Raz, dwa, trzy.
Raz, raz, raz.
Dwa, trzy, trzy.
Raz, trzy, trzy.
Jako młodzik z własną grupą kabaretową nigdy nie mogłem wyjść z podziwu dla panów technicznych, którzy mieli chyba nieograniczoną ilość tych wyliczanek w głowie. Korzystam z okazji i jakiś fajny utwór wkleję.