W kalejdoskopie: Uncharted 3: Oszustwo Drake'a

W kalejdoskopie: Uncharted 3: Oszustwo Drake'a

marcindmjqtx
05.11.2011 22:19, aktualizacja: 15.01.2016 15:43

Jeśli ktoś zastanawia się nad zakupem PlayStation 3, jednym z głównych argumentów przemawiającym za podjęciem takiej decyzji jest obecność na konsoli Sony serii "Uncharted". Przygody Nathana Drake'a to jedna z wizytówek aktualnej generacji konsol. Pierwsza część cyklu była rewelacyjna, druga, choć zdawało się to niewykonalne, pobiła ją na głowę i chyba można zaryzykować stwierdzenie, że wprowadziła do świata elektronicznej rozrywki nową jakość. A jak wypada jego trzecia odsłona, która w środę trafiła na półki polskich sklepów?

Odpowiedź na to pytanie mogliście znaleźć już w recenzji Tomka. Wielu z Was nie zgodziło się z jego zdaniem, dlatego też warto przyjrzeć się, jak najmłodsze dziecko Naughty Dog ocenili zachodni recenzenci. A ocenili bardzo pozytywnie: - Metacritic: 93% (62 recenzje) - GameRankings: 92,15% (33 recenzje)

Co w nowych perypetiach Drake'a urzekło ich najbardziej? - Pełna detali, żywa i ostra niczym brzytwa oprawa graficzna, - muzyka oraz voice acting z najwyższej półki, - widowiskowość, - projekty poziomów, - filmowość, - fabuła, - niezwykle emocjonująca i sycąca rozgrywka, - rewelacyjne tempo zabawy, - tryb multiplayer.

Dziełu Naughty Dog zasadniczo wcale nie wytyka się znaczących wad. I zważając na fakt, że gra otrzymała około 20 maksymalnych ocen, nie ma co się temu dziwić. Jedną z nich wystawił Chad Concelmo z Destructoida:

Dla mnie nie ma lepszej gry wideo niż „Uncharted 3”. Nie jestem nawet w stanie policzyć na palcach moich rąk liczby niesamowitych, powodujących opad szczęki momentów, których w niej doświadczyłem. Każdy starannie wykonany detal łączy się, tworząc świat pełen wspaniałych postaci i niezrównanej akcji. Gdy tylko zagrasz w „Uncharted 3”, zostaniesz całkowicie wciągnięty w tę przygodę. Ta produkcja przeskakuje z jednej fenomenalnej sekwencji do drugiej, przenosząc sposób prezentacji narracji w grach wideo na nowy poziom. Nigdy nie grałem w grę utrzymaną w tak doskonałym tempie.  „Perfekcja” to najlepsze słowo, by opisać Uncharted 3. To najlepsza gra wydana jak dotąd na PlayStation 3. Inna maksymalna nota pochodzi z brytyjskiego Guardiana. Stever Boxer w podsumowaniu swojej recenzji podkreśla filmowy charakter „U3”:

Dekady temu wszyscy entuzjaści gier wideo pragnęli, by pokonały one Hollywood - to, co serwowali nam deweloperzy, utwierdzało nas jednak w przekonaniu, że będzie to niezwykle trudne. „Uncharted 3,” prawdopodobnie jako pierwsza gra, to spełnienie naszych nadziei co do ewolucji gier wideo. Jest nieprawdopodobnie widowiskowa i umieszcza Cię w centrum wyjątkowo bogatego, zniewalającego świata, w skórze postaci, która jest nie tylko heroiczna, ale też przekonująco ludzka. To również nieco dydaktyczna i bardziej złożona gra niż jakikolwiek mainstreamowy film, który ukazał się w ciągu ostatnich lat. Przedstawiciele Hollywood mają czego zazdrościć „Uncharted 3”. Kolejnym wyrazem najwyższych lotów jakości gry jest tekst portalu IGN. Produkcja Naughty Dog otrzymała „dziesiątkę” zarówno we wszystkich pięciu elementach składowych (przedstawienie fabuły, grafika, dźwięk, rozgrywka, chęć wracania do gry), jak i w ocenie ogólnej. Greg Miller rozpływa się między innymi nad jej nieprzewidywalnością oraz więzią, jaka wytwarza się w trakcie zabawy między grą i odbiorcą:

Od bijatyki w barze, która rozpoczyna grę i pokazuje nowy system walki wręcz, do rozmowy w środku gry pomiędzy łotrzycą Katherine Marlow i Nathanem Drakiem, która dosłownie redefiniuje fundament tej serii, nie wiedziałem, czego spodziewać się po „Uncharted 3”. Naughty Dog odkłada na bok formułę zdrady i nieoczekiwanych zwrotów akcji znanej z poprzednich odsłon cyklu i skupia się na relacjach między Nate'em i Sullym. „Uncharted 3” pokaże Ci wszystko to, do czego przyzwyczaiły Cię poprzednie części serii, po to, by zaraz zaskoczyć Cię czymś nowym.

Kiedy rozmawiam z kimś o tym, dlaczego „Uncharted 3: Oszustwo Drake'a” jest lepsze niż wszystko inne dostępne na rynku, o tym, dlaczego to najlepsza gra, w jaką kiedykolwiek grałem, nie mówię o wymianach ognia, o możliwości odrzucania granatów wrogów w ich kierunku czy zbieraniu dobrze poukrywanych w świecie gry 101 skarbów. Mówię o chwytającej za serce sekwencji, w której Drake jest zupełnie zagubiony i zdany tylko na siebie. Ledwo trzyma się na nogach, jest zdesperowany, a ja jestem tam razem z nim. Przeżywam razem z nim przygodę i choć mam świadomość, że to gra, gdy Drake się potyka, szuka schronienia i traci nadzieję, moje serce boleje.

W pewnym sensie to jest coś, co Naughty Dog budowało przez ostatnie cztery lata. Gracze znają obsadę „Uncharted”. Większość z nich uwielbia przekomarzanie się między Drakiem i Sullym, romans Eleny i Natana albo jednozdaniowe kwestie Drake'a, które wypowiada do siebie w trakcie gry. Naughty Dog stworzyło świat, z którym gracze czują więź, ale twórcy się z tym bawią. Umieszczają w swoim dziele rzeczy, które przenoszą relację mistrz-uczeń na kolejny poziom. Uzupełniają tło historii, zrywają więzy i każą nam zmierzyć się z najgorszymi lękami bohaterów. 1UP chwali natomiast, pozornie niezbyt istotny, system walki wręcz - bolączkę drugiej odsłony serii:

Już na samym początku „Uncharted 3” rozwiązuje jeden z nielicznych problemów, których przy poprzedniej części nie zdołali rozwiązać producenci: walkę wręcz. Kwadrat i trójkąt, tak jak w „Uncharted 2”, odpowiadają za uderzenia i kontrataki, ale animacje kontekstowe pozwalają teraz na walnięcie wroga losowym przedmiotem znajdującym się w najbliższym otoczeniu. Butelki po piwie, kawałki martwej ryby, a nawet klucze francuskie czy rury stają się zabójczą bronią. Nathan może także chwycić nieprzyjaciela za kołnierz, pchnąć go o ścianę, a nawet wyrzucić przez okno. Przykutego do ściany wroga można uderzyć prostym w wystraszoną twarz albo żebra. Dzięki tym kilku małym usprawnieniom walka wręcz w „Uncharted 3” jest bardziej nieprzewidywalna, intuicyjna i lepiej pasuje do chaotycznego i sprytnego charakteru Nathana. Recenzja portalu CVG to nieco niższa nota - 9,5/10 - ale również w niej nie zabrakło zachwytów. Na przykład nad warstwą techniczną oraz efektownością gry:

Wróć pamięcią do najlepszych momentów „Uncharted 2” - poziomu z pociągiem (wspinaczka na początku gry i potem, w trakcie jazdy), wymian ognia na wielkich himalajskich mostach czy nieoczekiwanym spokoju wioski tubylców - „Uncharted 3” przewyższa je wszystkie, całościowo. Efekty wizualne robią jeszcze większe wrażenie, a akcja jest jeszcze bardziej intensywna. Cholera, nawet spokojne fragmenty są bardziej spokojne.

Jeśli oglądałeś przed premierą materiały z gry, widziałeś fragmenty paru najlepszych etapów, np. palący się francuski pałac, pierwszy przystanek Drake'a i Sully'ego na drodze do zaginionego miasta Iram. To, czego filmiki nie są w stanie pokazać, to jakość efektów świetlnych, gdy przebijasz się z Drakiem przez ogień, migocące cienie i bogactwo płomieni buchających z każdego kąta ekranu.

Prawdopodobnie widziałeś także tonący statek, raz po raz wypełniający się wodą, do której wpada Drake. W bezpośrednim kontakcie ten etap sprawia wrażenie znacznie ulepszonej sekwencji z pociągiem - nie tylko biegasz i walczysz na poruszającym się pojeździe, ale też ścierasz się z modelowaną w czasie rzeczywistym wodą, wpadasz do niej i wydostajesz się z niej, w zależności od tego, jak przechyla się statek. Sądząc po opiniach zachodnich dziennikarzy, „Uncharted 3” oferuje jedną z najlepszych, najbardziej dopracowanych, satysfakcjonujących, emocjonujących i wciągających kampanii w historii gier wideo. Nie można jednak zapominać o trybie wieloosobowym, który zawitał do serii w drugiej jej odsłonie i pojawia się także w „trójce”. Jak wypada? Znakomicie, o czym przekonuje m.in. GameSpot:

Jeśli poczujesz się samotny, odnajdziesz się w chaotycznym trybie kooperacji. Istnieją trzy jego warianty, a najlepszy z nich to Adventure. Wraz z jednym kompanem lub dwoma przemierzasz w nim pięć poziomów odtworzonych z kampanii trzeciej i drugiej odsłony serii. Zagadki logiczne i sekcje platformowe zostały z nich wycięte, więc zabawa polega w całości na walce. I jest niesamowita. Wrogowie są bardziej podatni na ciosy pięściami (dwa uderzenia powinny ich wykończyć), więc możesz świetnie się bawić, biegając po polu walki, uderzając przeciwników i ukręcając im karki, dopóki nie natrafisz na zmasowany ostrzał ze strony nieprzyjaciół. Miej nadzieję, że Twoi przyjaciele Cię wskrzeszą, bo masz ograniczoną liczbę dzielonych żyć, a poziom trudności sukcesywnie się zwiększa. Są fragmenty, w których nie możesz wybiegać naprzód ze swoimi pięściami, i wymagają one ostrożnego współdziałania, byś mógł pozostać przy życiu. Jeden z przyjaciół może rozpocząć z karabinu ogień osłaniający pozostałych i zmuszający wrogów do ukrycia, a Ty w tym czasie możesz wkroczyć do akcji z shotgunem albo po prostu skręcić kark roztargnionemu przeciwnikowi. Sposobów na rozgrywkę jest bardzo wiele, więc przechodzenie tych samych poziomów ponownie wciąż sprawia frajdę.

Pozostałe dwa tryby współpracy nie są aż tak dobre, ale mają swój urok. Arena to seria kooperatywnych wyzwań przeciwko nacierającym falom wrogów. Będziesz musiał zabić określoną liczbę nieprzyjaciół albo ukraść jakiś skarb. Łączenie sił ze znajomymi w tej zaciekłej wariacji Hordy z „Gears of War” to dobra zabawa. Ostatni tryb łączy rywalizację z kooperacją. W Hunters ścierają się ze sobą dwie pary graczy - jedna próbuje złupić skarby, a druga stara się ją powstrzymać. Obrońcom pomagają partnerzy kierowani przez sztuczną inteligencję, przez co okradanie ich nie jest takie łatwe. Wprawdzie oba te tryby gwarantują sporo frajdy, ale nudzą się szybciej niż Adventure.

Najważniejszym z trybów sieciowych jest tryb rywalizacji, który stanowi znacznie ulepszoną wersję tego z poprzedniej części serii. Uniwersalność walki z kampanii także tu świetnie się sprawdza i gracz może stosować szeroki wachlarz taktyk w starciu z innymi. Walka wręcz, strzelanie zarówno z dużej odległości, jak i z bliska, z shotguna, rzucanie granatów i wszystkie inne znakomite manewry z kampanii się tutaj znalazły, a dobrze zaprojektowane poziomy dają Ci wiele możliwości, by z nich skorzystać. To, co odróżnia multiplayer od singleplayera, to szybkość rozgrywki. Granie online jest znacznie szybsze niż offline, więc kucanie za osłonami nie jest zbyt efektywne. Przycisk sprintu jest tu znacznie bardziej użyteczny i warto często z niego korzystać, w przeciwnym razie padnie się ofiarą innego gracza. Sprint w bezpieczne miejsce, precyzyjne wystrzelenie kilku pocisków i biegnięcie dalej - ten satysfakcjonujący mechanizm i obawa, że ktoś może się skradać za Twoimi plecami sprawia, że nie możesz sobie pozwolić na zbyt wiele luzu. Punkty doświadczenia dają Ci pieniądze na zakup nowych broni i bonusów, które zmieniają rozgrywkę. Jeśli zaś liczą się dla Ciebie wyłącznie umiejętności, możesz włączyć tryb hardcore, który nie uwzględnia tych bonusów. Przykłady uznania dla trzeciej części „Uncharted” mógłbym wymieniać jeszcze długo, ale po pierwsze - nie starczyłoby mi na to miejsca i czasu, a po drugie - pewnie bym Was tym zwyczajnie zanudził. Zamiast tego proponuję przyjrzeć się dwóm recenzjom, które wywołały w Internecie niemałe zamieszanie.

Pierwsza zamieszczona została na portalu Eurogamer. Simon Parkin ocenił „Uncharted 3” „ledwie” na 8 w 10-stopniowej skali, co spotkało się z oburzeniem graczy, podobnie jak nota wystawiona grze przez Tomka u nas. Odniosły się do niej takie portale, jak Kotaku czy Giant Bomb; swoje zdanie na jej temat wyraził na swoim blogu nawet ojciec serii „Twisted Metal”, David Jaffe. Wszyscy oni stanęli w obronie Parkina, uznając reakcje użytkowników za przesadzone. Jak czytamy w jego tekście:

W kwestii kampanii, jako jednorazowa rozrywka, „Uncharted 3” nie ma sobie równych. Gra prezentuje poziom wykonania i dopracowania, który wykracza poza ambicje większości innych producentów, nie wspominając o ich umiejętnościach czy budżetach. Jako wyraz tego, czym może być gra wideo, „Uncharted 3” jest jednak ograniczone, liniowe i płytkie. To majestatyczny hołd dla kina, filmowa gra w pełnym tego określenia znaczeniu, a przyjemność, którą będziesz z niej czerpał, będzie zależeć od Twojego nastawienia do takiej koncepcji. To będzie dla Ciebie albo wielkie oszustwo Drake'a, albo wielka rozkosz Drake'a. Osobiście nie do końca rozumiem zarzuty kierowane pod adresem redaktora Eurogamera. Nie chodzi tylko o fakt, że recenzja ma generalnie pozytywny wydźwięk, a „ósemka” jest oceną relatywnie wysoką - również o to, że przecież została ona solidnie uargumentowana.

Druga recenzja, która wywołała rozdrażnienie graczy (prawie 1400 komentarzy), opublikowana została przez stronę The A.V. Club. Scott Jones uznał, że „Uncharted 3” zasługuje na ocenę „C” (co przekłada się na 5/10), zarzucając grze, bodaj jako jedyny recenzent, między innymi archaiczną mechanikę rozgrywki, słaby multiplayer i problemy ze sterowaniem.

Pomijając wszystkie te kontrowersje, z zachodnich recenzji „Uncharted 3” wyłania się obraz gry z najwyższej światowej półki, która powinna się znaleźć w kolekcji każdego użytkownika PlayStation 3. Jeśli więc macie PS3, a jeszcze nie kupiliście dzieła Naughty Dog, czym prędzej udajcie się do sklepu i naprawcie ten błąd. Jeśli zaś nie macie konsoli Sony, to ją kupcie - wraz z nowym „Uncharted”.

Adrian Palma

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)