A drugą spolonizowaną na Switcha grą będzie... Nie, znów nic z obozu Nintendo
Polscy dystrybutorzy robią to, co Nintendo powinno zrobić już dawno temu. Może więc chociaż teraz Big N weźmie z nich przykład?
Sony polonizuje swoje gry z automatu, jak leci. Chyba już wszystko wydawane ich sumptem ma przynajmniej polskie napisy. Nikt nawet jakoś specjalnie tego nie ogłasza, bo jest to dosyć oczywista rzecz. O polskiej wersji Nioha dowiedziałem się z tekstu Macia. Polskie napisy zaskoczyły mnie w Gravity Rush 2, a dokładniej rzecz biorąc w przedpremierowym demie. Co innego Microsoft - tutaj niby jest dobrze i mamy porządne lokalizacje kinowe. A potem wychodzi taki przebogaty w dialogi i różne teksty do poczytania Quantum Break. Wpadka ta to jednak mały pikuś przy polityce Nintendo, które dotąd nie dostrzegało naszego kraju.
Iskierka nadziei pojawiła się przy okazji zapowiedzi Nintendo Switch. Polska została potraktowana na równi z Zachodem, konsolę dostaniemy więc w tym samym czasie co koledzy z reszty Starego Kontynentu - 3 marca. Nie było to takie oczywiste, zwłaszcza patrząc na inne, wciąż poszkodowane kraje Europy środkowo-wschodniej. Awansowaliśmy w oczach Nintendo? Na to wygląda, niestety nie na tyle, żeby polonizować kierowane na nasz rynek gry. Premiera nowego sprzętu byłaby tu dobrą okazją do zmiany podejścia. Na to się nie zanosi, nikt nawet nie zająknął się o polskiej Zeldzie, ale wzór idzie... z dołu.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że polska wersja gry sprzedaje daną grę w Polsce. Bez niej, przynajmniej kinowej wersji, cholernie trudno jest zarobić na tytule, tzn. trafić do szerokiego grona odbiorców, a nie graczy-fanów tematu/gatunku. Właśnie dlatego gry na Kinekta (pamiętacie? taki sensor ruchu do Xboksa) często miały dubbing, dlatego wszystkie premierowe gry na PlayStation VR mogą pochwalić się polską wersją językową. I właśnie dlatego Nintendo musi zacząć tłumaczyć gry na Switcha. No chyba, że firmie wciąż wystarczy status niszowej w Polsce platformy dla najwierniejszych Mario i spółce. Wtedy rzeczywiście nic nie trzeba zmieniać.
LEGO CITY Tajny agent - pierwszy zwiastun (polskie napisy) - gra wideo
A wracając jeszcze do LEGO CITY Tajnego agenta - świetnie, że wydana na Wii U w 2013 roku doczeka się teraz wersji na pozostałe sprzęty. To ponoć świetna gra i sami chętnie ją sprawdzimy. Tylko dlaczego kosztuje ponad 220 zł (mowa o wersji na PS4 i Xboksa One, Switcha jeszcze nie ma w ofercie)? Jedna gra, sprzed czterech lat, w nowym wydaniu, jako port, a nie bardziej skomplikowany technicznie remaster/remake. Tańsze są zbiorcze wydania dwóch odświeżonych Batmanów czy trzech BioShocków i Assassynów na PS4 i Xboksa One. Ktoś tu według mnie srogo przestrzelił. Całe szczęście, że w dzisiejszych czasach gry tak szybko tanieją.
Za lokalizację gry odpowiada QLOC S.A. Premiera na wiosnę, póki co nie znamy dokładnej daty premiery.
Paweł Olszewski