Zachwyceni Death Stranding, odcinek 184: deweloperzy The Division 2
Może przy okazji podrzucili Kojimie swoje pomysły na „grę jako usługę”.
11.03.2019 18:28
To ich wina, nie moja, że znowu wracam do tego wątku. Doskonale wiecie, co na tym etapie o całej medialnej szopce z Death Stranding uważam i jak reaguję na informacje, że studio X widziało ARCYDZIEŁO MISTRZA w akcji, na które ABSOLUTNIE NIE JESTEŚMY GOTOWI. Ano nie jesteśmy, bo nie znamy daty premiery. A może nie jesteśmy, bo nie mamy jeszcze konsoli, na której włóczyć się będzie Norman Reedus z kolegami. Zaproponowałbym też trzecie rozwiązanie, że tak naprawdę jesteśmy, zdecydowanie-bardzo-serio jesteśmy gotowi, tylko fajnie byłoby zamiast tego typu akcji pokazać grę nareszcie w ruchu. Co - biorąc pod uwagę absencję Sony na tegorocznym E3 - wydaje się znowu coraz mniej prawdopodobne.
A teraz do rzeczy. Znowu ktoś odwiedził Kojima Productions. Tym razem byli to szefowie Massive Entertainment, czyli autorzy The Division. Pytanie, które od razu rodzi się w mojej głowie - kto ma na tym bardziej skorzystać: legendarny Japończyk czy deweloperzy gry, co to - ale się złożyło! - debiutuje w ten piątek. The Division 2 ukończone (przynajmniej dopóki na wydawcę nie posypie się hejt za bugi, sposoby na wyciąganie dodatkowej kasy od graczy albo ubogi endgame), zatem można zobaczyć DZIEŁO.Julian Gerighty wrzuca obowiązkową fotkę z kubrickowskiego tunelu do jamy MISTRZA i zapewnia - Death Stranding będzie ponadczasowe. Ciekawe, czy w studiu jest książeczka gości z miejscami na pochwały, a panowie z branży sprawdzają, jakich epitetów użyli już poprzedni.
Oczywiście, że nabijam się przeokrutnie. Ale jeśli ktoś mnie zna, wie o tym od dawna. Ja bardzo chcę dostać Death Stranding. Bardzo chcę być nim oczarowany, napisać swoją najlepszą recenzję w karierze, wrzucić grę do prywatnego kanonu, który kiedyś pozna mój ewentualny dziedzic. Uwielbiam prawie całość Metal Gear Solid (z „piątką” mam zgrzyty, tłumaczyłem już kiedyś dlaczego) i zdecydowanie jestem wyznawcą Kojimy. Po prostu sam się o ten sarkazm prosi. A jeśli - odpukać - finalny produkt wcale nie będzie ponadczasowy, no cóż… śródtytuły mojej recenzji powstają na naszych oczach. „Nie jesteście gotowi” to wciąż mój ulubieniec.
A tymczasem... zainstaluję recenzencką wersję The Division 2.