Wiggles
Niemiecki sentyment do germańskiej mitologii przybiera czasami niepokojące formy. Tym razem jednak możemy odetchnąć z ulgą - zamiast ciężkich wagnerowskich tonów pojawił się humor i zdrowy dystans, i to w podejściu do tak klasycznego tematu jak perypetie Odyna z gigantycznym wilkiem Fenrisem.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:09
Wiggles
Niemiecki sentyment do germańskiej mitologii przybiera czasami niepokojące formy. Tym razem jednak możemy odetchnąć z ulgą - zamiast ciężkich wagnerowskich tonów pojawił się humor i zdrowy dystans, i to w podejściu do tak klasycznego tematu jak perypetie Odyna z gigantycznym wilkiem Fenrisem.
Wiggles
Fenris, do nogi!
Niemiecki sentyment do germańskiej mitologii przybiera czasami niepokojące formy. Tym razem jednak możemy odetchnąć z ulgą - zamiast ciężkich wagnerowskich tonów pojawił się humor i zdrowy dystans, i to w podejściu do tak klasycznego tematu jak perypetie Odyna z gigantycznym wilkiem Fenrisem.
Krótka powtórka z mitologii: wilk Fenris, zwany też Pustoszycielem (Hrodwitnir) był synem Lokiego i olbrzymki Angrbody. Żywił się ciałami umarłych, nie to jednak przerażało bogów. Drżąc w obawie przed jego agresją i potęgą, podstępnie spętali go wykutym przez krasnoludy magicznym łańcuchem Gleipnirem. Podobno okowy te pękną na początku Ragnaroku - czasu zmierzchu bogów i końca tego świata. Fenris wtedy m.in. zagryzie boga Odyna i/lub zeżre słońce.
Ten mroczny mit twórcy „Wiggles” przycięli do lapidarnego epizodu. Odynowi uciekł „piesek Fenris”, a że nieco rozrabia w podziemiach, bóg ów prosi króla krasnoludów o pomoc w założeniu mu obróżki i dostarczeniu do swego pana. Wybrany klan krasnoludów, tytułowi Wigglesi, to nasi. Musimy kazać im ryć korytarze w głąb ziemi, aż wreszcie natrafią na matecznik Fenrisa i założą na szyję wilka łańcuch ze znalezionych po drodze pierścieni.
Krasnoludek ze skrętem
Zacznę od tego, co zirytowało mnie niepomiernie. Nie budzą mojego zainteresowania czyjeś rozrywkowe preferencje - tak długo póki nie uderza to w innych. Dlatego uważam za niefajne modne ostatnio w różnych mediach aluzje do marihuany, którymi epatuje też interesująca skądinąd gra „Wiggles”. Gdyby był to produkt dla dorosłych, pal licho. Każdy z nas ma już na ten temat jakieś zdanie, nie jesteśmy zatem specjalnie podatni na puszczanie oka, że trawka „jest w porzo”. Co innego małolaty, które niejednokrotnie twórców gier traktują jak guru.
Tu mamy - konkurencyjny do Wigglesów - klan krasnoludów, który na okrągło pali wielkie skręty i wygłasza sądy, że np. „dym z ogniska nie jest w porzo”, dodając zaraz aluzyjnie, jaki dym „w porzo” jest. Słowo „marihuana” lub jego synonimy nie pojawiają się ani razu, ale gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, charakterystyczny liść konopi indyjskich w roli godła klanu rozwieje je momentalnie.
Inspiracje twórców guzik mnie obchodzą, ich szkodliwy mesjanizm już nie. Dodam wrednie, że typowy efekt palenia trawki - totalne rozleniwienie i brak motywacji, by coś zrobić lepiej niż „jakoś” - widać po „Wiggles” wyraźnie. Choć oparta na oryginalnym koncepcie, gra potafi zmęczyć niedopracowanym systemem sterowania. To sprawia, że potencjalnie bardzo dobry produkt budzi, ujmując rzecz oględnie, mieszane uczucia.
Co jest „w porzo”
Pomysł na grę cieszy świeżością, choć przewrotnie nawiązuje do idei starych, dwuwymiarowych platformówek. Głównym zadaniem Wigglesów jest rycie jaskiń i szybów w ziemi, prowadzących do coraz to niżej położonych korytarzy. Świat ten widzimy zawsze w przekroju, jak wydrążone przez robaka tuneliki po przepołowieniu jabłka. Kąt kamery można wprawdzie zmieniać, są to jednak zaledwie kosmetyczne korekty, nie zmieniające radykalnie perspektywy. Stąd skojarzenia z dawnymi platformówkami typu „Rayman” lub „Jazz Jack Rabbit”.
Co zatem jest tu nowe? Idea funkcjonowania klanu. Nasze skrzaty żyją rytmem dobowym, w którym jest czas i na pracę, i na odpoczynek. Niby nic w tym dziwnego, ale jeśli skonstatujemy, że typowy bohater gry komputerowej obywa się bez snu (sic!), to owe rozwiązanie otwiera przed nami wiele nietypowych opcji. Tym bardziej że możemy sami ustalać, ile godzin - i w jakim przedziale dnia - dany krasnolud poświęca na pracę, a kiedy ma czas wolny.
Mnóżmy się
W czasie wolnym nasi podopieczni prowadzą pocieszne rozmowy (śmieszy też częsty humor sytuacyjny), a jak czują wolę Odyna, to nawet się mnożą. Z czasem więc gromadka Wigglesów jest już tak duża, że trudno nad nią sensownie zapanować. Niby, według autorów gry, Wigglesi cieszą się dużą autonomią i potrafią sami się o siebie zatroszczyć, w praktyce jednak wymagają nieustannego nadzoru. Po pewnym czasie czułem się tym zmęczony, niczym nadopiekuńczy drużynowy na obozie harcerskim.
Wigglesi jedzą smażone grzyby (przyrządzając je, zdobywają punkty doświadczenia w kucharstwie), które wcześniej muszą ściąć i przetransportować do ogniska. To także premiowane jest punktami w swoich kategoriach, podobnie jak rycie w skale lub walka z trollami i innymi bestiami. Odpowiednia liczba punktów doświadczenia w danych kategoriach warunkuje dokonywanie przydatnych wynalazków.
Każdego krasnoluda opisują też przypisane im od początku wskaźniki żywotności, głodu, czujności i ogólnego zadowolenia. Smażony chomik lub grzyb, podobnie jak godziwe rozrywki, będą zatem niezbędne dla podtrzymania kondycji i morale.
Dla anielsko cierpliwych
Moje morale jednak podupadło. Nie tylko z powodu wspomnianych kłopotów z zarządzaniem zasobami (krasno)ludzkimi. Do szału doprowadzało mnie także uciekanie ekranu przy co drugiej próbie wydania komendy Wigglesom. Ikony poleceń są umieszczone przy krawędziach ekranu i każdy zbyt zamaszysty ruch myszką w ich kierunku przenosi nas tam, gdzie wcale nie chcieliśmy się znaleźć. Poza tym gra obfituje w inne, drobniejsze potknięcia, jak urywanie dialogów przed końcem (błąd popełniony przy polonizacji?).
Jeśli jednak ktoś potrafi zdzierżyć te niedogodności, czeka go sporo dobrej zabawy. Miejmy też nadzieję, że „Wiggles 2” będą już wolne od szkolnych błędów.
Olaf Szewczyk
Wiggles
- Producent: Innonics
- Dystrybutor: CD Projekt
- Minimalne wymagania: PC Pentium III 350 MHz, 128 MB RAM, akcelerator grafiki trójwymiarowej z 16 MB RAM
- Cena: 99 złotych