Właśnie trwa jeden z największych procesów w historii gier wideo. O co w nim chodzi?

Pozwy towarzyszą naszej branży, podobnie jak każdej, w której są pieniądze, od dawna. Jednym z pierwszych był ten wytoczony w 1975 Atari przez firmę Magnavox. Twórcy pierwszej konsoli do gier - Odyssey - twierdzili, że Pong jest klonem powstałego na ten system Tenisa. Sprawę udało się zakończyć ugodą w 1976 roku a Atari, i inni naśladowcy, musieli od tego momentu płacić Magnavoksowi tantiemy.

Właśnie trwa jeden z największych procesów w historii gier wideo. O co w nim chodzi?
Bartosz Stodolny

23.01.2017 17:23

K.C. Munchkin! (Odyssey 2, 1981) - Video Game Years History

W 1982 roku Atari dostało swoją szansę na zemstę i wygrało proces przeciw twórcom K. C. Munchkin właśnie na Odysseya. W tym przypadku chodziło o fakt, iż Munchkin do złudzenia przypominał Pac Mana, który wchodził wtedy na konsole.

Dziś natomiast w swój trzeci tydzień wchodzi jedna z największych i najważniejszych rozpraw w historii gier wideo. Koncern ZeniMax pozwał Oculusa i Facebooka o kradzież objętej tajemnicą handlową technologii należącej do tego pierwszego. Jak to wszystko się zaczęło i na jakim etapie jest sprawa?

Początki

Pozew trafił do sądu 21 maja 2014 roku. Według Polygonu jest tam jasno wyjaśnione, że w kwietniu 2012 Carmack i Luckey poznali się a założyciel Oculusa zaprezentował mu wtedy pierwszy prototyp Rifta. Było to wtedy urządzenie bardzo prymitywne, bez systemu mocowania na głowie, czujników ruchu czy oprogramowania.

Oculus Rift: Step into the Game

Spodobało się jednak na tyle, że Carmack razem z paroma inżynierami ZeniMaksu postanowili je usprawnić. Dodano nie tylko sprzęt, ale też stworzono odpowiednie oprogramowanie, a całość zmodyfikowano tak, żeby uruchomić na niej Dooma 3: BFG Edition. Następnie wszystko pokazano Luckeyowi, oczywiście pod klauzulą poufności, a później na targach E3 w 2012 roku.

Obraz

Tutaj do gry wchodzi John Carmack. Kiedy ZeniMax był już pewien, że nie uda się osiągnąć porozumienia z Luckeyem, nakazał Carmackowi zaprzestać udzielania dalszej pomocy. Jednak to, według pozwu, nie przeszkodziło Oculusowi i firma zaczęła podkradać pracowników koncernu, włącznie z Carmackiem, który objął stanowisko dyrektora technicznego u Luckeya. Problem w tym, że umowa z ZeniMaksem jasno mówiła, iż cała technologia opracowana w okresie zatrudnienia Carmacka zostaje własnością firmy.

Przeczytaj więcej:

Kupno przez Facebooka

Tak naprawdę nie wiemy, czy do jakiegokolwiek pozwu by doszło, gdyby nie przejęcie Oculusa przez Facebooka. W marcu 2014 roku Mark Zuckerberg wydał na firmę Palmera Luckeya dwa miliardy dolarów przez co pokazał, że VR wcale nie musi skończyć jak kolejny gadżet dla pasjonatów, a sama technologia ma olbrzymi potencjał i może zmienić sposób, w jaki postrzegamy gry wideo i interakcje z innymi ludźmi w ogóle.

Obraz

Tutaj pojawia się pierwsza nieścisłość w pozwie. Skoro rozmowy zostały zerwane pod koniec 2012 roku, a już wtedy, po sukcesie na Kickstarterze, było wiadomo, że technologia ma przyszłość, dlaczego działania podjęto dopiero w maju 2014 roku, chwilę po tym, jak Facebook kupił Oculusa? Dodatkowo, jeśli wierzyć słowom przedstawiciela pozwanego, ZeniMax nie przejawiał większego zainteresowania Riftem czy technologią w ogóle:

Obraz

Przeczytaj więcej:

Rusza proces

W 2015 roku Facebook z Oculusem złożyli do sądu wniosek o unieważnienie pozwu, powołując się na trzy argumenty:

  1. Nieścisłości w klauzuli, którą podpisał Luckey i brak rekompensaty za dochowanie tajemnicy.
  2. Fakt, iż ZeniMax nie podjął stosownych kroków, by zapewnić bezpieczeństwo swoich tajemnic handlowych.
  3. Fakt, iż w stanie Teksas nie obowiązuje coś takiego jak "bezpodstawne wzbogacenie", które ZeniMax zarzuca pozwanym.

Sędzia Jorge A. Solis odrzucił ten wniosek i kolejny, w którym pozwani znowu próbowali podważyć zasadność pozwu. Tym sposobem 9 stycznia bieżącego roku ruszyła przed sądem w Dallas rozprawa. O ile przedstawiciele Oculusa wyrażają tylko "rozczarowanie", ZeniMax twierdzi, że dysponuje czymś, co ostatecznie może pogrążyć pozwane firmy:

Obraz

Przeczytaj więcej:

Zeznania Zuckerberga

O tym, że ZeniMax poważnie podchodzi do tematu świadczy nie tylko kwota dwóch miliardów dolarów, na jaką opiewa pozew, ale też to, kto został wezwany na świadków. 17 stycznia przed sądem stanął Mark Zuckerberg, a z jego zeznań dowiedzieliśmy się kilku ciekawych faktów.

Przede wszystkim, Oculus kosztował Facebooka nie dwa, a trzy miliardy dolarów. Dwa miliardy wydano na samą firmę, kolejnych 700 milionów poszło na zatrzymanie jej pracowników a 300 milionów na bonusy wypłacane za osiągnięcie kolejnych celów.

Ponadto okazało się, że decyzja o zakupie została podjęta bardzo szybko. Zuckerberg skontaktował się z członkiem zarządu Facebooka, który pokazał mu Rifta i stwierdził, że technologia wywarła na nim olbrzymie wrażenie i od razu chciał dać Luckeyowi pieniądze. Sami prawnicy Facebooka mieli też tylko jeden weekend na przejrzenie dokumentacji i doradzenie, czy jest to bezpieczna transakcja.

Właśnie niezachowanie należytej staranności podczas przejęcia Oculusa jest jednym z zarzutów wysnutych przez prawników ZeniMaksu, ale dalej dodają oni, że koncern wysłał Facebookowi pismo ze swoimi wątpliwościami. Zuckerberg skwitował to tylko stwierdzeniem, że przy tak dużych transakcjach ludzie z roszczeniami pojawiają się znikąd, przed tym wszystkim w ogóle nie słyszał o ZeniMaksie, a prawnicy nie poinformowali go o piśmie, ponieważ nie było ono wiarygodne. Dalej dodał też:

Próbując w ten sposób udowodnić, że choć ZeniMax mógł mieć swój udział w powstaniu Rifta, to właśnie Facebook stworzył go tym, czym jest dzisiaj i firma nie zamierza na tym się zatrzymywać. Prawnik ZeniMaksu spytał go wtedy, czy jeśli ukradnie komuś rower, przemaluje go i doda dzwonek, będzie to jego rower. Padła odpowiedź negatywna.

Zeznania Luckeya

Dzień później, 18 stycznia, przyszła pora na zeznania Palmera Luckeya. Prawnicy ZeniMaksu od samego początku próbowali podważyć jego umiejętności i dowieść, że nie potrafiłby sam stworzyć czegoś tak skomplikowanego, jak Oculus Rift.

Obraz

W tym momencie Luckey i prawnik ZeniMaksu zaczęli kłócić się o to, co podpada pod zastrzeżone informacje objęte klauzulą poufności. Prawnik twierdził, że zarówno środowisko testowe silnika Rage, jak i demo Dooma 3 BFG zdecydowanie się do takich informacji kwalifikują. Z kolei obrona skontrowała to stwierdzeniem, że odkąd Rift pojawił się w mediach, wszelkie informacje na jego temat stały się publiczne i klauzula nie obowiązywała. Ponoć ZeniMax nie poinformował również Luckeya, że w 2012 roku naruszył on jej postanowienia.

Superhot VR

Następnie obrona próbowała udowodnić, że Luckey jednak mógł sam stworzyć Rifta powołując się na fakt, że już jako nastolatek interesował się inżynierią a badania nad wirtualną rzeczywistością rozpoczął już w wieku 15, 16 lat. Z kolei swój pierwszy prototyp gogli stworzył w roku 2010, na dwa lata przed poznaniem Carmacka. Dodano też, że Luckey zbudował inne czujniki ruchu od tych, które wykorzystywał w swoich badaniach Carmack. Mało tego, zanim doszło do spotkania z Carmackiem, Luckey miał stworzyć łącznie cztery prototypy gogli VR.

Później na świadka wezwany został Brendan Iribe, obecny prezes Oculusa. Prawnicy ZeniMaksu próbowali dowieść, że człowiek stojący za wielomilionowymi przejęciami w branży (Scaleform i Gaikai) nie mógł nie wiedzieć o czymś takim, jak klauzula poufności. Pokazano też liczne wiadomości, w których Iribe i inni ważni pracownicy Oculusa kontaktowali się z Carmackiem odnośnie rozwoju Rifta.

Obraz

W tym momencie zeznania lekko się rozmyły, ponieważ operowano takimi zagadnieniami technicznymi, że sędzia co chwilę musiał przerywać przesłuchanie by można było wszystko wyjaśnić. Iribe jednak przez cały czas podkreślał, że wszystko co znalazło się w Rifcie zostało opracowane przez inżynierów Oculusa. Jako dowód podał wymianę wiadomości między Carmackiem a głównym programista Oculusa, w której pierwszy chwali obliczenia drugiego twierdząc, że są lepsze od tych, których sam używał.

Obraz

Przesłuchanie zakończyło się serią krótkich pytań obrony: Czy Oculus dostał kiedykolwiek kod źródłowy Dooma 3 BFG? Nie. Czy Oculus wykorzystuje shadery w swoim SDK? Tak. Kto stworzył te shadery? Inżynierowie Oculusa.

I co dalej?

Powyższe zeznania pokazują strategię obraną przez ZeniMax. Firma za wszelką cenę chce pokazać, że przejęcie Oculusa było dokonane "po łebkach", bez dokładnego sprawdzenia dokumentów i legalności całego przedsięwzięcia. Jednocześnie prawnicy koncernu usiłują zdyskredytować Palmera Luckeya, nawiązując do jego braków w wykształceniu i faktu, że nawet pasjonat nie mógłby stworzyć urządzenia tak skomplikowanego, jak Oculus Rift w jego obecnej postaci.

Obraz

Rozprawa weszła w swój ostatni, planowany tydzień. Prawdopodobnie czekają nas jeszcze zeznania Johna Carmacka, ale jeśli ZeniMax wygra, konsekwencje mogą być ogromne nie tylko dla Facebooka. Firmę co prawda stać na wypłatę odszkodowania i pokrycie kosztów procesu, ale to duża spółka giełdowa i na pewno odbije się to na kursie akcji. A Zuckerberg odpowiada nie tylko przed radą nadzorczą, ale też przed akcjonariuszami.

Jest jeszcze jeden problem, który może dotknąć nie tylko gigantów, ale też nas - graczy. Jeśli ZeniMax dowiedzie swoich roszczeń, będzie mógł starać się o wstrzymanie sprzedaży nie tylko Rifta, ale też Geara VR od Samsunga. Dodatkowo to właśnie ta firma będzie miała ostateczne zdanie w kwestii ewentualnej wyłączności gier, ich cen czy w ogóle tego, co trafi do sklepu Oculusa. A wszyscy pamiętamy, ile złego wyrządziła narzucona już raz wyłączność.

Bartosz Stodolny

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.