Wywiad z Mateuszem Zahorą - pierwszym człowiekiem w Polsce, który postanowił grać na żywo popularne tematy z gier
W naszym pięknym kraju muzyka z gier nadal jest chowana pod kloszem i nie zapowiada się. by w najbliższym czasie zaszły poważne zmiany. Ta pesymistyczna wizja nie zadowala mnie. Osób myślących podobnie jest więcej, a niektóre zaczęły już w tej sprawie coś robić. Należy do nich chociażby Mateusz Zahora - uzdolniony pianista, który postanowił na własną rękę promować to, co było dla niego ważne. Zdecydowałem go odszukać i następnie porozmawiać o sytuacji muzyki z gier w Polsce.
Mariusz Borkowski: Co skłoniło ciebie do nauki gry na fortepianie? Rodzice, czy po prostu postanowiłeś pewnego wiosennego ranka: "od dzisiaj zacznę uczyć się gry na tym pięknym instrumencie"?
Mateusz Zahora: Moja przygoda z "graniem" zaczęła się po komunii, kiedy to dzieci dostawały zegarki, rowery, koperty z pieniędzmi, itp. Niektórzy otrzymali nietypowe prezenty. Ja dostałem wtedy keyboard. Przez pierwsze parę miesięcy nic na nim nie grałem, bo nic w zasadzie nie umiałem. Całe szczęście w szkole podstawowej uczyli muzyki. Nawet grać na "cymbałkach". Tym sposobem nauczyłem się czytać nuty i... przestałem się rozwijać na około 4 lata.
MB: O ile mi wiadomo jesteś samoukiem, z jakich materiałów korzystałeś podczas nauki? Czy były, to podręczniki do muzyki lub internet?
MZ: Była to masa partytur. Głównie otrzymanych od znajomych. Były także wydruki z internetu.
MB: Czy w trakcie edukacji domyślałeś się może, że w przyszłości grać będziesz głównie znane melodie z gier? Na pewno masz ulubione utwory, które i dlaczego właśnie one?
MZ: Prawdę mówiąc to Final Fantasy "zmusiło" mnie żebym znów siadł do instrumentu. Choć przyznam - nie przypuszczałem, że będę grał muzykę z gier na koncertach.
MB: Dałeś już kilka koncertów na imprezach poświęconych kulturze dalekiego wschodu. Który swój występ najmilej wspominasz i dlaczego?
MZ: Hmmm... Każdy z nich był wyjątkowy pod jakimś względem, ale najmilej wspominam występ na konwencie Asucon XI. Był to tak naprawdę pierwszy raz gdzie mogłem zagrać na fortepianie (tak, tak, wcześniej jedynie mogłem sobie oglądać zdjęcia i czytać o nim) jak i móc wystąpić przed tak dużą publicznością (na pewno było ponad 200 osób ;))
MB: Co myślisz o organizowaniu koncertów w Polsce przez sympatyków muzyki z gier i czy twoim zdaniem mogą one rywalizować z profesjonalnymi zagranicznymi wydarzeniami muzycznymi?
MZ: Koncerty są jak najbardziej potrzebne. Nawet jeżeli nie dla fanów, to dla zwykłych ludzi. Wiemy przecież, że muzyka z gier sama w sobie jest bardzo dobra. Jeżeli zaś chodzi o rywalizacje, nie jestem zwolennikiem tego zjawiska w imprezach kulturalnych. Ale myślę, że tak, możemy konkurować, jak tylko popularność muzyki z gier wzrośnie.
MB: Czy muzyka z gier jest popularna w naszym kraju? Co należałoby Twoim zdaniem zmienić, by była bardziej rozpoznawalna nie tylko przez rzesze ludzi grających na co dzień w gry?
MZ: Z popularnością jest w Polsce krucho. Żeby ją zwiększyć trzeba by było zacząć ją puszczać w środkach masowego przekazu i przestać ją nazywać muzyką z gier. Wtedy ludzie może się bardziej zainteresują, odkrywając przy okazji skąd ta muzyka pochodzi.
MB: Starałeś się kiedyś napisać własną muzykę do gry? Może dostałeś takie zlecenie na skomponowanie ścieżki dźwiękowej? Jak wówczas wyglądał cały proces tworzenia muzyki w domowym zaciszu bez specjalistycznego sprzętu do nagrywania?
MZ: Tak. Miałem 2 różne zlecenia. Na amatorskie projekty. Pomijając etap konsultacji ze zleceniodawcą, który jest istotny, ale nie mamy chyba tyle miejsca, proces wyglądał podobnie. Siadałem przed czystym zeszytem do nut i robiłem notatki wstępne. Potem było komponowanie melodii i ich aranżowanie. Następnie nagranie, całe szczęście miałem do dyspozycji wtedy całkiem dobry sprzęt jak na amatorskie zastosowania. Niestety oba projekty nie doszły do skutku. A szkoda.
MB: Jakie masz plany na przyszłość odnośnie twoich występów przed publicznością, kiedy znowu będzie można ciebie zobaczyć na scenie?
MZ: W maju podczas Dnia Kwitnącej Wiśni w Bytomiu będę miał mały występ. Co będzie następne? Czas pokaże. Mam cały czas marzenie, żeby stworzyć własną mini orkiestrę, ale nie ma na razie na to czasu.
MB: Dziękuje raz jeszcze za rozmowę i liczę, że w najbliższym czasie usłyszymy o twoich kolejnych koncertach. Życzę powodzenia!
MZ: Ja również dziękuje.
Podsumowując, jeżeli już od jakiegoś czasu grasz lub uczysz się grać na obojętnie jakim instrumencie muzycznym i potrafisz wykonać ulubiony utwór z gry, to nie wstydź się zagrać go w szkole, przed rodziną lub znajomymi. Pokaż wszystkim jak piękna może być muzyka z gier.
Mariusz Borkowski