Zwykły wałek czy naiwność? 20‑latek zbiera na Kickstarterze pieniądze na grę RPG z otwartym światem w uniwersum Gwiezdnych Wojen
Chłopak bez doświadczenia, pieniędzy i jakiegokolwiek porozumienia z Disneyem. Pisze o tym otwarcie, a ludzie i tak wpłacają mu pieniądze.
06.01.2016 | aktual.: 22.01.2016 14:08
W tej chwili ma ponad 16 tys. dolarów. Uważa, że na zrealizowanie swojego marzenia potrzebuje 200 tys. Na ogromną grę RPG "z grafiką jak Battlefront" i wciągającym klimatem rodem z Wiedźmina 3. Podpisujący się pod zbiórką Devin Tripp z rozbrajającą szczerością przyznaje jednak, że "jest słabym programistą i jeszcze gorszym artystą". Projekt chce jednak oddać w ręce profesjonalistów, ale żeby to zrobić, potrzebuje pieniędzy. Według niego 200 tys. w zupełności wystarczy. Dla porównania, przywoływany tu Wiedźmin 3 kosztował 32 mln dolarów (+ drugie tyle na marketing), co i tak jest wyjątkowo małą jak na grę AAA z otwartym światem kwotą.
Gra Trippa nie ma scenariusza ani scenarzysty, ale ten już wie, że będzie można się tam opowiedzieć po dowolnej stronie mocy, a podjęte decyzje będą miały swoje skutki. Rozczulający jest poziom precyzji projektu - w grze, tak jak w Fallout 4, "mogą być perki, ale może ich też nie być". Żart z fanów Gwiezdnych Wojen? Też tak pomyślałem, a potem spojrzałem na sidebar kickstarteowej akcji - ponad 70 osób wpłaciło już 16 tys. dolarów. Jeżeli to żart, to całkiem opłacalny. Jeżeli zwykłe oszustwo, to... w sumie też. Na 99% zbiórka zostanie wkrótce zawieszona. Pewnie bardziej z inicjatywy Disneya niż Kickstartera. Ten, jak pisaliśmy w Raporcie Daj kopniaka na rozpęd, czyli jak Kickstarter szturmem wziął świat gier "w żaden sposób nie kontroluje sfinansowanych projektów. Ale nikt też przecież nie zmusza do wpłat". Ludzie jednak płacą. Naprawdę sądzą, że na naszych oczach właśnie rodzi się Star Citizen w świecie Gwiezdnych Wojen? Ufundowana przez fanów, nierealnie wręcz ogromna gra?
Oszustwo czy głupota Devina Trippa, to bez znaczenia. Tego typu akcje podkopują zaufanie do finansowania społecznościowego. Miejsce, gdzie pierwotnie mieli pojawiać się ludzie z pasją, unikalnymi pomysłami, ale też realnymi możliwościami, powoli przejęły branżowe dinozaury grające na naszych sentymentach lub wariacji rzucający się motyką na słońce.
Kickstarterowa gra RPG na licencji Gwiezdnych Wojen jest niemożliwa z jeszcze jednego powodu - EA wykupiło od Disneya licencję na gry w świecie Gwiezdnych Wojen na dekadę. Dostaliśmy już Battlefronta od DICE. Mające na koncie Dead Space Visceral Games pracuje dla odmiany nad czymś bardziej fabularnym, co może być podobne do skasowanego Star Wars 1313. EA zaangażowało też BioWare, które ma na koncie MMO Star Wars: The Old Republic czy w końcu wspominane z nostalgią do dziś Knights of the Old Republic. Ogromne RPG w świecie Gwiezdnych Wojen jeszcze więc pewnie powstanie, ale bez udziału Devina Trippa i Kickstartera, a BioWare i funduszy EA. Obstawiam, że to ich kolejna duża rzecz po nadchodzącym Mass Effect.
[Źródło: vg247.com, kickstarter.com, ea.com]
Paweł Olszewski