Wrażenia: Need for Speed: Shift
Na prezentacji Need for Speed: Shift w dużym stopniu wspominano o wielu elementach, które już wcześniej pojawiły się na materiałach i trailerach z gry. Z tego też powodu w swoich wrażeniach postaram się skupić na tych fragmentach, które są pewnego rodzaju nowością lub nie były do końca wyjaśnione.
Duży fragment pokazu poświęcono profilowi kierowcy (Driver Profile), czyli mechanice, która zlicza nasze akcje i postępy w grze, a na tej podstawie pozwala kształtować naszą grę w trybie kariery. Wiem, że to brzmi bardzo marketingowo, ale wszystko wskazuje na to, że deweloper naprawdę starał się dopasować rozgrywkę do naszego charakteru jazdy. W skrócie można to sprowadzić do systemu doświadczenia w RPG, czyli jeżdżąc zdobywamy punkty w dwóch kategoriach.
Są to odpowiednio - precyzja i agresja, a ich ilość zależy od naszych działań na torze. Dodatkowo możemy zdobywać punkty z różnych stref - jeżdżenie czysto i trzymanie się linii optymalnego przejazdu dostarczy nam punkty precyzji, a wypychanie fur z trasy, blokowanie przeciwników i generalnie jeżdżenie agresywnie dostarczy nam punkty w tej drugiej kategorii. Nasz wynik zostanie powiększony również w zależności od zajętego miejsca podczas wyścigu. Dlaczego jest to ciekawe? Bo powoduje, że nie czujemy potrzeby restartowania wyścigu, a wręcz chcemy go ukończyć dla tych kilku punkcików, które dowieźliśmy do mety.
Podobnie jak w RPG zdobywając punkty uzyskujemy coraz wyższy poziom. Deweloper zdradził nam, że początkowo maksymalnie będziemy mogli uzyskać 50 poziom, ale dla nas ważne jest to, że każdy następny dostarcza nam bonusy - dodatki do samochodów, kasę, specjalne wydarzenia, dodatkowe miejsca w garażu i inne opcje tuningu auta.
Nasze poczynania możemy w każdej chwili sprawdzić w menu profilu kierowcy, które wyświetla nasz poziom, zdobyte oznaczenia, liczbę zwycięstw i porażek w karierze oraz liczbę punktów jaką zdobyliśmy. Fajnym patentem jest ikona, która ewoluuje wraz z każdym naszym poziomem i pokazuje nasz charakter jazdy, a przeciwnicy online będą ją widzieć na ekranie. Dzięki temu można domyśleć się czy będziemy mieli do czynienia z szaleńcem, czy tylko rewelacyjnym kierowcą.
Na podstawie naszego stylu jazdy gra będzie dopasowywać odpowiednie wyścigi i dawać nam sugestię, w których powinniśmy uczestniczyć. Przykładowo będą wydarzenia, gdzie będziemy mieli czasówki oraz rajdy i chociaż ostateczna decyzja będzie należała do nas, to gra zasugeruje byśmy wybrali ten rodzaj rozgrywki, który nam bardziej odpowiada. Podobnie będzie funkcjonował system sztucznej inteligencji, czyli nie będzie tak, że natychmiast sobie przestawimy z medium na very hard, choć znowu, możemy to zrobić. Jeśli jednak będzie nam za dobrze szło i będziemy wygrywać wyścig za wyścigiem to gra podwyższy automatycznie stopień trudności i zwiększy AI naszych przeciwników. Podobnie, jeśli nie będzie nam szło i zajmiemy kilka ostatnich miejsc z rzędu to wtedy gra obniży poziom, byśmy mogli komfortowo grać. Na razie brzmi obiecująco, ale nie mieliśmy okazji tego sprawdzić, więc nie powiem czy to się sprawdzi. Na szczęście jak zapowiedział deweloper nie będzie oszukiwania, czyli AI będzie jechać swoim tempem, a nie przyspieszać, gdy będą za Tobą czy też zwalniać, gdy będziesz się wlekł z tyłu.
Na koniec wspomniano, że na początku gry będzie jeden przejazd testowy, który powinien dopasować nasze ustawienia do rozgrywki, czyli zasugerować czy chcemy bardziej jeździć arcade czy jednak symulację. W moim wypadku sprawdziło się to całkiem nieźle i liczę, że cały system sprawdzi się na podobnym poziomie.
Ostatnie 5 minut pozwolono nam pojeździć w najnowszego NFSa, ale moje wrażenia nie są diametralnie różne od tego, co pisałem w kwietniu, więc zapraszam do tamtego tekstu. Jednym zdaniem - NFS: Shift wydaje się zakupem obowiązkowym tej jesieni.