Xbox Live Arcade w skrócie: Costume Quest

Xbox Live Arcade w skrócie: Costume Quest

Xbox Live Arcade w skrócie: Costume Quest
marcindmjqtx
29.10.2010 09:03, aktualizacja: 08.01.2016 13:23

Jako zdeklarowany fan Tima Schafera, wszystkie produkcje studia Double Fine kupuję w momencie premiery. Costume Quest nie było tu wyjątkiem, choć pierwsze filmiki nie powaliły mnie na kolana. Co więcej, po skończeniu gry również nie czułem specjalnej satysfakcji. Jednak znam siebie na tyle, by wiedzieć, że nie grałbym do 4 nad ranem w grę słabą. Coś więc musi w niej być.

W Costume Quest, zgodnie z tytułem, ważne jest odpowiednie przebranie. Autorzy dali dobry przykład strojąc swoje dzieło w mechanikę wziętą wprost z gier jRPG. Oznacza to, że zabawę możemy z grubsza podzielić na dwa elementy - eksplorację oraz walkę.

Polygamia.pl -Costume Quest Gameplay

Stroje różnią się statystykami i specjalnym ciosem, ale są przydatne również w trakcie przeszukiwania poziomów. Oferują bowiem bohaterom (drużyna może składać się maksymalnie z trzech osób) przydatne umiejętności. Wrotki sprawiają, że szukanie słodkich skarbów idzie sprawniej, miecz świetlny pozwala rozproszyć ciemność, której panicznie boi się główny bohater (lub bohaterka), a zapach frytek sami wiecie jak działa na głodnych.

Zwiedzanie świata jest banalne, a zaledwie kilka stawianych przed graczem zagadek nie ma prawa nastręczać problemów. Podobnie jak jeden typ mini gierki, który powtarza się przez całą grę. Dowodem niech będzie fakt, że choć nie jestem typem, który zawsze musi znaleźć wszystko, to jednak w Costume Quest zdobyłem wszystkie Osiągnięcia. Ot, same wpadły.

Jednocześnie muszę przyznać, że ta prostota wcale mnie nie nudziła. Świat gry nie jest może najpiękniejszy, ale za to bardzo kolorowy i na swój sposób uroczy. Każda lokacja ma swój własny klimacik, dzięki czemu nie czujemy znużenia. Również sama historia oraz dialogi są cudownie naiwne i po prostu zabawne, choć wielkim minusem jest brak głosów. Czytanie chmurek już dawno wyszło z mody, a kwestie zmieniają się na tyle szybko, by znacząco utrudnić zabawę graczom nie znającym angielskiego.

Cukierek uświęca środki Walka również nie przysparza żadnych problemów. Jeśli kiedykolwiek chociażby widzieliście turowe pojedynki w innych grach, to szybko dotrze do was, jak ograniczonym systemem dysponujemy w Costume Quest. Ot, najpierw nasi bohaterowie zadają po ciosie (ich siłę można podnieść, dzięki quick time eventom), a potem to samo robi drużyna przeciwna (ich ataki osłabiamy wciskając odpowiedni przycisk). Przed konfrontacją możemy każdemu z bohaterów przypisać tzw. znaczek bitewny, który doda mu wyjątkową umiejętność lub drastycznie podniesie wartość wybranej cechy.

W trakcie walki pozostaje tylko wciskanie przycisku odpowiedzialnego za atak, do momentu gdy naładujemy specjalną moc. Wtedy na chwilę należy wcisnąć Y zamiast X. Na początku gry wybrałem strategię ogłuszania jednego przeciwnika i rozprawiania się z resztą. Do ostatniej walki nie musiałem jej zmieniać - powiedzieć, że przeciwnicy są schematyczni to jak powiedzieć, że w Arktyce jest chłodno... Pomijając rzadkie pojedynki z bossami, bitwy na szczęście są krótkie, choć nadrabiają to liczebnością. Cieszy, że autorzy gry nie wpadli na pomysł losowych walk w trakcie eksploracji planszy (jeśli nie liczyć możliwości wyskoczenia stwora z domu, do którego pukamy z okrzykiem "cukierek albo psikus!").

Werdykt Rzadko w stosunku do jakiejś gry mam tak niejasne uczucia, jak w przypadku Costume Quest. Z jednej strony mamy bowiem powyższą litanię wad i niedociągnięć, a z drugiej fakt, że nie mogę powiedzieć, żebym spędzonego z nią czasu żałował. Owszem, jest banalna, schematyczna i w każdym elemencie mocno ograniczona, ale jednak potrafiłem do 4 w nocy pukać do kolejnych drzwi, w nadziei, że za zdobyte cukierki będę mógł kupić kolejny znaczek i sprawdzić, ile tym razem zajmie mi pokonanie sługusów niedobrej wiedźmy.

Na pewno nie jest to tytuł dla hardkorowców, ani zwolenników robienia gier "na wysoki połysk". Sprawdził się jednak, jako propozycja dla najwidoczniej drzemiącego jeszcze gdzieś we mnie małego Maciusia. Jeśli więc lubicie czasem dać odpocząć palcom i szarym komórkom, to Costume Quest oferuje odpowiednią dawkę uroku, by wciągnąć was w swój świat. Sami zdziwicie się, jak trudno potem jest się z niego wyrwać. Choć 1200 MSP/45zł* to jednak trochę za dużo.

Maciej Kowalik

*Gra jest także dostępna w PlayStation Store

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)