Zamachy w Moskwie: i znowu gry źródłem sensacji

Zamachy w Moskwie: i znowu gry źródłem sensacji

Zamachy w Moskwie: i znowu gry źródłem sensacji
marcindmjqtx
25.01.2011 20:05, aktualizacja: 06.01.2016 14:29

Słyszeliście o zamachu bombowym na moskiewskim lotnisku Domodiedowo, prawda? Ciężko było nie słyszeć, trzeba by chyba żyć zamkniętym w klatce przez parę ostatnich dni. Niestety, jak zwykle znalazło się parę osób, które przy okazji tej tragedii szukają wszędzie sensacji. W tym i w świecie gier.

Zamach na lotnisku w Moskwie to oczywiście ogromna tragedia. Zginęło 35 osób (co najmniej...). 170 zostało rannych. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Niestety, zdarzają się - taki już jest współczesny świat.

Co do tego wszystkiego mają gry? Cóż, my, gracze, kojarzymy pewien tytuł z pewną bardzo słynną sceną masakry na moskiewskim lotnisku (w której wielu z nas nawet "brało udział"). Tak - mowa o bijącym wszelkie rekordy popularności sprzedażowej Call of Duty: Modern Warfare 2 z 2009 roku. Kontrowersyjną scenę możecie obejrzeć poniżej (zaczyna się ok 1:10 na filmiku):

Analogia do autentycznych wydarzeń sprzed paru dni nasuwa się sama. Moskiewskie lotnisko? Jest. Zamach terrorystyczny? Nie bombowy, ale jest. Wydawać by się jednak mogło, że nikt o zdrowych zmysłach nie łączyłby ze sobą naiwnej (bez urazy, ale jednak) gry z prawdziwymi zdarzeniami, prawda? No właśnie - mogłoby się wydawać.

Zrobiła to międzynarodowa (anglojęzyczna - ale nie tylko), przedstawiająca wydarzenia z rosyjskiego punktu widzenia, telewizja Russia Today w jednym ze swoich materiałów. Otwarcie zadano tam pytanie czy mogło być tak, że prawdziwi terroryści wzorowali się na scenach z Call of Duty. Zobaczcie sami:

Wybaczcie, ale... nie.

Dlaczego? Bo gry nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Są uproszczone. Nie można na nich "trenować" takich rzeczy - nie są bowiem symulatorami. Oglądając "Wojownicze Żółwie Ninja" nie można nauczyć się sztuk walki, a grając w Modern Warfare 2 nie można nauczyć się organizowania zamachów. Odnosząc to do trochę innej materii i przy okazji kultury wysokiej: czy "Lolita" Nabokova to książka zachęcająca do pedofilii? Na bogów, nie, to dzieło opowiadające o konkretnym problemie - choć faktycznie w sposób, który może być szokujący.

Pomijam już kwestię, że rzeczeni terroryści pewnie nigdy Call of Duty nie widzieli na oczy - bądź co bądź wymaga to odpowiedniego sprzętu (konsol bądź dobrych komputerów), które na Południowym Kaukazie (skąd najprawdopodobniej pochodzili zamachowcy) mogą być raczej ciężko dostępne.

Nie wybielajmy jednak przy okazji gry - tak, ta scena nie była dobra. Od początku budziła mnóstwo kontrowersji, czasami również sprzeciwów, także wśród graczy. Na naszym serwisie poświęciliśmy temu swego czasu cały artykuł. Activision (czy może Infinity Ward, studio odpowiedzialne za stworzenie MW2) wykonało ryzykowny krok umieszczając w swojej grze fragment, którego jedynym w zasadzie celem było szokowanie. To się teraz mści. Albo procentuje - bo pytanie czy to faktycznie źle dla wydawcy, że o jego produkcji się tyle mówi...

I tak to wszystko się kręci. Dziennikarze szukają sensacji, choćby i miały one wyjątkowo wątpliwie sensowne podłoże. Wydawcy gier nie unikają ciężkich tematów, bo, po pierwsze, czemu mieliby poddawać się autocenzurze, a po drugie, czemu mieliby sobie odmówić darmowej promocji. Dyskusja się toczy. I szkoda tylko, że tym razem dotyczy to prawdziwej ludzkiej tragedii.

Tomasz Kutera

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)