Xbox Game Pass to świetna usługa, ale nie dla każdego (opinia)
Za 54,99 zł miesięcznie, lub w tańszej wersji za 39,99 zł/msc, dostajemy dostęp do "ponad 100 wysokiej jakości gier". Biblioteka gier udostępniania w usłudze Microsoftu faktycznie jest gigantyczna, ale czy korzystanie z niej rzeczywiście ma sens?
Z abonamentu Xbox Game Pass Ultimate korzystam niezmiennie od grudnia 2020 roku, czyli już 9 miesięcy. Liczby pokazują, że było warto, bo wydałem przez pierwsze 3 miesiące tylko 4 zł (w promocji), a kolejne 6 miesięcy płaciłem po 55 zł. Łącznie ponad 330 zł, czyli wydałem niewiele więcej niż na zakup jednej nowej gry. Mimo wszystko czuję niedosyt i mam wrażenie, że w większość tytułów zagrałem od niechcenia.
Moje top 5 gier pod względem długości spędzonego czasu w Xbox Game Pass to:
- Sea of Thieves - 30 godzin (konsola + PC)
- FIFA 21 - 26 godzin (konsola)
- Hades - 24 godziny (konsola)
- Dungeons & Dragons: Dark Alliance - 15 godzin (konsola + PC)
- Minecraft Dungeons - 8 godzin (konsola)
W praktyce, gdyby nie dodany niedawno Hades, nie byłoby się czym za bardzo chwalić. Oprócz tej krótkiej listy, zdarzyło mi się pobierać dziesiątki gier. Często kończyło się na pobieraniu, albo na krótkiej rozgrywce i odinstalowaniu. Niestety, ale w Xbox Game Pass spora część dostępnych "hitów" to głównie strzelanki. Nie ukrywam, nie potrafię grać w takie tytuły z użyciem kontrolera. Z tego względu nawet dostępne w XGP "Outriders" kupiłem jednak na Steamie, aby komfortowo zagrać z myszką.
Xbox Game Pass jest opłacalną usługą, ale nie wszyscy znajdą tam coś dla siebie
Nie chcę powiedzieć, że XGP to kiepski abonament, bo z pewnością bym skłamał. Szczególnie, że wersje tylko na konsolę lub tylko na PC kosztują już nie 55 a 40 zł. Z pewnością są tam dziesiątki gier "do ogrania", ale... brakuje prawdziwych hitów. Gdyby tylko w Game Passie znalazł się np. Assassin’s Creed Valhalla czy Cyberpunk 2077, to byłoby w tym abonamencie coś ciekawego. Brakuje interesujących gier RPG.
Jest jeszcze jeden problem – nie ma nic na zawsze, a często jest tylko na chwilę. Niedawno w Xbox Game Pass mogliśmy zagrać w GTA V. Zanim zdążyłem zainstalować grę Rockstar Studios i na spokojnie do niej przysiąść, została usunięta z listy dostępnych produkcji. GTA V zawitało w usłudze 8 kwietnia, a zniknęło 16 sierpnia. Przez 4 miesiące można spokojnie przejść fabułę, ale co z grą online?
Jeśli ktoś przez 4 miesiące płacił za dostęp do Xbox Game Pass i grał głównie w GTA V Online, to mówiąc krótko: sporo stracił. Teraz musi zapłacić za grę, jeżeli ma zamiar kontynuować zabawę.
Niedawno Microsoft wzbogacił ofertę Game Passa poprzez... wykupienie Bethesda Softworks. W usłudze Xboxa znajdują się więc nawet świeże hity, takie jak chociażby Doom Eternal. Tu ponownie, jeżeli ktoś czuje się dobrze ze strzelankami z kontrolerem w ręku, to świetnie - jest się z czego cieszyć. Jest też oczywiście nieśmiertelny Skyrim, ale czy ktoś jeszcze w to nie grał?