Wystarczyło przekopać pliki Devil May Cry 5, żeby znaleźć… następną grywalną postać
Dla wszystkich, którzy grę skończyli, nie będzie to zaskoczeniem. Resztę ostrzegam przed wielkimi spoilerami.
12.03.2019 13:27
O, to właśnie teraz mogę w końcu napisać, jak bardzo podobał mi się absurdalny twist „piątki”. Jeśli kliknąłeś tutaj z przypadku, Czytelniku, uciekaj czym prędzej. Już, nie ma Cię? Na pewno?!
No, to jak zareagowaliście na a) powrót Vergila (z tym samym głosem, co półtora dekady temu!); b) walkę z Vergilem będącą podsumowaniem całej sagi potomków Spardy, a jednocześnie - piękną kalką tych z Dante’s Awakening. Ja krzyczałem z radości. Uwielbiam takie zagrywki. Uwielbiam być fanem jakiegoś uniwersum i obrywać takimi eksplozjami nostalgii. Skoro zaś DMC 5 było i bez tego konkretnym slasherem, fanserwis jest istną wisienką na torcie, nie zaś tanim chwytem.
Devil May Cry 5: Final Boss Fight and Ending
Dataminerzy, którzy przeryli się przez pliki pecetowej wersji, znaleźli silne poszlaki wskazujące na plany dorzucenia do nadchodzącego trybu Bloody Palace - nieustannej rzeźni z coraz trudniejszymi kombinacjami przeciwników - bliźniaka Siwego. To absolutnie żadne zaskoczenie. Vergil stał się postacią grywalną w specjalnej edycji „trójki”, wymiatał kataną w DLC do bękarciego DmC, rozszerzył też wachlarz bohaterów w zremasterowanej „czwórce” (dając tam silny trop swojego „powiązania” z Nero). Na tym etapie jego obecność, w jakiejkolwiek formie, jest już tradycją. Widząc pełny zestaw jego ruchów w finałowej walce, od razu pomyślałem, że będzie reklamował jakiś dodatek.
Najfajniejsze jest to, że do tego wpisu wróci za kilka dni wiele osób świeżo po ukończeniu „piątki”. W tym Aśka - zielona w uniwersum psychofanka V. Która napisała, że jeśli jej ulubiony bohater nie dotrwa do końca scenariusza, obrazi się na Capcom. A mówiłem Ci, Asiu, żebyś najpierw chociaż obejrzała sobie „trójkę”? Mówiłem. Zrozum, jakie to jest teraz fajne, gdy było się przy niej te czternaście lat temu.