W polskim Hatred będziemy strzelać do niewinnych ludzi. Przesada? "Nikogo do grania nie planujemy zmuszać"
Oj, będą kontrowersje. Niby w dzisiejszych czasach brutalność już się opatrzyła, ale strzelanie do niewinnych ludzi to wciąż granica, której gry raczej nie przekraczają. Powstające w Gliwicach Hatred nie tyle robi krok dalej, co wręcz z impetem wskakuje w sam środek zakazanego terytorium.
16.10.2014 | aktual.: 05.01.2016 15:25
Pierwszy zwiastun nie zostawia złudzeń - to będzie BARDZO brutalna gra. Główny bohater, zgodnie z tytułem, nienawidzi ludzi. Bierze więc karabin, nóż i parę granatów, po czym wychodzi na ulicę i zaczyna strzelać. W końcu go dopadną, umrze? Nie szkodzi - i tak już ma wszystkiego dość. Sama gra będzie izometryczną strzelanką, w której nie zabraknie momentami wręcz przesadzonych egzekucji. - Hatred składa się z siedmiu otwartych poziomów połączonych w spójną fabularnie całość - tłumaczy Jarosław Zieliński, jeden z twórców. - Nie oszukujmy się, że fabuła będzie tu odgrywać pierwsze skrzypce - moim zdaniem nadmiar scenek przerywnikowych czy dialogi zepsułyby flow rozgrywki i klimat "samotnego psychopaty".
Za Hatred odpowiada zupełnie jeszcze nieznane studio Destructive Creations, dla którego będzie to debiutancka produkcja. - Jesteśmy małym, niezależnym studyjkiem z Gliwic - mówi Zieliński - liczymy 10 osób na miejscu. Wszyscy jesteśmy spadochroniarzami z większej firmy. [Chodzi o The Farm 51 - dop. TK] Mamy doświadczenie w temacie, wszyscy razem pracowaliśmy przez wiele lat, jesteśmy kumplami i robimy sobie grę. Budżet się znalazł, chęci i umiejętności były. I odjechany pomysł również. Ciśniemy więc z tematem.
Gra już wywołuje kontrowersje. Wystarczy zajrzeć do komentarzy we wszystkich tych miejscach, gdzie informacja o Hatred już się pojawiła. "Jaki jest cel tej gry?", napisał użytkownik aroslaw46 w serwisie Gram.pl. "Wychodzisz i strzelasz do wszystkiego co się rusza? Są (przynajmniej dla mnie) pewne granice, których nie powinno się przekraczać, a ta gra po zwiastunie po prostu jest obrzydliwa". "Okropna gra" - to z kolei użytkownik KorinOo pod zwiastunem Hatred na YT. "Ciężko mi uwierzyć, że ktoś będzie chciał w to grać. Z drugiej strony, jeśli jest coś, co brzydzi mnie bardziej niż bezsensowna przemoc, to jest to artystyczna cenzura. Destructive Creations: róbcie swoje, ale ja w to nie zagram."
Oczywiście, nie brakuje też graczy o dokładnie przeciwnym zdaniu. "Nie rozumiem tego oburzenia wśród tylu osób" - to, dla przykładu, inny użytkownik na YT, Jakub. "Czym się różni mordowanie w tej grze od tego w Battlefieldzie? Tam są uzbrojeni przeciwnicy? Co z tego?" To wszystko tylko pojedyncze przykłady, bo ilu ludzi, tyle opinii - warto jednak zwrócić uwagę, jak wiele ich jest i jak mocno są spolaryzowane. A, wbrew pozorom, o grze jeszcze nie zrobiło się bardzo głośno.
Co na to autorzy? Oddajmy głos Jarosławowi Zielińskiemu:
Nie boimy się kontrowersji. Wiemy, że się pojawią, zresztą kontrowersje są wpisane w historię gier i jeden tytuł nic w temacie nie zmieni. W wielu, wielu grach masz to, co u nas, tylko my tego nie usprawiedliwiamy - chcemy, żeby gracz sam sobie dopisał historię i motywację tego popierdolonego kolesia, który skonstruował sobie w głowie strzelanie do ludzi. Ludzie podzielą się - już to widać - na tych, którym gra bardzo "wejdzie" i na tych, dla których to jest przekroczenie granic. Bardzo dobrze, niektóre rzeczy powinny być czarno-białe. Nikogo do grania nie planujemy zmuszać, nikomu nie chcemy wciskać ściemy, że to będzie rewolucja w dziedzinie gier. Zaznaczamy jasno, że Hatred jest kierowane tylko do osób dorosłych i o mocnych nerwach. Jeżeli ktoś bywa wkurzony po robocie i chce się wyżyć w grze albo po prostu podoba mu się gatunek, rozwałka i klimat - jest naszym targetem. A cała reszta będzie się bulwersować i trudno. Dopóki nikt w ramach "ochrony świata przed złym wpływem gier" nie wparuje nam z kałachem do biura, to wszystko w porządku. Szkoda by było tylko, gdyby Hatred w jakiś sposób zaszkodziło społecznemu wizerunkowi elektronicznej rozrywki. To jedna z takich produkcji, które bardzo chętnie podłapywane są przez media głównego nurtu jako argument do tezy pod tytułem "Gry to źródło wszelkiego zła na świecie". Może nikt nie wybierze się do firmy z kałachem, ale kamer czy mikrofonów twórcy na pewno mogą się spodziewać.
Fakt, strzelanie do niewinnych ludzi było już choćby w Postalu - który był przeciętny i wręcz nastawiony na kontrowersje; przepadł - ale jest też przecież w GTA, które jest jedną z największych marek świata gier. Swego czasu było też w Call of Duty: Modern Warfare 2 w szeroko komentowanej misji "No Russian". Tam autorzy usprawiedliwiali się faktem, że gracz tak naprawdę był "tym dobrym" w przebraniu i wcale strzelać nie musiał - choć zapobiec masakrze również nie mógł. Destructive Creations wprost jednak mówi, że tłumaczyć się nie zamierza. Czas więc pokaże, jakim echem Hatred ostatecznie się odbije. Oby tylko nie okazało się, że to nie echo, a czkawka.
Premierę zaplanowano na drugi kwartał przyszłego roku. Gra trafi tylko na PC.
Tomasz Kutera