Z uKosa: Gdy z konsoli wyciska się wszystko
Dotarliśmy do kluczowego momentu w tej generacji konsol. Posiadacze Xboksów 360 powinni czym prędzej pozbyć się swoich przestarzałych maszyn, bo nie zobaczą na nich gry ładniejszej i bardziej złożonej od tych, które już zdążyły się na sprzęcie Microsoftu ukazać. Świetlana przyszłość rysuje się za to przed PLAYSTATION 3, której trzewia kryją podzespoły tak ambitne, że deweloperzy jeszcze nie zdążyli do nich dotrzeć, o ich wykorzystaniu w świadomy sposób nawet nie wspominając. A Killzone 2, które w swej naiwności podziwiamy obecnie, za 5 lat będzie pokazywane na lekcjach informatyki jako przykład prymitywnego zastosowania HDR w grach wideo.
14.01.2009 | aktual.: 15.01.2016 15:52
Powyższy wstęp to w żadnej mierze opinia autora. To raczej próba zreasumowania kilku opinii, którymi ostatnio podzielili się z nami twórcy gier, mniej lub bardziej świadomi swojego prawa do dzielenia się czymkolwiek. Zgodnie z zasadą, że małe pieski szczekają najgłośniej, ujadanie z grubej rury rozpoczął Rick White z Volition, producent Red Faction: Guerrilla. W wywiadzie dla Gameplayera oświadczył, że jego firma wyczerpała możliwości Xboxa 360. Gra jest tak przepakowana imponującymi teksturami i efektami (wnioskuję, zdaje się logicznie, ze słów pana producenta), że wrzucenie do niej kolejnego obiektu może całą tę misterną konstrukcję rozsadzić od środka. Co więcej, twórcy czekają już na kolejną generację Xboksa, skoro z tej wycisnęli maksimum.
W jednym ruchu Jack White odkrył koniec horyzontu i wyśledził początek węża zjadającego swój własny ogon, a całe pokolenia będą go hołubić za nakreślenie krytycznego punktu perpetuum mobile. Jest pierwszym człowiekiem, który po 3 latach od powstania jakiejkolwiek konsoli wie o niej absolutnie wszystko. Red Faction: Guerrilla przejdzie więc do historii jako pierwsza wszech-gra, pokaz ostatecznego kunsztu i możliwości twórczych, a gracze-szperacze będą szukać sposobu na wrzucenie na ekran dodatkowego obiektu, który wywoła eksplozję konsoli i wywoła drgania sejsmiczne odczuwalne na Pomorzu.
W anegdotce, która nigdy się nie wydarzyła (ale mogłaby), zapalony, czterdziestoletni biegacz z obfitą oponą wesoło opadającą poniżej linii bioder otrzymuje w prezencie od firmy Nike nowy model Air Pegasusów. Do testów. Niestety, biegając w nich na 100 metrów nadal ledwie schodzi poniżej 18 sekund. Zwraca je więc producentowi: "Są do niczego, panowie, nie ma szans żeby pobiec w nich setkę w 10 sekund".
Nie wiem, czy Jack White ma oponę. Sądzę, że nie wie również wielu z Was, co czyni z niego postać tym bardziej anonimową. Również Volition to drugo-, a nawet trzecioligowy gracz na rynku. Teksty o wyczerpaniu mocy sprzętu padają na podatny grunt (żarłoczne media, sępy-felietoniści, obtrądzikowani fanboye Sony), ale wypadałoby, żeby wypowiadająca je osoba miała w CV coś więcej niż tylko podróbki GTA (Saints Row) i japońskich erpegów (Summoner). Red Faction owszem, ma niezłą markę, a przede wszystkim "wszystkim się kojarzy" (lub przynajmniej powinna) z racji rewolucyjnego jak na swoje czasy Geo-Mod, technologii pozwalającej zniszczyć całkiem spory fragment scenerii. Jako że obecna generacja nie lubi się z podobnymi rozwiązaniami - co przyjmuję z ogromnym rozczarowaniem, bo kilka lat temu naiwnie sądziłem, że będzie to standardem - peesdwójkowy Geo-Mod do dziś robi wrażenie. Nie zauważyłem jednak, by w obliczu tego faktu czekanie na Red Faction: Guerrilla wiązało się u kogoś z większym zapotrzebowaniem na własne paznokcie.
Ponury rzemieślnik stwierdzający, że z narzędzia nic nie da się już wycisnąć, zapewne wraz z Gears of War 3 i BioShock 2 zostanie spalony w towarzystwie i wyszydzany przez kolegów po fachu, którzy pojęcie "optymalizacja silnikja" znają na innej zasadzie niż tylko ze słyszenia.
Na przeciwległym biegunie stosunku do własnej pracy znajduje się Guerrilla Games. Naoczni świadkowie, którzy mieli okazję zobaczyć w akcji Killzone 2, nie pozostawiają wątpliwości - takich wrażeń wzrokowych na tej generacji konsol jeszcze nie doświadczyli. Być może nie, to przyjdzie nam wkrótce samodzielnie zweryfikować, ale biorąc za pewnik wizualną orgię fundowaną przez grę, cieszą słowa jej twórców. Jak relacjonuje Jeff Haynes z IGN, według nich rozległe poziomy Killzone 2 obciążają SPU procesora Cell w ledwie 60%.
Nie należy stawiać znaku równości między tą informacją a wnioskiem "Killzone 2 wykorzystuje moc PS3 w 60%", co uczyniło wiele serwisów bez dozy refleksji. Zresztą nie o to chodzi. Cieszy fakt, że twórcy mając do dyspozycji tak potężną maszynę nie dają się zwariować i dziarsko optymalizują co się da z myślą o kolejnych projektach, kiedy granice możliwości będą przesuwane, bo tylko to będzie umożliwiało zaskoczenie odbiorców. Łącząc dwa powyższe fakty nie mogę pozbyć się myśli, że jedyne, co łączy Guerrilla Games i Volition, to podtytuł najnowszej gry tych drugich.
Niezależnie od intencji autorów, obie wypowiedzi wpisują się w dyskusję o cyklu życia konsol. Sony od zawsze zapewnia im wsparcie wieloletnie, w czym zasługa przede wszystkim fenomenalnej sprzedaży i wielkiego rynku zbytu dla PSone i PS2. Microsoft swego pierwszego dziecka pozbył się niczym niechcianego bękarta, po niespełna 4 latach, wyrzucając z pamięci jego istnienie. To, że teraz będzie inaczej, dał do zrozumienia Robbie Bach na CES. Aktualna, względnie wyrównana walka między Sony a Microsoftem przyczyni się do dłuższego trwania tej generacji konsol. Przed pochopnymi ruchami przestrzega też historia - konsola, która pojawiała się na rynku najwcześniej niekoniecznie kończyła wyścig jako lider stawki (by wspomnieć nieodżałowanego Dreamcasta), za to nadmierny pośpiech często kończył się problemami technicznymi (tak, tak, Xbox 360).
Chciałbym, i na pewno nie tylko ja, by ta generacja trwała i bawiła nas jeszcze długo, najlepiej dłużej niż poprzednia. I przynajmniej do tego momentu, gdy twórcy z ręką na sercu będą mogli powiedzieć, że już więcej z wnętrza sprzętów nie wycisną. Czułem się oszukany, gdy na E3 w 2005 roku zobaczyłem Black (PS2, Xbox) od Criterion Games - choć na tej samej imprezie pokazano też nowe konsole, to trudno mi było pogodzić się z faktem, że PS2 i Xbox są porzucane mimo potencjału, którego nikt inny przed Criterion (a jak się okazało, nikt inny również później) nie zdołał wykorzystać. W tym biznesie nie ma sentymentów, a postęp techniczny jest jednym z napędzających go mechanizmów. Godziłem się z tym z palcem na spuście, przełykanie łez przeplatając fantastyczną demolką w Black.
Aha. Red Faction: Guerrilla wyjdzie również na PLAYSTATION 3. Przy niewiarygodnych umiejętnościach koderskich Volition mamy w zasadzie gwarancję, że Killzone-killer ukaże się zaraz po grze Guerrilli. Tak nomen omen.
Marcin Kosman (autor jest redaktorem PSX Extreme)