Wrażenia: Red Dead Redemption
Wiem, że na Red Dead Redemption czeka wiele osób, szczególnie, że ich apetyt wzrósł ostatnio po wydaniu Call of Juarez: Więzy Krwi. Rockstar na pewno nie przestraszyło się konkurencji i na przygotowanej prezentacji pokazało, że to może być jeden z ważniejszych tytułów przyszłego roku.
Graficznie Red Dead Redemption to najwyższa półka. Do premiery pozostało jeszcze sporo czasu, a ja już miałem trudności ze znalezieniem słabszej tekstury. Dodatkowo w grze jest mnóstwo świetnych efektów takich jak unoszące się gorące powietrze czy też promienie słońca odbijające się od ekranu. Najlepiej wygląda jednak świetne rozmycie drugiego planu, co pozwala na łatwiejsze wczucie się w zabawę i skupienie na tym, co ważne w rozgrywce. Odnośnie oprawy wizualnej muszę niestety wspomnieć o dość sztywnych i nienaturalnych animacjach naszej postaci, które mam nadzieję, że zostaną poprawione do premiery. Był to w zasadzie jedyny element, którego nie mogłem pochwalić.
Jeśli chodzi o samą rozgrywkę to zaprezentowano nam fragment misji, który praktycznie natychmiastowo zamienił się w krwawą strzelaninę na terenie wioski typowej dla dzikiego zachodu. Deweloper przede wszystkim chciał nam zwrócić uwagę na system osłon, w którym podbiegając do jakiegoś elementu możemy się do niego przykleić. Co ciekawe zapewniali oni, że nie będzie wyjątków i tym samym, podbiegając do jakiegokolwiek fragmentu otoczenia nie powinniśmy się niemile zaskoczyć. Samo strzelanie prezentuje się całkiem przyjemnie, ma ten kowbojski charakter, gdzie nie każdy pocisk tafia w cel, no i trzeba przymierzyć, by mieć pewność, że przeciwnik padł.
W trakcie walki pokazano nam również tryb Dead Eye, który w zasadzie jest identyczny z trybem koncentracji w CoJ: Więzy Krwi, a polega na tym, że następuje chwilowe zwolnienie czasu i analogiem musimy namierzyć jak najwięcej przeciwników. Sprawdziło się tam, więc z pewnością sprawdzi się tutaj. Twórcy wspomnieli również o tym, że życie odnawiać się będzie identycznie jak we wszystkich współczesnych strzelaninach, czyli automatycznie, a każde kolejne trafienie będzie czynić ekran bardziej czerwonym, aż do śmierci bohatera.
Rockstar duży nacisk położyło na klimat gry, co jest dość mocno odczuwalne. Między innymi poprzez zobrazowanie wszystkich broni, które ma nasza postać, jak również minimalizację interfejsu gry. W zasadzie, gdyby nie mapa (podobna do tej z GTA) można by całkowicie wsiąknąć w ten świat.
Prezentację zakończono przywołaniem konia, który pozwolił nam wjechać na górę znajdującą się w pobliżu wioski, gdzie odbyła się strzelanina. Gdy nasza postać powoli jechała na wzgórze, promienie słońca odbijały się od ekranu, a nad wioską zaczęły krążyć sępy, to właśnie wtedy poczułem siłę Red Dead Redemption. Niestety prezentacja zakończyła się bez pokazu jak będzie funkcjonować otwarty świat w grze. Wszystko wskazuje zatem na to, że przed deweloperami jeszcze trochę pracy lub po prostu nie chcą przed nami odkrywać wszystkich kart tak szybko.
tap-chan: Jedna z ważniejszych gier przyszłego roku? A guzik. OK, oprawa rzeczywiście prezentuje się rewelacyjnie, ale póki co deweloperom nie udało się mnie przekonać co do genialności ich dzieła. Domyślam się, że chodzenie z ostrogami przy butach nie było proste, ale czy naprawdę protagonista musi się poruszać jak połączenie tańczącego klauna z Charlie Chaplinem? To było bardzo słabe. Zerżnięty od Techlandu patent powinien naszych rodaków dowartościować, natomiast nie będąc zwolennikiem sandboxów nie jestem w stanie wywołać w sobie entuzjazmu związanego z Red Dead Redemption. Kluczowa będzie kwestia poruszania się po prerii - jeśli odległości będą spore, to twórcy będą musieli przygotować sporo zdarzeń losowych, bo umrzemy z nudów. A najlepiej, gdyby można było zapakować naszego rumaka na pociąg i z menu wybrać docelową lokację. Ale ten temat na pokazie nie został poruszony, więc póki co to dla mnie tylko bardzo ładna gra z bardzo przeciętną animacją i małą ilością innowacyjnych pomysłów. Zaczekajmy na więcej informacji.