Wii Play: Motion - recenzja
Czego by nie mówić o Wii, nie da się zaprzeczyć, że to prawdziwa wylęgarnia gier imprezowych. Z reguły są nimi robione na szybko, w masowych ilościach, zwyczajnie słabe produkcje, ale raz na jakiś czas na rynek trafi również tytuł, z którym naprawdę warto zaznajomić się w gronie przyjaciół. Jednym z nich jest Wii Play: Motion.
15.07.2011 | aktual.: 30.12.2015 14:04
W 2006 roku, na premierę Nintendo Wii, ukazały się dwa zestawy minigier od giganta z Kioto, mające pokazywać możliwości konsoli i kontrolerów: Wii Sports oraz Wii Play. Przed dwoma laty pierwsza z nich dostała kontynuację, teraz natomiast sequela doczekała się druga. I tak jak Wii Sports Resort było co najmniej kilka razy lepsze od pierwowzoru, tak też Wii Play: Motion za sprawą licznych usprawnień i nowości bije na głowę poprzednika. To klasyczny przykład tytułu zrealizowanego w konwencji "więcej, lepiej, ładniej".
Od lodów, przez parasolkę, aż po duchy Do naszej dyspozycji zostaje oddanych dwanaście całkiem zróżnicowanych minigier. Dwie z nich to ulepszone i bardziej rozbudowane wersje tych znanych z "jedynki": strzelnica z większą liczbą poziomów i celowaniem w pełnym trójwymiarze oraz Pose Mii Plus, gdzie musimy ustawiać w odpowiedniej pozie naszego awatara. Reszta stanowi zaś zupełnie nowe, niejednokrotnie abstrakcyjne formy zabawy.
Mamy tak kuriozalne gry, jak układanie z lodowych rożków góry, którą poprzez odpowiednie przechylanie Wiimote'a utrzymujemy w równowadze, czy wyścig z parasolkami, gdzie przy pomocy wiatru pędzimy przez tor, skacząc, latając i zbierając kryształy. Jest też gra w uderzanie młotkiem w krety, w której każdy wymach pilotem sprawiał mi chyba największą ze wszystkich gier satysfakcję (uprzedzając pytanie - skłonności sadystycznych u mnie nie stwierdzono). Innym razem, wsłuchując się w wydawane przez kontroler dźwięki i krążąc po pokoju, musimy łapać duchy, a jeszcze kiedy indziej dostajemy do ręki kamień i rzucamy nim o taflę jeziora, starając się uzyskać jak największą liczbę "kaczek".
Trudno jednoznacznie ocenić Wii Play: Motion jako całość, bo wszystkie minigry mają swoje wady i zalety i najprawdopodobniej nie każda przypadnie Wam do gustu. Mnie przykładowo kompletnie znużyło latanie stateczkiem kosmicznym, z kolei pomysłem wykorzystanym przy łapaniu duchów byłem zachwycony. Ogólnie rzecz biorąc, minigry trzymają równy, solidny poziom i na pewno przynajmniej kilka z nich sprawi Wam frajdę. W każdej z nich, w zależności od rodzaju, do wyboru mamy kilka trybów rozgrywki lub etapów, które po kolei przechodzimy, i jeśli ktoś zechce ukończyć grę od A do Z, powinno mu to zająć około czterech godzin. Nieźle, prawda?
[NC UK] Wii Play Motion - Launch Trailer
Dwa w jednym Skoro o sterowaniu mowa, nie można nie wspomnieć o pewnym istotnym elemencie dotyczącym kontrolera. Do zabawy w Wii Sports Resort wymagane było Wii MotionPlus - w Wii Play: Motion sprawy mają się identycznie: jeśli nie macie przystawki, nie uruchomicie gry. Za jej sprawą wprowadzono nie tylko nowe formy sterowania, ale też wyzbyto się nierzadko frustrujących problemów z precyzją z Wii Play. W kontynuacji wszystkie ruchy kontrolerem przekładane są na ekran tak jak należy - w trakcie kilku godzin gry chyba ani razu nie miałem kłopotu ze sterowaniem.
Jeśli właśnie spostrzegliście się, że nie macie Wii MotionPlus i załamaliście ręce, apeluję o spokój. Jedną z największych zalet gry stanowi bowiem to, że dołączany jest do niej kontroler Wii Remote Plus, czyli standardowy Wiilot z wbudowaną już przystawką. Fakt, że za około 200 złotych dostajemy i grę, i kontroler, to ogromna zaleta, niemniej nawet gdyby sprzedawano ją bez Wii Remote'a Plus, i tak można by rozważyć jej zakup. Raczej nie w chwili premiery, po pełnej cenie, ale zdecydowanie nie jest to tytuł, który nadaje się na śmietnik, jak zwykło się sądzić o Wii Play z dorzucanym Wiimote'em.
Feeria barw Wii Play: Motion to spory krok naprzód wobec pierwowzoru w wielu aspektach i progres da się zauważyć również w kwestii oprawy wizualnej. Nie jest to poziom przytaczanego wcześniej Wii Sports Resort, ale grafika nie razi już w oczy tak, jak w Wii Play. Cała gra jest bardzo kolorowa, barwy są ostre i wyraziste, animacje - proste, acz płynne, a z poszczególnych lokacji aż kipi pozytywna energia. Wszystko to, ujęte w charakterystyczną stylistykę, sprawia, że na Wii Play: Motion patrzy się po prostu przyjemnie.
Gra także nie najgorzej brzmi. Odgłosy uderzania młotkiem, odbijania się kamyków od powierzchni wody czy szumiącego wiatru są wiarygodne i pozwalają lepiej wczuć się w rozgrywkę. Rozbrzmiewająca w tle prosta muzyka robi zaś to, co powinna, czyli nie przeszkadza i nie irytuje, a czasami potrafi nawet nieco zrelaksować.
Werdykt Wii Play: Motion jest zaskakująco solidną, dopracowaną produkcją. Jeżeli nie macie jeszcze przystawki Wii MotionPlus, to dla Was zakup niemal obowiązkowy. W cenie nieznacznie przewyższającej standardową grę z pudełka dostaniecie dobrą, zabawną produkcję, którą można uruchomić w każdej chwili, oraz świetnie sprawdzający się Wii Remote Plus do wykorzystania w paru innych tytułach, m.in. nadchodzącej Zeldzie. Jeśli natomiast już WMP nabyliście, to dalej możecie pomyśleć nad zaopatrzeniem się w grę. Po pierwsze dostaniecie kolejny kontroler do zabawy z przyjaciółmi, po drugie zaś - sposób na przyjemne spędzenie czasu przed konsolą. Tym przyjemniejsze, im więcej ludzi będzie Wam towarzyszyć. Ocena: 3 (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka)
Adrian Palma
Data premiery: 24.06.2011 Deweloper: kilku różnych, pracujących pod nadzorem Nintendo Wydawca: Nintendo Dystrybutor: Nintendo (Stadlbauer) PEGI: 7
Egzemplarz gry do recenzji dostarczyła firma Stadlbauer.