WipEout Fusion
Czy wyścigi Formuły 1 nie wydają się trochę nudnawe? Kilkanaście samochodów jeździ w kółko i w kółko, aż dojedzie do mety. A gdyby tak imprezę trochę ożywić? Dodać jakiś weselszy akcent? Na przykład rakiety ziemia-ziemia...
WipEout Fusion
Czy wyścigi Formuły 1 nie wydają się trochę nudnawe? Kilkanaście samochodów jeździ w kółko i w kółko, aż dojedzie do mety. A gdyby tak imprezę trochę ożywić? Dodać jakiś weselszy akcent? Na przykład rakiety ziemia-ziemia...
WipEout Fusion
Ben Hur AD 2150
Czy wyścigi Formuły 1 nie wydają się trochę nudnawe? Kilkanaście samochodów jeździ w kółko i w kółko, aż dojedzie do mety. A gdyby tak imprezę trochę ożywić? Dodać jakiś weselszy akcent? Na przykład rakiety ziemia-ziemia...
WipEout Fusion to, z grubsza rzecz biorąc, wyścigi rydwanów w futurystycznej scenerii. Zamiast koni mamy silniki odrzutowe, zamiast kół - chyba antygrawitację, a przeciwników razimy nie biczem, lecz nowoczesną techniką wojskową. Do dyspozycji mamy to, co wpadnie w ręce - różnobarwne symbole na torze mogą oznaczać działko jonowe, pociski kierowane, granaty, trzęsienie ziemi (tak jest), miny i mnóstwo innych pożytecznych drobiazgów. Dzięki tym akcesoriom, a także w wyniku częstych kolizji bolidy zużywają się niezwykle szybko - bywa, że na mecie melduje się jedna czwarta zawodników. Uszkodzony pojazd można podreperować w boksie - bardzo elegancko zresztą, bo poprzez naświetlanie. Sterowanie jest proste - kierownica, gaz, lewy hamulec, prawy hamulec. I to już cała filozofia.
Gra usilnie stara się zrobić jak najgorsze pierwsze wrażenie - wita gracza nieczytelną, strasznie jaskrawą i migającą grafiką. I to ma być ten hit, na który podobno czekałem od dwóch lat? Jednak nie ma lekko - grać trzeba. I już po niecałej godzinie ze zdumieniem stwierdziłem, że pierwsze wrażenie zwyczajnie wystrychnęło mnie na dudka - migoczące paskudztwo zmieniło się w zupełnie przyzwoitą grafikę 3D... Ba! Nie tylko przyzwoitą - dobrą, miejscami wręcz bardzo dobrą grafikę 3D. Eksplozje są efektowne, "realistyczne" - to znaczy: takie, jak w realistycznym komiksie, nie jak w przygodach Tytusa i reszty (i oczywiście nie jak prawdziwe, które nie są nawet w połowie tak śliczne). Chmura kurzu za bolidem wyprzedzającego mnie przeciwnika nie tylko wzbudza żądzę wirtualnego mordu, ale również znakomicie wygląda. Jazda z górki przy pełnej prędkości zapiera dech w piersiach, tak jak powinna. Nawet kolory już nie przeszkadzają. Dlatego też - grać trzeba!
No i zagrałem. Za punkt honoru postawiłem sobie ukończenie pierwszego okrążenia (nie jest to wcale proste) - i udało się. Wielką satysfakcję sprawił mi pierwszy medal (brązowy, o ile pamiętam). Potem - pierwsze zwycięstwo i pierwszy złoty medal. Potem... Grać można w kółko. Pierwsze miejsce jest premiowane nowym rodzajem broni, dostępem do nowego toru itp. nagrodami - ale to akurat żadna motywacja. Ja nie chcę nagrody, ja chcę być pierwszy na mecie!
Na początku znajomości wetknąłem WipEout Fusion gdzieś w środek stosu „sprawy do załatwienia", zniechęcony pierwszym wrażeniem. Gdy znowu włożyłem ją do czytnika, sprawy do załatwienia musiały jakiś czas poczekać na swoją kolej: gra wciągnęła mnie jak dobrej klasy odkurzacz. Cóż - mistrz Yoda ostrzegał: „Po pozorach mnie sądzisz - a nie powinieneś"...
Przypominam też, że jeśli barwy naprawdę są dla nas zbyt jaskrawe, zawsze możemy sięgnąć po pilota, na chwilę wyregulować nasycenie i zagrać. Warto.
Maciej Bójko
WipEout Fusion
Wymagania: Sony Playstation 2
Producent: Studio Liverpool
Dystrybutor: Sony Poland
cena: 229 zł