Bierzcie i switchujcie z tego wszyscy. Konferencja Nintendo już za nami
W środku między innymi dokładna data premiery i oficjalna cena.
Oficjalnie zamykamy też okres "Nintendo Switch i plotek dzicz" - dziś rano, o dość nieludzkiej godzinie obejrzeliśmy na żywo wydarzenie z Tokio, na którym zaprezentowano nową konsolę japońskiej legendy (poniżej możecie obejrzeć całość). Zauważcie, że nie napisałem "zaprezentowano w ruchu". Nadal nie mam pojęcia, jak płynne jest przejście z trybu stacjonarnego w przenośny, nie widziałem też za wiele z systemu konsoli (a po dość siermiężnych menusach w Wii U ma to dla mnie całkiem spore znaczenie). Ale przynajmniej poznałem te najważniejsze konkrety, o jakich przez tyle miesięcy musieliśmy gdybać. Cena, data premiery, możliwości kontrolera, czas pracy baterii - to wszystko znajdziecie poniżej.
Konsola zadebiutuje jednocześnie w Japonii, Stanach Zjednoczonych i cywilizowanych państwach Europy 3 marca bieżącego roku. Ameryka zapłaci za nią trzysta dolarów, więc odrobinkę więcej, niż do tej pory czytaliśmy w przeciekach. Bezpośrednie przeliczenia nie mają większego sensu, ale gdybym musiał, obstawiałbym 1299 zł. W pudełku z konsolą oprócz samego tableta (serca sprzętu) znajdziemy stację dokującą, kabel HDMI, ładowarkę, Joycony i uchwyt na nie oraz opaskę na przedramię, dzięki której wyciągnięty kontroler wygląda jak następca Wiimote'a. Dwa pakiety: jeden w kolorze szarym, jaki do tej pory kojarzyliśmy z konsolą, drugi w wersji pstrokatej, gdzie kontrolery mają niebieską i czerwoną barwę (co na szarym uchwycie wygląda dość brzydko). Nie padło ani słowo o bundlach z grami, ale skoro The Legend of Zelda jest tytułem startowym, można się takowych jeszcze spodziewać.
Nintendo Switch Presentation 2017
Szmery i bajery. Po pierwsze: panel dotykowy na ekranie konsoli. Nie sądzę, by miał być używany jakoś nagminnie, bo przecież gry muszą działać tak samo w trybie stacjonarnym, gdzie wyświetlacz schowany będzie w stacji dokującej. Joycony mają ukryte dwa przyciski na ściance, którą łączy się je z konsolą, a które posłużą za dodatkowe przyciski we wszelakich grach wieloosobowych. Oba kontrolery posiadają żyroskopy, a w prawym ukryta jest kamerka odczytująca odległość dłoni oraz jej kształt (pokazano to na przykładzie gry w kamień, papier, nożyce), co - jak strzelam - wykorzystywać będą imprezowe popierdółki. Dodatkowo wibracje, skaner Amiibo i przycisk w stylu Share z PlayStation. Nareszcie będzie możliwe cykanie znośnych fotek do recenzji. Lepiej późno niż wcale.
Czas pracy baterii Switcha raczej nie zachwyci. Podczas prezentacji mówiono o przedziale "od dwóch i pół do sześciu godzin", w zależności od uruchomionej aplikacji. A zatem w te najlepsze gry (ekhem, Xenoblade Chronicles 2, ekhem) przytnę co najwyżej w pociągu z Wrocławia do Poznania. Konsola pozbawiona będzie blokady regionalnej, co zaliczamy jako duży plus, a w lokalnym multiplayerze połączy się z siedmioma innymi Switchami. Wspominam z dziennikarskiego obowiązku, bo nie spodziewam się nigdy zobaczyć ośmiu osób z nowym sprzętem Nintendo w jednym miejscu. Do organizacji gry po kablu - komunikacji ze znajomymi, ustawek et cetera (do tej pory temat tabu w magicznym świecie tej firmy) posłuży specjalna aplikacja na urządzenia mobilne, którą wypróbujemy za darmo, ale za którą, nie zgadniecie, trzeba będzie ostatecznie zabulić. To, że dotychczas nie połączono terminów "zabawa online" i "płatny abonament", wcale nie oznacza, iż można już pisać o darmowym graniu przez sieć. Choć silnie wierzę, że i pod tym względem Nintendo pozostanie wierne pięknej tradycji.
[Aktualizacja:] A jednak. Jak donosi VG24/7, granie przez sieć na Switchu będzie płatne. Nintendo Switch Online Service dotyczy tylko nowej konsoli, nie wpłynie na Wii U i 3DS-a. Nieznana jest jeszcze cena abonamentu. W ramach "darmówek" Nintendo planuje udostępniać... gry z NES-a i SNES-a. Więcej informacji na temat usługi dostaniemy dopiero po debiucie samej konsoli, gdy będzie jeszcze trwać darmowy trial Online Service. Firma twierdzi, że w dniu premiery usługa będzie dostępna wyłącznie w... trzech krajach: Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku. Przeczuwam sporą awanturę. I na pewno napiszemy o tym szerzej, gdy wypłynie więcej informacji.
First Look at Nintendo Switch
Okej, mamy raczej wszystko, co podczas tej godziny padło na temat samego sprzętu. W pozostałych dwóch wpisach znajdziecie wszystkie pokazane dzisiaj gry (są standardy, są spore zaskoczenia), więc warto tam zajrzeć. Pokazówkę Nintendo, nadal na gorąco, oceniam na taką czwórkę z plusem. Ale ja od pierwszej zapowiedzi jestem przychylnie nastawiony do Switcha. Konsolka ma w sobie pozostałości po Wii, Wii U, DS-ach oraz dawniejszych, bardziej tradycyjnych sprzętach. Gdyby na przykład z pompą poprowadzono Virtual Console, mogłaby posłużyć jako wygodna i zbiorcza biblioteczka trzydziestoletniej historii kultowej firmy. Problem - jak zawsze z Ninny - pojawia się na styku z nowoczesnością. Bo czy zestaw portów pięcio-, sześcioletnich rzeczy z konkurencyjnych firm wystarczy, by zachęcić nową publikę? Dla konsolowca-konsolowca jest rewelacyjną alternatywą dla obecnych liderów. Ale taką jest również (o wiele tańszy) 3DS. Gry. To od gier zależy jej ewentualny sukces.
Och, mniej niż dwa miesiące czekania. Zaciskam zęby.
Adam Piechota
Zobacz także: