Burza w Blizzardzie trwa: "zawiedliśmy kobiety"
Wstrząsający raport ujawnił wieloletnie przymykanie oczu na molestowanie seksualne oraz mobbing kobiet pracujących w Activision Blizzard. Firma z jednej strony odcina się od zarzutów, z drugiej jej były i obecny szef przepraszają.
Przypomnijmy, dwa lata temu rozpoczęło się śledztwo, które miało wykazać czy w szeregach Activision Blizzard, jednego z największych deweloperów gier na świecie dochodziło do nadużyć. Wnioski były dla giganta bezlitosne: "klub dla chłopców", "nieustanne odpieranie zalotów o charakterze seksualnym", "obmacywanie podczas imprez firmowych". Gdzieś w tle przemknęła również historia dotycząca samobójstwa jednej z pracowniczek na wyjeździe służbowym z przełożonym.
Activison Blizzard odniósł się publicznie do oskarżeń, podkreślając, że obraz sytuacji przedstawiony przez agencję jest niepełny i zniekształcony. Sytuacja stała się jednak kuriozalna. Bo coś zupełnie innego mówi J. Allen Brack, szef Blizzarda w mailu do pracowników, którego treść opublikował Jason Schreier, dziennikarz Bloomberga.
Padają w nim słowa "solidarności z kobietami", "pogardy dla męskiej kultury pracy" oraz zapewnienia, że "nikt nie powinien spotykać się z dyskryminacją i nękaniem".
Były szef Blizzarda przeprasza
W podobne tony uderza Mike Morhaime. "Jest mi wstyd. Fakt, że tak dużo kobiet zostało źle potraktowanych i nie okazano im wsparcia, oznaczy, że je zawiedliśmy" - pisze były szef Blizzarda, który w firmie pracował 28 lat.
Wierzę wam i przepraszam, że zawiodłem. Jeśli chcecie podzielić się swoimi doświadczeniami, wysłucham ich z uwagą. Jako lider w naszej branży mogę i wykorzystam swój wpływ, aby pomóc we wprowadzeniu pozytywnych zmian, by zwalczać mizoginię, dyskryminację i nękanie, gdzie tylko się da.
Na zupełnie przeciwnym biegunie okopała się natomiast Fran Townsend, dyrektorka ds. korporacyjnych w Activision Blizzard. Była doradczyni ds. bezpieczeństwa wewnętrznego George’a W. Busha zaprzecza słowom J. Allena Bracka, twierdząc, że zarzuty są przedawnione, nieprawdziwe i wyrwane z kontekstu.
Do sądu w Kalifornii został już złożony pozew w imieniu byłych pracowników i pracownic. Ci domagają się odszkodowania oraz zaległych wynagrodzeń, a także zadośćuczynienia. Kwoty nie są jeszcze znane.