Żegnaj Verdańsku, witaj Alcatraz. Nowa mapa w Call of Duty: Warzone jest bezbłędna
Call of Duty: Warzone otrzymało rozszerzenie zawierające 30 nowych broni, nowy pakiet sezonowy połączony z Black Ops: Cold War oraz - co najważniejsze - nową mapę. To dodatek, którego mi w okropnie brakowało. Oczywiście Verdańsk nie odchodzi, ale dla mnie teraz będzie tylko kiepskim wspomnieniem.
Powrót do starej, dobrze znanej mapy z poprzednich części to najlepsze, co mogło się wydarzyć w "Call of Duty: Warzone". Battle royale stało się prawdziwą bitwą. W przypadku Verdańska zawsze odczuwałem pewien problem - jedna gra trwa okropnie długo. Brakowało dynamiki.
Mecz na Verdańsku może trwać nawet 40 minut. Schemat? Zawsze ten sam. Lądujemy, o ile dobrze trafimy, to kogoś zabijamy, jeżeli przeciwnik pierwszy sięgnie po broń, to lecimy do gułagu. Tam z kolei czeka nas oczekiwanie na walkę. Wracamy - prawdopodobnie nasza drużyna też dostała cięgi. Szukamy więc nowego miejsca na zdobycie ekwipunku, a szczególnie pieniędzy, aby kupić zrzut lub wykupić z gułagu naszych towarzyszy. Strasznie. Powolne.
W Verdańsku, o ile nie gramy agresywnie (i profesjonalnie), można po prostu zasnąć przed ekranem. Alcatraz naprawia wszystkie te problemy. Tym razem mapę nazwano Rebirth Island, ale starzy wyjadacze doskonale wiedzą, na czym się wzorowano. To plansza wprost stworzona dla osób, które szukają akcji, ciągłej walki i... lubią zwyciężać. A okazuje się, że o to wcale nie trudno. Wczorajszego wieczora zwyciężyłem 9 meczy i szybko osiągnąłem 860 rangę na świecie.
Na Rebirth Island ląduje 15 zespołów po 3 graczy, czyli łącznie do 45 osób. Przynajmniej w trybie "Odrodzenie", który - miejmy - nadzieje zostanie na stałe. W Verdańsku było to 150 graczy. Przez pierwsze 10 minut odradzamy się automatycznie w ciągu 30 sekund po śmierci, dopóki chociaż jeden członek drużyny pozostanie przy życiu. Czas odrodzenia może zostać skrócony poprzez zdobywanie punktów przez żywych towarzyszy. Dzieje się to np. przez otwieranie skrzynek czy powalanie przeciwników.
Wyspa jest malutka. Na początku budziło to mój niepokój, ale okazuje się, że dynamika, jaką nadaje, jest tym, czego w battle royale od Activision mi brakowało. To podobne odczucia jak w przypadku Królewskiego Kanionu, pierwszej mapy w "Apex Legends". Tam mecz można było zakończyć w zaledwie kilkanaście minut, a w ostatecznym starciu brało udział kilka drużyn.
Do Call of Duty: Warzone trafiło sporo nowego uzbrojenia – czy to problem?
Trochę tak. Początkowo w Verdańsku mieliśmy do czynienia tylko i wyłącznie z zestawem wyposażenia z "Modern Warfare". Teraz do tej puli doszły bronie z "Black Ops - Cold War". Niestety, ale zaburza to trochę balans. Z aktualizacją osłabiono niektóre z nich, ale - szczerze mówiąc - na niewiele się to zdało.
Mechanika walki w "Black Ops: Cold War" nieznacznie różni się od "Modern Warfare" i da się to odczuć już po kilkudziesięciu minutach gry. Tym samym statystyki broni oraz ich schemat odrzutu podczas wystrzału jest inny. Przykładowo - M16 z "Black Ops: Cold War" potrafi powalić przeciwnika na średnim dystansie wystrzałem jednej serii.
Z kolei żeby najlepsza broń z "Modern Warfare" (Kilo 141) dała podobny efekt, trzeba by wpakować w przeciwnika sporą część magazynka albo trafiać same headshoty. Cóż, albo to poprawią, ale trzeba się przyzwyczaić.
Do "Warzone" dołączył także wybuchowy samochodzik sterowany, czyli RC-XD. Na Rebirth Island się nie sprawdza, ale może mieć spory potencjał w Verdańsku.
Wraz z premierą pierwszego sezonu "Black Ops: Cold War" pojawiły się także dwie nowe bronie - dostępne z poziomu karnetu bojowego, ale jako darmowa zawartość.
Są nimi: Groza - całkiem solidny karabin szturmowy, oraz MAC 10 - to pistolet maszynowy o niesamowitej szybkostrzelności. Ma szansę zdetronizować dominację MP5. Z kolei w skrzynkach rozmieszczonych na mapie Rebirth Island znajdziemy nareszcie całkiem sensowne bronie. Jeden ze złotych karabinów szturmowych sieje zagładę, niestety nie pamiętam, która to była z wersji. Z kolei ze standardowych broni warto wziąć pod uwagę FFAR 1 oraz turkusowe, wytłumione XM4.
Dla graczy preferujących siedzenie w domkach i czekanie, aż gaz wreszcie zacznie ich z tej lokalizacji wypędzać, pozostaje Verdańsk. Jeśli szukacie czegoś bardziej w stylu multiplayera ze zwykłego "Call of Duty", zapraszamy do Alcatraz. To znaczy na Rebirth Island.