Warhammer 40K: Space Marine - wrażenia i filmiki z trybu sieciowego
Choć tym wrażeniom daleko do recenzji lub czegoś podobnego (w końcu mam za sobą tylko kilka godzin sieciowych walk), to sądzę że wielu zainteresuje informacja, iż wieloosobowe starcia w imię Imperatora nie trącą myszką.
Nie przykładałem przed premierą Space Marine wielkiej wagi do jego trybu wieloosobowego. Relic co prawda znany jest z Company of Heroes czy Dawn of War 2, których głównym atutem są sieciowe starcia właśnie, ale to RTS-y. Space Marine zaś ociera się o gatunek, który z walk wieloosobowych raczej nie słynie (God of War, Dante's Inferno). Na dobrą sprawę, to spodziewałem się na początku, że trybu sieciowego nie będzie wcale.
No ale jest, więc go sprawdziłem. I ku mojemu zaskoczeniu, spodobał mi się. Bardziej nawet niż tryb jednoosobowy. W sieci bowiem te elementy, które wkurzają mnie w kampanii, stają się więcej niż strawne. Model walki, który w trybie jednoosobowym nie poraża głębią, w wieloosobowym sprawdza się dobrze, umożliwiając fajne i dynamiczne starcia. Jak one wyglądają? To zależy od tego, jaką klasę wybierzecie, więc to na nich się skupię.
Taktyczny Marine
Uniwersalny wojak, który jest całkiem mobilny i może korzystać z szerokiego wachlarza broni. Nie wyróżnia się jakoś specjalnie i jest to w sumie jego zaleta, bo jest w stanie poradzić sobie w każdej sytuacji. Sterując nim czułem się, jakbym grał w typową strzelankę z widokiem TPP, więc na początek jest to najlepszy wybór (i jedyny, technicznie rzecz biorąc).
Marine Wsparcia
Otrzymujemy do niego dostęp na drugim poziomie. Obsługuje broń ciężką, która potrafi zadać ogromne obrażenia, ale która skutecznie go spowalnia. Dobry dla graczy, którzy nie przepadają za zbyt częstym chodzeniem i wolą, żeby to fragi przychodziły do nich. Wystarczy wtedy nacisnąć spust i puf. Z racji jednak tego, że łatwo go obejść, lepiej uważnie obserwować otoczenie.
Raptor
Nie powiem, najbardziej przypadła mi do gustu ta klasa odblokowywana na trzecim poziomie. Niesamowicie mobilny dzięki swojemu plecakowi odrzutowemu. Jego głównym atutem jest atak z zaskoczenia - kiedy znajduje się w powietrzu, może wylądować tuż koło przeciwnika i zmasakrować go swoim orężem do walki wręcz. Problem pojawia się, kiedy zostanie wykryty zbyt szybko.
Trzy rodzaje wojaków to niezbyt wiele, ale ten podział się sprawdza. Wybór między dwiema wyspecjalizowanymi klasami i jedną uniwersalną sprawia, że rozgrywka jest całkiem zróżnicowana i raczej każdy znajdzie coś dla siebie. W ogóle tryb sieciowy Space Marine jest przymały - są tylko dwa tryby (punkty kontrolne i deathmatch) i pięć map. Sprawę ratuje system poziomów i otrzymywanie nowego ekwipunku w miarę postępów w grze, ale tylko trochę.
Wątpię, żeby Space Marine miał się okazać sieciowym hitem, szczególnie że Relic musi poprawić parę irytujących błędów. Niemniej mi rozgrywka wieloosobowa przypadła do gustu. Jest ona całkiem nietypowa (chociaż nie ma mowy o takich określeniach jak "rewolucja" lub "przełom") i sympatyczna. Nie odmówię sobie raz na jakiś czas spędzenia w nim paru godzin i pozabijania sługów Imperatora lub Chaosu.
A jeśli bardziej od gry sieciowej interesuje Was kampania, a poprzednie filmiki nie nasyciły waszego apetytu, to rzućcie okiem na te wideo nakręcone z myślą o relacji na żywo: