Wygląda na to, że rok 2014 będzie świetny dla polskich gier
Kto wie, czy nie najlepszy. Czekamy między innymi na Wiedźmina 3, Dying Light oraz Lords of the Fallen.
Do tej pory za najlepszy rok w historii polskich gier uchodził 2011. Wówczas CD Projekt RED zachwycił świat za sprawą Wiedźmina 2, Techland wypuścił Dead Island, 11 bit Studios zapoczątkowało podbój rynku z ciepło przyjętą strategią Anomaly: Warzone Earth, a People Can Fly wniosło sporo świeżości do gatunku strzelanin za sprawą Bulletstorma.
Bezapelacyjnym sukcesem był Wiedźmin 2 - podbił serca graczy, recenzentów, a do tego świetnie się sprzedał. W czerwcu tego roku informowano, że na świecie kupiono ponad 2,5 miliona egzemplarzy, z czego blisko 200 tysięcy w Polsce. Ciepło przyjęto pomysłową strzelankę Bullestorm, ale tu sukcesu komercyjnego nie było. Odwrotnie niż z Dead Island. W lutym tego roku informowano, że gra pokonała barierę 5 milionów egzemplarzy. Z przychylnością mediów było nieco gorzej (oceny wahały się od 30% do 90%), ale o grze zrobiło się bardzo głośno po premierze słynnego zwiastuna, o którym pisaliśmy również na Polygamii. Nigdy wcześniej materiał promocyjny polskiej gry nie był tak szeroko komentowany.
Minęły trzy lata i wygląda na to, że mamy przed sobą kolejny fantastyczny rok. Ktoś zapyta - dlaczego dopiero teraz? W branży elektronicznej rozrywki to zupełnie normalne zjawisko. Proces produkcyjny gry trwa przynajmniej 2-3 lata, dlatego taki odstęp czasowy między kolejnymi odsłonami cyklu jest zupełnie normalny.
Przez ten czas sytuacja na rynku uległa sporej zmianie. Premiera Wiedźmina 2 miała miejsce niedługo po sporych problemach w CD Projekcie; firmie groziło nawet bankructwo. Dziś wraz z Wiedźminem 3 zmierza jak po swoje. Gra była pokazywana w czasie prestiżowych imprez - na konferencji Microsoftu 3 na targach E3 i grudniowej ceremonii Video Games Awards. Najważniejsze zachodnie serwisy typują ją jako jedną z najlepszych gier 2014 roku. I prawdę mówiąc, trudno sobie wyobrazić inny scenariusz.
Wiele zmieniło się w Techlandzie. Przed premierą Dead Island firma miała na koncie kilka dobrze przyjętych gier, ale żadna nie była oszałamiającym sukcesem. Dopiero produkcja o grupie ludzi walczących o życie na tropikalnej wyspie sprawiła, że o wrocławskiej firmie zrobiło się głośno. Za ogromny sukces zapłaciła frycowe - prawa do marki znajdują się w rękach niemieckiego wydawcy Koch Media. Zamiast robić kolejną część serii należącej do kogoś innego, woli przygotować coś swojego. Z tego powodu przyszłoroczna propozycja Techlandu nosi nazwę Dying Light (wymowa podobna, prawda?). I polega w gruncie rzeczy na tym samym - walce i ucieczce przed zombie. Wygląda jednak znacznie lepiej od poprzednich prób w tym temacie.
To nie jedyna gra od Techlandu. Ciekawym, choć mniejszym projektem jest Hellraid, kolejna gra stawiająca na widok "z oczu" i walkę wręcz. Zamiast zombie oferuje jednak demony z piekła rodem.
Studia People Can Fly już nie ma - nosi teraz nazwę Epic Games Poland. Do amerykańskiego wydawcy należało już wcześniej, teraz w ślad za tym poszła zmiana szyldu. Aktualnie pomagają przy Fortnite, grze inspirowanej słynnym Minecraftem. Natomiast założyciele PCF, z Adrianem Chmielarzem na czele, utworzyli po odejściu nowe niezależne studio, The Astronauts. Na ten rok planują premierę The Vanishing of Ethan Carter - klimatycznej przygodówki z elementami ponadnaturalnymi.
Duże uderzenie szykuje CI Games. Firma, która przez lata produkowała tanie i słabe gry budżetowe, w 2010 roku odniosła duży sukces z grą Sniper: Ghost Warrior. Dziś echo tego sukcesu przeminęło, kurs akcji na warszawskiej giełdzie mocno spadł, ale jest szansa, że się odbije. Cała nadzieja w Lords of the Fallen, mrocznej grze RPG stawiającej na walkę i wyzwanie. Odpowiada za nią producent Tomasz Gop, producent Wiedźmina 2.
Możemy też spodziewać się kilku perełek na platformach przenośnych. Na iOS i Androida ma się ukazać Godfire: Rise of Prometheus od bydgoskiej firmy Vivid Games, która odniosło spory sukces z Real Boxing. Coś nowego szykuje też 11 bit Studios, ale na razie nie uchyla rąbka tajemnicy. Liczymy na niespodzianki - tak jak w tym roku, gdy AppStore podbiła Creatteria, gra polegająca na... robieniu gier. Liczymy na to, że błyśnie któreś z blisko 200 studiów, które codziennie od wielu miesięcy prezentujemy na Polygamii w cyklu "Polscy twórcy gier od A do Z". Niewiele jest krajów w Europie, które mogą pochwalić się tyloma płodnymi firmami.
W ciemno możemy założyć, że żadna inna gałąź rozrywki nad Wisłą nie dostarczy światu w 2014 roku tyle zabawy, co gry. Na pewno nie należy tego oczekiwać od muzyków, większych szans nie mają filmowcy. Najlepszym ambasadorem naszej kultury będzie po raz kolejny wiedźmin Geralt - i wygląda na to, że będzie miał solidne wsparcie.
Marcin Kosman