Czy szokujące gry nie mogłyby być po prostu dobre? [Felieton]

Czy szokujące gry nie mogłyby być po prostu dobre? [Felieton]23.12.2020 14:30
lśnienie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Mordowanie cywilów dla zabawy. Gwałty i demony. Przerabianie ludzi na paczkowane mięso. Streamowanie tortur. Gry szokują coraz bardziej - tak jak i cały świat. Nie będę więc prawił o upadku albo szukał usprawiedliwień dla obrzydlistw. Czas obrać tę cebulę i pogadać o słabych grach.

Jak się wybić na YouTubie? Na przykład zniszczyć jakieś drogie rzeczy, dać miniaturkę zdziwionej gęby i żółtą strzałkę. Jak się wybić w giereczkowie? Tu już tak prosto nie jest, ale wciąż w 100 proc. działa patent stary jak świat - trzeba wywołać kontrowersje. Pokazać flaki i rzucić je na żer.

To zawsze działa. Zawsze. I zawsze, ale to zawsze generuje dokładnie te same dyskusje. Tak samo było, gdy Destructive Creations wypuściło trailer "Hatreda". Tak samo było, gdy Gaming Factory pokazało "Human Farm". I tak jest teraz, gdy twórcy niesławnego "Agony" pokazują "Tormentora". Wszystko. Zawsze. Tak. Samo.

(koniecznie zajrzyjcie w komentarze pod postem wyżej)

Zatem studio wypuszcza epatujący brutalnością zwiastun, jedni piszą, jak bardzo jest to obrzydliwe. Inni donoszą, że "hej, przecież graliśmy w 'Postala' i nie wyrośliśmy na morderców". Ci pierwsi wracają z kontrą - i dalej odbywa się ta sama wymiana ciosów "za i przeciw".

A media mogą z reporterskim dystansem donieść o fakcie powstawania produkcji, dodając, że "wywołał kontrowersje", mogą przemilczeć go albo powtórzyć w felietonie wszystko, co powiedziano w komentarzach. A firma - licząc na zgiełk - pewnie się pośrednio odniesie do zamieszania, padną słowa "poprawność polityczna" i "hejterzy".

A w tym wszystkim pomijamy meritum. Pomijamy fakt, że stajemy do boju w pełnym rynsztunku, żeby kruszyć kopie o rzeczy, które czasem są nie tyle odrażające, co wyglądające na nieudolną chałturę. Nie mówię, że jest tak w przypadku każdej produkcji - taki "Hatred" był przynajmniej sprawny technicznie, co podkreślali recenzenci z całego świata (także Rafał Kurpiewski na Polygamii).

Ale największym problemem nie jest sam fakt, że ktoś robi brutalną grę. Problemem jest to, że nie wiadomo po co.

Wydmuszki

Tak, to słuszne argumenty, że był "Postal" i "Manhunt". I że "GTA V" szokowało brutalną, interaktywną w dodatku sceną tortur. I że w ogóle mamy cały rozwinięty przemysł filmów z bogatego gatunku horrorów. Były molestowania, gwałty, potwory ze świata koszmarów, seryjni mordercy, a w końcu słynna już "Piła".

I autorom wszystkich tych rzeczy można zadać to samo pytanie: "po co?". Najczęściej odpowiedzią będzie chęć przesuwania granic, poszerzania języka o nowe zabiegi artystyczne oraz ukrywania za woalem flaków i krwi całej palety zagadnień - dorastania, wychowywania dzieci, relacji z rodziną, problemów psychicznych, problemów kulturowych, rasowych, płciowych, chęć zaglądania czy to na skraj ludzkiego mózgu, czy to na skraj świata.

Ale jednocześnie na pytanie "po co?" najważniejszą odpowiedź dają nie twórcy, a ludzie. Z jakiegoś powodu niektóre filmy przechodzą do historii, a inne trafiają do szrotu, krążą tylko wśród miłośników gatunku albo budują chwilową popularność czystą kontrowersją. Gdy czytamy dobre recenzje takich filmów, widać, że krytycy błyskawicznie wychwytują, gdzie jest pomysł i stylizacja, a gdzie jest nic niewnoszące slashowanie.

Możemy prywatnie brzydzić się stylistyką "gore". Jednocześnie możemy wymagać, aby autorzy produkcji dali z siebie cokolwiek poza groteskowo tanim skandalem. Żeby posadzili parę osób, które podumają, co może kryć się za parawanem tortur, jaka będzie historia, którą chcą opowiedzieć, jakich zabiegów stylistycznych można użyć, żeby było ciekawie.

A co często dostajemy? Wydmuszkę.

Gdy pisałem felieton o oburzu na "Human Farm", cytowałem fragmenty wypowiedzi twórców gry z wywiadu, który przeprowadzał Mateusz Witczak z PolskiGamedev.pl.

I rysował się obrazek taki, że studio wypuściło najpierw trailer jako "kontrowersyjny bait", a gdy haczyk chwycił, zaczęli naprędce dopisywać do całości inspiracje - głównie z gatunku tych oczywistych. Ale suche inspiracje czy oklepany cytaty nie tworzą same z siebie żadnej głębi i przekazu.

Być może się głęboko mylę akurat co do tej konkretnej gry. Być może za "Human Farm" stała tęga koncepcja. Ale z jakiegoś powodu studio postanowiło właśnie rzucić haczyk, położyć mięcho na ladę, a dopiero potem szukać tłumaczeń (mało przekonujących zresztą).

Pastwienie się nad grami

A jak prezentuje się świeżo zapowiedziane "Tormentor" od Madmind Studios? A tak, że - streszczając steamowy opis - łapiemy sobie ludzi i torturujemy ich na żywo przed kamerą, spełniając za kasę zachcianki widzów. Wszystko po to, by zarobić na eksperymentalne medykamenty, które leczą ciężką chorobę głównego bohatera. Koniec. Pustka. Jest tylko pisany na kolanie pretekst do tego, by szokować i dać ujście psychopatycznym żądzom.

Trailer obejrzycie tu (tak, zdecydowanie 18+)

Zwiastun można było wyreżyserować na 100 różnych sposobów. Schować flaki, a zostawić tylko budzące przerażenie migawki. I dać znać, że jest tu cokolwiek oprócz sadyzmu. Tymczasem dostaliśmy symulatorową sztampę. I tak realizuje się rozpisany wyżej scenariusz "Zawsze". Kontrowersja w sieci, ludzie się rzucili do dyskusji, a ktoś tam zaciera ręce i w którymś momencie wyskoczy z wycinanym z szablonu przemówieniem.

Oczywiście - to tylko trailer, a nie gotowa gra i wszystko może się zmienić. Ale przecież trailer to wizytówka studia i ich produkcji. I na tej wizytówce jak na dłoni są wypisane intencje i kreatywność autorów. A tę ogranicza głównie głowa, nie budżet. Kultowe dziś "Blair Witch Project" i "Paranormal Activity" zostały nakręcone za grosze.

W temacie horrorów na pewno nie powiedziano ostatniego słowa. Na pewno czeka nas jeszcze sporo chorych rzeczy, które wzbudzą w nas odrazę. Być może przyszłość, którą snuto w znakomitym filmie "Strange Days", a której rozwinięcie ostatnio miliony osób oglądają w "Cyberpunku 2077", czyli braindance'owe podziemie pełne, nielegalnych filmów, kiedyś nadejdzie.

I ten język horrorów mogą zdecydowanie poszerzyć także gry. Co zresztą zrobiło znakomite "Layers of Fear" od Bloobera. Życzyłbym każdemu studiu, żeby - nawet dysponując małym budżetem - stawiało na pierwszym miejscu jakość i sens epatowania daną stylistyką, a nie chęć dorabiania się na sadystycznej tandecie.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.