CD Projekt odbija się na giełdzie. Magia Elona Muska czy tylko iluzja?
29.01.2021 16:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
27 stycznia notowania CD Projekt Red znów przekroczyły 300 zł. Pierwszy raz od 17 grudnia. I niby zbiegło się to z wypuszczeniem kolejnej łatki i komunikatem o "największej cyfrowej premierze w historii gier". Ale za giełdowymi zwyżkami stoi coś innego.
W swoim szczytowym punkcie na giełdzie jedna akcja CD Projekt Red była wyceniana na 460 zł. Tak było w sierpniu. Potem bywało różnie, ale cały czas bardzo wysoko. Spółka biła wtedy wszelkie możliwe rekordy, zostawiając w tyle polskie spółki na tyle, że zaczęto porównywać ich do kilkukrotnie większego Ubisoftu. Zmiana przyszła z premierą wyczekiwanego "Cyberpunka 2077".
Spadki Redów można podzielić na trzy etapy: tuż po premierze (296 zł), w okresie świąt (256 zł) i noworoczny (239 zł). Ale każdy z nich jest już przeszłością. Od tygodnia notowania CD Projekt Red "świecą się na zielono". 28 stycznia za jedną akcję trzeba było zapłacić 360 zł, w momencie pisania tekstu licznik pokazuje okolice 340 zł. Co się wydarzyło?
Dwie rzeczy. Pierwszą jest Elon Musk, który zaczął tweetować o "Cyberpunku 2077". Pochwalił się, że grę można włączyć w autach Tesli, potem napisał, że w produkcji CD Projekt Red "nawet łatki, mają łatki" i zakończył stwierdzeniem "świetna gra".
Trąbią o tym wszystkie media. I to nie tylko w Polsce.
- RMF: "Musk tweetuje o polskiej firmie CD Projekt. Akcje w górę o 6 mld złotych",
- Buisness Insider: "Szaleństwo na CD Projekcie. Pomógł Elon Musk i "dzieciaki" z USA",
- CNBC: "Cyberpunk 2077 developer’s shares surge after Elon Musk said he likes the game".
Czy faktycznie Elon Musk ma aż tak wielką moc sprawczą? Zapytaliśmy Macieja Samcika, dziennikarza ekonomicznego, autora bloga "Subiektywnie o finansach".
- Skoro za pomocą Twittera można rządzić krajem, to można też rządzić portfelem inwestycyjnym. Elon Musk jest zbyt bogatym człowiekiem, żeby o tym nie wiedział. Choć przecież w przeszłości jego niektóre komunikaty robiły wrażenie, jakby rzeczywiście tego nie wiedział, bo wypisywał dziwne rzeczy, po których kursy jego spółek tonęły. Ale można założyć, że jego twittowanie o CD Projekcie może mieć związek z zaangażowaniem kapitałowym w tę spółkę i z chęcią zarobienia na wzroście jej kursu – tłumaczy Samcik. Po czym dodaje.
- Ale oczywiście tak być nie musi. Dopiero gdy inwestor przekroczy pakiet 5 proc. udziałów w spółce, to musi się ujawnić. Na pewno nie jest tak, że "skoro twittuje, to musi mieć akcje". Może, ale nie musi.
Drugą i ważniejszą kwestią jest zamieszanie wokół sieci Gamestop. W olbrzymim skrócie: użytkownicy Reddita (i nie tylko) zauważyli, że fundusz hedgingowy Melvin Capital próbował zarobić na spadku cen akcji firmy GameStop i postanowili mu w tym na masową skalę przeszkodzić. Efekt? Ceny akcji wystrzeliły pod sufit. Nie jesteśmy specami od giełdowych spekulacji, za to temat świetnie opisał Kamil Dudek z siostrzanego serwisu dobreprogramy.
Ale nie tylko notowania wzrosły. Jak pisze Tomasz Wojtach z Wirtualnych Mediów "obroty na akcjach CD Projekt były gigantyczne - handlowano 6,86 mln walorów spółki (jej kapitał dzieli się na 100,6 mln akcji, 71 proc. jest w wolnym obrocie) o łącznej wartości 2,35 mld zł".
Kluczowym elementem całej układanki jest Melvin Capital Management, firma, która zdaniem Wojciecha Białka, piszącego na łamach "Parkietu" jest "największym znanym naszemu KDPW (patrz Rejestr Krótkich Pozycji) posiadaczem krótkich pozycji na naszym rynku akcji". Niewykluczone, że Mevlin musiał zamknąć krótkie pozycje CD Projektu, które posiadał, co wiąże się bezpośrednio z "silnym odbiciem kursu polskiego producenta gier".
Jakie będzie to miało znaczenie w przyszłości? Zdaniem Macieja Samcika: niewielkie.
- Ostatnie zawirowania w żadnym stopniu nie definiują tego, ile CD Projekt będzie zarabiał w przyszłości i jakie będą wyniki sprzedaży jego gier. To, że duże fundusze amerykańskie interesują się jego akcjami, jest z jednej strony pewnego rodzaju komplementem dla CD Projekt, a z drugiej strony - jeśli są to fundusze wysokiego ryzyka - świadczy o tym, iż spółka jest w takim momencie swojej historii, iż znaleźli się inwestorzy spodziewający się gwałtownych ruchów ceny akcji. Bo głównie na takich ruchach zarabia się setki milionów, czy miliardy dolarów – tłumaczy.
Co to oznacza dla CD Projekt Red? Zdaniem Samcika – niepewność. Nikt nie wie jeszcze, jak definiować potknięcie przy debiucie "Cyberpunka 2077": jako potknięcie właśnie czy klęskę.
- Czekamy na dane dotyczące poziomu sprzedaży gry, jej popularności, perspektyw na przyszłość - np. tego jak "zadziałają" łatki. No i na wiosnę, gdy spółka powie coś o swoim "życiu po Cyberpunku". Ogromne wahania ceny CD Projekt świadczą o tym, że inwestorzy bardzo różnie interpretują sytuację spółki po debiucie "Cyberpunka". Im więcej będziemy mieli liczb i faktów pozwalających oszacować przyszłe przychody CD Projekt z Cyberpunka, tym zmienność ceny akcji będzie mniejsza – podsumowuje Samcik.