Beyond Good & Evil 2 będzie prequelem, żeby uniknąć kobiety w głównej roli?
Szef Ubisoftu w tym dopatruje się jednego z głównych powodów finansowej porażki pierwowzoru.
Yves Guillemot udzielił niedawno gigantycznego wywiadu Games Industry. Wśród wielu tematów (widmo Vivendi, próba podbicia chińskiego rynku, Skull & Bones) pojawiło się tam Beyond Good & Evil 2. Wiecie, ta gra, którą Ubisoft zgarnęło naszą prywatną nagrodę za zaskoczenie roku na E3, a która tak naprawdę jeszcze raczkuje i nie zostanie ukończona zapewne bardzo dłuuugo. Przepytujący go dziennikarz całkiem słusznie porównał tę sytuację do Mirror's Edge, gdzie oczekiwana od lat kontynuacja okazała się rozczarowaniem, i zapytał, czy firma nie boi się tak dużego ryzyka, pompując mnóstwo gotówki w sequel pozycji, która zachwyciła wyłącznie nielicznych. Podoba mi się ta odpowiedź:
Beyond Good & Evil 2 - E3 2017 Trailer
Dawno już nie czytałem o tym, że protagonistka w grze komputerowej jest czymś ryzykownym. Chciałbym wierzyć, iż w obecnych czasach już zapomnieliśmy o podobnych uprzedzeniach. Przeglądam listę tegorocznych premier: Horizon: Zero Dawn, What Remains of Edith Finch, Nier: Automata, Uncharted: Zaginione dziedzictwo, Gravity Rush 2... Kurczę, nawet najlepszy dodatek z trylogii Crasha, czyli Coco. Chyba jest lepiej. Ale rzeczywiście, było kiedyś tak, że każda bohaterka poza Larą Croft miała mocno pod górkę. W przypadku Beyond Good & Evil powodu niepowodzenia szukałem zawsze w nietypowej mieszaninie gatunków. Zapomniałem o "babce".
Czy właśnie dlatego Ubisoft próbuje na nowo rozkochać świat w tym IP prequelem - dotyczącym wydarzeń sprzed narodzin Jade? I dopiero w "trójce" przestawią historię, jaką mieliśmy zobaczyć pierwotnie w "dwójce"? Trzymam kciuki za Ancela. Ale tylko pod warunkiem, że od dawna dłubie także nad kolejnym Raymanem. I zbastuje z wulgaryzmami.
Adam Piechota