"Wszystko z nami w porządku" czyli film o polskich twórcach gier indie
Borys Nieśpielak fotograf i filmowiec postanowił nakręcić film dokumentalny o polskich twórcach gier indie, a konkretnie historię gry Lichtspeer tworzonej przez parę entuzjastów ukrywających się pod szyldem Lichthund. Jak ta produkcja wypada w konfrontacji z kultowym Indie Game: The Movie?
15.05.2018 17:59
Borys Nieśpielak fotograf, filmowiec autor kanału youtube Zdjęcie w minutę postanowił nakręcić film dokumentalny o podobnej tematyce jednak dotyczący polskich twórców gier indie, a konkretnie historię gry Lichtspeer tworzonej przez parę entuzjastów Bartosza Pieczonka i Rafała Zarembę ukrywających się pod szyldem Lichthund. Jak mu się ta sztuka udała?
Film miałem okazję zobaczyć na jednym z pierwszym pokazów specjalnych, który odbył się we Wrocławiu miesiąc przed jego oficjalną premierą (która ma nastąpić w serwisach VOD). Borys spędził kilka miesięcy z ekipą z Lichthund, którzy postanowili stworzyć własną grę niezależną. Chłopaki wcześniej pracowali w korporacjach, mieli także pewne doświadczenia z mniejszymi produkcjami. W końcu postanowili jednak zrobić swoją pierwszą, dużą grę. Pełni zapału, z wczesnym prototypem pojechali na targi branżowe. Pierwsze komentarze były na tyle pozytywne, że postanowili porzucić dotychczasowe zajęcia i w 100% poświęcić się swojemu projektowi. Film dokumentalny zatytułowany Wszystko z nami w porządku przybliża różne etapy prac nad tą produkcją aż do momentu premiery oraz kilku pierwszych tygodni po niej.
Wszystko z nami w porządku - zwiastun
Po pierwsze sympatyczni bohaterowie którym towarzyszy kamera. Nawet jeżeli film nie opowiada jakiejś szczególnie pasjonującej historii (o tym dalej) to całkiem przyjemnie się się ich ogląda. Cała produkcja utrzymana jest w dosyć lekkim klimacie ze sporą ilością zabawnych momentów, a także kilkoma ciekawymi przemyśleniami na temat tworzenia gier.
Od strony technicznej produkcja jest zrobiona poprawnie. Choć nie znajdziemy tam jakichś efektownych fajerwerków czy wodotrysków to całość ogląda się dobrze. Obrazowi towarzyszy też nienachalna ścieżka dźwiękowa.
Ostatnim interesującym aspektem tej produkcji jest końcówka... choć przesłanie autora miało być pozytywne, to jednak finał produkcji daje sporo do myślenia w szczególności dla ludzi, którzy nie wiedzą jak wygląda tworzenie gier indie od kuchni i wydaje im się, że po zakończeniu prac nad taką grą, ich twórcy mogą się już udać na emeryturę i pławić się w luksusie na jakich egzotycznych plażach… rzeczywistość jest jednak bardziej brutalna i nawet pomimo promocji takiej produkcji w największych mediach branżowych (prasa, youtuberzy) oraz wsparcia takich marek jak PlayStation czy Steam rzeczywiste słupki sprzedaży są... przygnębiające.
Czego natomiast tutaj zabrakło? Otóż niestety przeciętny widz nie dowie się zbyt wiele o tym jak kompleksowo wygląda proces tworzenia gry. Tak naprawdę z samego etapu tworzenia znajdziemy tu tylko bardzo szczątkowe informacje. Autor filmu skoncentrował się na kilku wybranych elementach, które nie tylko nie pozwalają zapoznać się ze szczegółami tworzenia gry ale nawet nie umożliwiają na zbudowanie sobie mentalnego modelu etapów powstawania takiej produkcji…
Film nie posiada też zbyt dużej dramaturgii. Wydarzenia dziejące się na ekranie, owszem, ogląda się całkiem przyjemnie ale praktycznie do momentu samej premiery gry nie czujemy ani presji, której poddani są bohaterowi (co prawda opowiadają o niej sporo - ale samo opowiadanie to trochę za mało) ani o ilości pracy, którą musieli poświęcić na stworzenie takiej produkcji. (Jako autor Biznesu Filmowego wiem coś na ten temat choć mój produkt jest na zdecydowanie mniejszą skalę i nie ma ambicji komercyjnego podboju świata). W filmie brakuje mi ukazania samego proces twórczego oraz wysiłku z nim związanego. Zabrakło też otoczki jak relacje z targów czy kontaktów z korporacjami, które interesująco zostały wykorzystane w Indie Game: The Movie.
Borys chciał zachować realizm jeżeli chodzi o żargon i slang używany przez jego bohaterów. W filmie pojawia się dosyć dużo określeń branżowych oraz nazw własnych (platform, technologii, branżowych mediów, youtuberów), które raczej będą obce osobom nie interesującym się grami. Film oglądałem z KaTe, która stwierdziła po seansie, że choć, nie potrafiła zidentyfikować wielu z elementów, o których mówią bohaterowie, to jednak zupełnie nie przeszkadzało jej to w jego odbiorze, czy zrozumieniu tego, co się dzieje na ekranie. Pomimo pewnej hermetyczności nie jest to więc film wyłącznie dla nerdów.
Lichtspeer - Launch Trailer (PC/PS4)
Film Borysa na pewno jest wart polecenia miłośnikom gier komputerowych, gdyż być może otworzy im oczy na to jak ryzykownym i niepewnym biznesem jest bycie twórcą gier niezależnych (wciąż pokutuje mit success story nielicznych twórców gier indie, którzy zbiegiem różnych okoliczności udało się wybić i zarobić miliony). Polecam też obejrzenia, go niektórym fanom Biznesu Filmowego, bo wówczas może zrozumieją dlaczego nie pałam zapałem do wypuszczenia mojej gry na Steamie ;)). Pozostałych być może zaciekawią sympatyczni bohaterowie i ich determinacja w dążeniu do realizacji swoich marzeń.
Moja subiektywna ocena: 6+/10 (jak interpretować moje oceny dowiesz się tutaj.)
Więcej o filmie na: IMDB
- Stron oficjalna Borysa
- Strona oficjalna gry Lichtspeer
P.S. Wpis oryginalnie został opublikowany na Tomiga Blog