W Mario Royale nie pogramy, ale w Infringio Royale już tak
Nieuniknione musiało w końcu nadejść.
Dokładnie tydzień temu mogliście u nas przeczytać o battle royale dla setki graczy inspirowanym oryginalnym Super Mario Bros. Wzrost popularności przyczynił się do zniknięcia pomysłu dzięki prawom autorskim. Nintendo wzięło sprawy w swoje ręce i wydało oświadczenie DMCA (Digital Millennium Copyright Act). Przeciwko takiemu arsenałowi nie było czym się oprzeć, więc w grę już nie zagramy. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ponieważ w tej chwili jest już kolejna wersja, która omija szeroki łukiem oryginalnego hydraulika. No, prawie, bo żarciki pozostały.
Na Twitterze twórcy Mario Royale możemy przeczytać o ciągłej pracy nad przeglądarkowym tytułem. Co jakiś czas pojawiają się na nim informacje odnośnie do kolejnych aktualizacji. W chwili pisania tekstu dostępna jest wersja v2.0.2, o której możecie poczytać z poziomu menu. Co ciekawe, mimo samej zmiany w grze wciąż jest sporo osób. Trudno określić ich dokładną liczbę, ale oscyluje ona na poziomie tysiąca. Dodam tylko, że tym razem biegnie maksymalnie 75 graczy. A jeśli komuś nie przypadło do gustu rozmieszczenie klawiszy w poprzedniej wersji, istnieje teraz szansa na ustalenie przed wejściem do gry własnych.
Infringio Royale jest prawie tym samym, czym było Mario Royale. Tylko tym razem wcielamy się w pewnego bezrobotnego (taki żarcik), aby przebiec planszę pełną niebezpieczeństw. Pierwszy na mecie wygrywa. Po drodze napotykamy te same problemy, ale tutaj różnią się wyglądem - i tak idzie się przyzwyczaić. Sama szata graficzna została nieco zmieniona, ale wciąż przypomina pierwotne dzieło. Wszedłem, zobaczyłem i wyszedłem (po pierwszej grze, bo skusiłem). Mogę z całą dozą pewności stwierdzić, że szybko zapomnicie o jakichkolwiek zmianach, ponieważ rozgrywka pozostała taka sama. Kusimy szybko, czekamy krótko i jest z kim grać. Gotowi do biegu?