Najbrutalniejsza scena w GTA V, ujęcie drugie
Przegięta? Adekwatna? Z drugim dnem? Ostatnio wypowiedziało się na jej temat kilku publikujących tu i tam graczy.
Dwa tygodnie temu pisałem o brutalnej scenie w GTA V. Możecie ją zobaczyć poniżej, są w niej drobne spojlery.
Brutalna? Jak najbardziej. Nieuzasadniona? Niekoniecznie. Potrzebna? Jako głos w dyskusji na temat tortur we współczesnym świecie - czemu nie. Choć wzdrygnąłem się w tej scenie, jej rozwiązanie (którego w filmie nie ma) pokazuje intencje Rockstar. Punkt widzenia twórców jest dość jasny - zmuszając gracza do ohydnej czynności pokazują, jak jest bezcelowa.
Inny punkt widzenia ma Olaf Szewczyk, który w "Polityce" wystawił grze ocenę 1/6, a w tekście skupił się właśnie na tej scenie:
To znakomita gra - do momentu gdy na scenę wkracza Trevor. Bezlitosny, psychopatyczny morderca. I gdy Rockstar zmusza nas, abyśmy jego rękami torturowali niewinnego, skamlącego o litość człowieka. Nie można tej sceny uniknąć, a jedyna swoboda polega na wyborze metod torturowania. Pobić kluczem francuskim? Poddać elektrowstrząsom? A może zastosować waterboarding? Gra życzliwie pomaga instrukcją obsługi. Aby wyrywać zęby kombinerkami, wykonuj drążkiem kontrolera ruchy okrężne. Miłej zabawy. Nic się nie stało, bo to produkt dla dorosłych? To jaka atrakcja czeka nas w „GTA VI”? Udział w pedofilskim gwałcie na oczach bezsilnych, skrępowanych rodziców ofiary? Warsztatowo mam świetną grę, ale przy ocenie w takich sytuacjach trzeba stosować inne kryteria niż beznamiętne szkiełko i oko. Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1556621,1,recenzja-gry-grand-theft-auto-v.read#ixzz2gfSHdkbP To znakomita gra - do momentu gdy na scenę wkracza Trevor. Bezlitosny, psychopatyczny morderca. I gdy Rockstar zmusza nas, abyśmy jego rękami torturowali niewinnego, skamlącego o litość człowieka. Nie można tej sceny uniknąć, a jedyna swoboda polega na wyborze metod torturowania. Pobić kluczem francuskim? Poddać elektrowstrząsom? A może zastosować waterboarding? Gra życzliwie pomaga instrukcją obsługi. Aby wyrywać zęby kombinerkami, wykonuj drążkiem kontrolera ruchy okrężne. Miłej zabawy.
Nic się nie stało, bo to produkt dla dorosłych? To jaka atrakcja czeka nas w „GTA VI”? Udział w pedofilskim gwałcie na oczach bezsilnych, skrępowanych rodziców ofiary? Warsztatowo mam świetną grę, ale przy ocenie w takich sytuacjach trzeba stosować inne kryteria niż beznamiętne szkiełko i oko. Ostatni akapit uważam za chybiony - to wciąż gry wideo, a tu granica przesuwa się powoli i mimo wszystko w ramach rozciągniętej, bo rozciągniętej, ale jednak poprawności politycznej. I myślę, że Olaf doskonale wie, że w GTA VI jego wizja się nie sprawdzi. Szerzej swój punkt widzenia prezentuje na Jawnych Snach.
O sprawie pisze też znany Wam doskonale Konrad Hildebrand na blogu Motyw Drogi.
Sposób przeprowadzania przesłuchania przez Hainesa jest nielogiczny. Jego pytania bzdurne. Pan K. mówi bez ładu i składu. I na podstawie jego bardzo mglistych zeznań, które dowodzą, że facet jest wyjątkowym pechowcem i nie ma zbyt wiele na sumieniu i absolutnie nie zasłużył na taki los, gracz podejmuje decyzje o zastrzeleniu jeszcze innego kolesia. Kolesia o którym wiemy tylko tyle, że musimy go zabić, bo agent Haines może sprawić, że życie naszych bohaterów stanie się jeszcze bardziej skomplikowane i musimy grać (ha) według jego reguł.
Już więc z punktu widzenia fabularnego czujemy, że coś tu jest nie tak, że przesłuchanie można by przeprowadzić inaczej, zadawać inne pytania i czekać na konkretniejsze odpowiedzi. Ale dochodzi do tego rozgrywka. Naciśnij X aby wybrać narzędzie tortur. Naciśnij R2 aby przewrócić ofiarę. Wychyl lewą gałkę aby oblać ją wodą. Powtórz. Powtórz. Powtórz. Zaskakująca, przerysowana drobiazgowość. Chyba tylko twórcom Heavy Rain coś takiego może wydawać się wciągające. To nie sprawia żadnej frajdy. I tak właśnie miało być. Chyba. Bo wiecie, torturowanie ludzi nie jest fajne.
Jeśli chcemy dostać złoty medal za tę misję, trzeba wymęczyć Pana K. każdym z dostępnych narzędzi. Stojąc przed wyborem pomiędzy złem, złem, złem i złem, wybrałem zło mniejsze, jak mi się zdaje, czyli ograniczyłem się wyłącznie do podtapiania. Już taki ze mnie dobry samarytanin, że niczego mu nie połamię, nie wyrwę, a jedynie cholernie przestraszę. Przecież będzie żył, nie? Polecam zwłaszcza puentę tego tekstu.
Natomiast chyba najcelniej - a przynajmniej w sposób najbardziej zgodny z moim punktem widzenia - ujął sprawę Cubituss na Zagraconych.
Okazało się jednak, że w huraganie kpiny, jaką jest reszta gry, autorzy postanowili zająć stanowisko w sprawie tortur. Gdy biedak mówi już wszystko, FIB każe go zabić. Trevor zamiast tego wsadza go do samochodu i wiezie na lotnisko. Podczas dialogu pyta go: czy powiedziałeś coś, czego byś nie powiedział bez tortur? Nie. Bo tortury służą wyłącznie przyjemności torturującego i do niczego nie prowadzą.
Te słowa największego świra w grze sprawiły, że spojrzałem na całą scenę w innym świetle. Rockstar chciał, żebym poczuł się katem po to, żeby sugestywnie i wprost pokazać mi, jak koszmarnym i bezsensownym wynalazkiem są tortury. Dopatrywanie się w tej scenie gloryfikacji tortur to tak, jakby mieć pretensje do każdego filmu, w którym występuje scena tortur, o ich gloryfikację. Taken, Zabójcza broń, serie horrorów takie jak choćby Piła W przeciwieństwie do tych filmów Grand Theft Auto V mówi wprost i wyraźnie: tortury to coś potwornego. Sam się graczu tą potwornością obklej, może wtedy zrozumiesz, że to nie żarty. Niewątpliwie w tym roku gry zrobią kolejny krok jeśli chodzi o wykreślanie kolejnych pozycji z listy zatytułowanej "tabu".
Marcin Kosman