W kalejdoskopie: Warhammer 40 000: Space Marine
Warhammer 40K: Space Marine to pierwsza gra akcji osadzona w uniwersum Warhammera 40 000 i zarazem pierwsza produkcja z tego gatunku przygotowana przez studio Relic, dotychczas znane wyłącznie ze strategii. Czy Imperator może być z niej dumny?
Biorąc za punkt odniesienia zbierane przez grę oceny - tak, Imperator ma powody do zadowolenia: - Metacritic - 360: 77% (35 recenzji); PS3: 71% (29 recenzji); PC: 76% (18 recenzji) - GameRankings - 360: 80,31% (29 recenzji); PS3: 74,83% (18 recenzji); PC: 75,4% (5 recenzji)
Mocna „siódemka” to nie żaden rekord świata i Space Marine z pewnością nie będzie kandydować do tytułu gry roku, ale chyba właśnie takiego pułapu ocen spodziewano się przed premierą. Miał być porządny, energetyczny i efektowny miks slashera ze strzelaniną? I jest. Oto zestawienie najczęściej wymienianych zalet oraz wad:
Plusy: - klimat oddający realia świata Warhammera 40 000, - mechanika rozgrywki i przyjemność z niej płynąca, - oprawa dźwiękowa, - solidny multiplayer.
Minusy: - głupia fabuła i nudne postacie, - brak większego urozmaicenia rozgrywki, - zbyt krótka kampania.
Najbardziej optymistycznie do przygód Kosmicznych Marine odniosły się mniej znane zachodnie portale. Jeden z nich, GamingExcellence, ocenił grę Relic aż na 9,7 w 10-stopniowej skali:
Space Marine to znakomita gra. Kampania trwa tyle, ile powinna - 12-15 godzin. Za sprawą utrzymanej w dobrym tempie fabuły i przydatnych ulepszeń uzbrojenia czas ten wystarczy, by pobawić się wszystkim, zanim przejdzie się do multiplayera. [...] Poza tym ostatnia walka z bossem jest po prostu niesamowita - trzeba ją zobaczyć na własne oczy. Kup tę grę, w imię Imperatora. Jeśli weźmiemy pod uwagę poważane i uznawane na całym świecie witryny, to najwyższą oceną WH40K: Space Marine będzie 8/10. Taką notę wystawił grze między innymi Mike Schramm z Joystiqa, doceniając przede wszystkim soczystą, miodną rozgrywkę:
Walka w zwarciu została sprawnie zintegrowana ze strzelaniem. Podczas gdy w Gears of War naciska się od czasu do czasu jeden przycisk, w Space Marine walka w zwarciu napędzana jest przez combosy oraz płynne, wyważone, zamaszyste uderzenia, specjalne ataki i krwawe egzekucje. Torowanie sobie drogi przez całą hordę rozbryzgujących się orków jest jednym z najlepszych przeżyć, jakich doświadczyłem w grach w tym roku.
Umiejętność studia Relic w balansowaniu rozgrywki (szlifowana przy okazji tworzenia serii ciepło przyjętych, wydanych na PC RTS-ów osadzonych w świecie Warhammera) uwidacznia się również tutaj. Wszyscy Twoi przeciwnicy i scenariusze, jakim stawiasz czoła, stanowią wyzwanie, w którym zachowuje się równowagę pomiędzy walką w zwarciu a strzelaniem z broni palnej. Na początku rozgrywki orkowie rozpryskują się tak, jak tylko chcesz, ale w dalszych etapach pojawiają się nowe, różne typy przeciwników, które wymagają stosowania innych strategii - niektóre są zwinne i szybkie, tylko proszą się o to, by odrąbać im głowę, inne czuwają wysoko nad ziemią i możesz do nich wycelować z daleka ze snajperki albo podejść bliżej i uśmiercić czymś w rodzaju shotguna. Chociaż wielu recenzentom sprawiało przyjemność przechodzenie kampanii dla pojedynczego gracza, równie wielu, w tym Jim Sterling z Destructoida, narzekało na czas jej trwania. Na szczęście w grze znalazło się też miejsce dla trybu wieloosobowego, zapewniającego długie godziny zabawy:
Największą wadą kampanii jest jej długość. Osoba szybko przedzierająca się przez grę prawdopodobnie ukończy ją w ciągu 6 godzin. Mimo że rozgrywka sprawiła mi na tyle dużo przyjemności, że przeszedłbym kampanię jeszcze raz, inni mogą czuć lekki niedosyt spowodowany nagłym zakończeniem i raczej tandetnym cliffhangerem.
Na szczęście jest jeszcze solidny i zaskakująco dobry multiplayer. Do naszej dyspozycji oddano dwa tradycyjne tryby rozgrywki - drużynowy deathmatch i przechwycanie wskazanego punktu - stawiające naprzeciwko siebie Space Marines i Chaos Marines na kilku dostępnych mapach. Do wyboru są trzy klasy postaci - uniwersalna (Tactical/Chaos), bazująca na walce w zwarciu, szybka (Assault/Raptor) oraz dystansowa (Devastator/Havoc). Gracze mogą zmieniać klasy pomiędzy kolejnymi śmierciami, a niektóre mapy są korzystniejsze dla danej postaci, zachęcając graczy do zmieniania klas zamiast trzymania się jednej. Sławek w swojej recenzji gry zaznaczył, że jeśli ktoś jest fanem uniwersum Warhammera 40 000, powinien dołożyć do jego oceny (3/5) jedno oczko. Wynika to między innymi z faktu, że dzieło Relic, jak wyraźnie zaznaczył recenzent GameSpotu, kapitalnie oddaje klimat tego świata:
W Space Marine najlepsze jest uchwycenie ducha Warhammera. Zniszczone pancerze Ultramarines są tak ciężkie i twarde, że sprawiają wrażenie, jakby to one nosiły żołnierzy. Przedzierając się przez zniszczone walką okopy, prowizoryczne maszyny orków wybuchają z ziemi i wywołują wstrząsy. Widok krzyczących i biegnących w stadzie orków dodaje całej rzezi komediowego zabarwienia. I taka właśnie jest ta rzeź. Podczas gdy część wrogów rozpryskuje się przy widoku kleistej substancji, kolejne ich fale nacierają, przezwyciężając swój instynkt samozachowawczy. Gdy przecinasz przeciwników mieczem łańcuchowym, wydawany przy tym dźwięk jest tak autentyczny, że niemal czujesz zieloną maź odrywającą się od ich szkieletów. Oprawa audiowizualna świetnie uwydatnia tę brutalną atmosferę. Warhammer 40K: Space Marine to dobra, acz niepozbawiona mniej czy bardziej wyraźnych wad produkcja, której do ideału jeszcze sporo brakuje. Recenzent portalu 1UP, mimo że wystawił grze jedną z najniższych ocen, dostrzega w niej potencjał i traktuje jako stworzenie podwalin pod kolejne pozycje z tej serii:
Space Marine nie rozczarowuje, to po prostu zbyt zwyczajna gra. Fani serii mogą znaleźć tu więcej niż przeciętni gracze. Relic zbudował solidne podstawy do stworzenia na nich drugiej gry ze Space Marine. Poprawienie problemów z tempem rozgrywki, dodanie kampanii kooperacyjnej i większej liczby map do multiplayera mogłoby zdecydowanie ulepszyć przyszłe odsłony tej serii. Mówiąc zupełnie obiektywnie, jak na pierwsze podejście Relic do tworzenia gier akcji, jest naprawdę dobrze. Żywię przekonanie, że kanadyjskie studio weźmie sobie do serca negatywne uwagi i gdy za 2-3 lata ukaże się Space Marine 2, w co głęboko wierzę, będziemy o nim mówić nie tylko jako o specach od strategii, ale także jako o ekipie potrafiącej tworzyć genialne gry akcji. No, chyba że studio znów pójdzie w innym kierunku i zamiast kontynuacji Space Marine dostaniemy wyścigi albo platformówkę osadzoną w świecie Warhammera 40 000... Niee, tylko żartowałem. Imperator by przecież tego nie przeżył.
Adrian Palma