W pierwszym odcinku Alana Wake`a...
W marcu Piotrek Kubiński miał okazję gościć w siedzibie Remedy, gdzie zagrał w początek Alana Wake'a. Fińska produkcja trafiła wreszcie do naszych rąk i możemy na spokojnie napisać, co sądzimy o pierwszej godzinie gry.
30.04.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:48
Żeby się nie powtarzać - tak, klimat najnowszego dziecka Remedy jest intrygujący. W ciągu pierwszej godziny gry fabuła dokonała tylu skrętów, że już naprawdę nie wiadomo, co jest koszmarem, co jawą, a co wizją z książki pisanej przez Alana. Być może ani na moment pisarz nie przestał śnić.
Przez większość czasu akcja toczy się w ciemnych krzakach i leśnych ostępach - peryferyjne miasteczko Bright Falls znajdowało się na drugim planie, i pozostaje mieć nadzieję, że będzie więcej okazji do poznania jego mieszkańców. Niestety, dialogi toczą się bez ingerencji gracza, który może jedynie wysłuchiwać prowadzonych przez Alana rozmów.
Błądząc po chaszczach głównym zadaniem gracza jest eliminowanie kolejnych przeciwników - najpierw trzeba ich odpowiednio oświetlić latarką, a potem wykończyć rewolwerem. Tajemniczy wrogowie są szybcy, zwinni i często otaczają Alana. Ich ilość została wyważona i nie ma się wrażenia, że trzeba się przerąbywać przez nieskończone hordy.
Od strony technicznej produkcja Remedy ma swoje mocne punkty, jak choćby światła czy dymy, leśne ostępy zostały zrealizowane bardzo sugestywnie - gra jest po prostu bardzo ładna. Niestety miejscami zawodzi animacja postaci i mimika - pomimo zapewnień, że zajmowała się nimi profesjonalna firma - twarze są martwe i nie wyrażają zbyt wielu emocji.
Alan Wake to horror, który swoją atmosferę buduje przy użyciu innych środków niż Efekt Bu czy krwawe flaki zwisające z jodły. Pełno tutaj różnych szumów, błysków, podejrzanych cieni, dziwacznych transmisji radiowych i telewizyjnych. Sprawia to jak najbardziej pozytywne wrażenie. Nie wiadomo tylko, czy Finom uda się ten klimat utrzymać do końca.
Jak było wcześniej mówione, gra Remedy jest podzielona na odcinki, jak telewizyjny serial i bardzo mi się ta koncepcja podoba. Po zobaczeniu napisu "koniec odcinka pierwszego" poczułem się usatysfakcjonowany i nie miałem potrzeby szybkiego brnięcia dalej. Wolałem odsapnąć. Co nie znaczy, że nie jestem zaintrygowany dalszym ciągiem. Piotrek Gnyp, który miał okazję zobaczyć grę na E3, miał wobec Alana mieszane uczucia. Po pierwszym epizodzie czuje się do produkcji Finów przekonany.
Sztywny podział na odcinki wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla zabieganych osób, które nie mają czasu na dłuższe sesje z grą. Zwłaszcza że drugi epizod rozpoczynał się od sekwencji przypominającej, co wydarzyło się w poprzednim. Pytanie więc do Was: gdyby Alan Wake był publikowany w odcinkach, co tydzień, to ile chcielibyście zapłacić za jeden?
Konrad Hildebrand