W kalejdoskopie: The Witness
W pierwszych recenzjach nowej gry autora Braida nie brakuje wielkich słów i ocen maksymalnych. Ale nie będzie to zabawa dla wszystkich. Co akurat moim zdaniem nie jest żadną wadą.
Wydaje się, że fani łamigłówek mogą odetchnąć i szykować się na niesamowitą przygodę na tajemniczej, pełnej zagadek wyspie. Ponoć nie jest łatwo, co może być przestrogą dla niektórych. Ale gdy już się uda...
Zacznijmy jednak od narzekań. Leon Hurley z GamesRadar ocenił The Witness na 3/5. Choć docenia on spryt zagadek i piękną oprawę, w jego przypadku w rozgrywkę wkradła się frustracja i monotonia. A The Witness nie jest krótką grą. Recenzent miał skojarzenia z Dark Souls, ale: - Dark souls jest jak ciepły uścisk od przyjaciela w porównaniu ze sterylnością The Witness. Soulsy zachęcają cię do eksploracji małymi cząstkami wiedzy, a The Witness jest w zasadzie binarny - albo gdzieś dojdziesz, albo nie. I ma cię w nosie. Frajda? Jest, ale zdaniem Hurleya wszystko zajmuje tu trochę za dużo czasu. Ciągle myślałem, że gdyby zagadka skończyła się już tu, albo nie dorzucili jej kolejnej wariacji tam, wszystko byłoby super. Posuwa się nawet do stwierdzenia, że świetne pomysły bywają tu eksploatowane do momentu, aż obcowanie z nimi staje się harówką.
Na Polygonie 8/10 od Justina McElroya. Również on w swojej recenzji szybko wyjaśnia pewną sprawę. Najczęstszym pytaniem od współpracowników, którzy dowiedzieli się, że recenzuję The Witness było "czy dotarłeś już do twista". Zakładali, że zwykła sekwencja setek labiryntów-zagadek nie może być kolejnym projektem twórcy Braida, gry w której nie dało się oderwać narracji od mechaniki. To nie może być tak proste. Otóż, tak właśnie jest.
I choć w momentach olśnienia gracz czuje się jak geniusz, gra nie robi z tego wielkiego halo, stawiając go po prostu przed kolejnym wyzwaniem. Trzeba się z tym pogodzić. Ale nie warto oszukiwać. McElroy przekonuje, że jeśli pękniemy i zaczniemy szukać rozwiązań na GameFaqs, możemy równie dobrze odinstalować grę. Oszukując nawet raz, gracz pozbawi się ważnej części "słownika zagadek", co sprawi, że kolejne łamigłówki będą jeszcze trudniejsze. To doprowadzi do kolejnych oszustw. Warto wziąć to sobie do serca. Po premierze Braida podobne przesłanie wpajałem każdemu znajomemu, który chciał się poddać. Nie warto. Choć autor tekstu chyba nie ma złudzeń: - Pomimo głębokiej satysfakcji, nie mogę zignorować jak wiele czasu spędziłem sfrustrowany, zły i znudzony. Może zderzenie obu końców emocjonalnego spektrum jest ważne dla obcowania z The Witness, ale w erze, gdy gracze mogą łatwo ominąć frustrację, nie jestem przekonany, że będą mieć cierpliwość, by go doświadczyć.
Maksymalną ocenę wystawił Tom Orry z Videogamera, który nie może przestać myśleć o The Witness. W pewnym momencie pod koniec zacząłem się zastanawiać czy to nie jest najlepsza gra, w jaką grałem. Chwilę wcześniej rozważałem roztrzaskanie PS4, kontrolera, telewizora i swojej twarzy o ścianę. Mocne wyznanie. Orry w swoim tekście jest powściągliwy i nie zdradza wiele, by nie okradać nas z frajdy odkrywania wszystkiego. Zwraca jednak uwagę na piękny świat i sugeruje, by go nie ignorować. Może się Wam wydawać, że to gierka na iOS z wielkim budżetem, ale prędko zrozumiecie, że jest powód dla tego miejsca pełnego zagadek. Coś sprytniejszego i bardziej emocjonującego, niż się spodziewacie.
Orry'emu szło z zagadkami chyba lepiej niż poprzednim recenzentom. Twierdzi, że momenty olśnienia są tu częste, a poziom trudności jest dobrany idealnie. I nigdy nieuczciwy czy okrutny. Może się wydawać, że spędzacie całą wieczność głowiąc się nad rozwiązaniem, by wpaść na nie, gdy tylko odejdziecie na chwilę od gry. Zaznacza też, że gra startuje powoli (nie widać wtedy tych wszystkich lat pracy), ale później rozrasta się, by rozsadzić graczowi mózg. Nie spokoju - klocki z Tetrisa, czarne, białe, zielone, niebieskie, pomarańczowe kratki i linie są wszędzie.
Dychę przyznała też Chloi Rad z IGN, nie wpisując do tabelki żadnych minusów. W tekście wyznaje, że The Witness nauczył ją patrzeć na growy świat pod nowym kątem. Często rozwiązanie zagadki wiązało się z odstąpieniem od niej, by zastanowić się, co tak naprawdę widzę[...]Niezależnie od tego, o co chodziło w danej łamigłówce droga do rozwiązania zawsze była równie satysfakcjonująca co jego zastosowanie. Ona również twierdzi, że choć zagadki są trudne, to nie sprawiają wrażenia przegiętych. Jest też miejsce na oddech, eksplorację próbę zrozumienia przesłania znajdywanych audiologów. Inaczej, niż w większości gier z zagadkami możesz, a nawet jesteś zachęcany do odejścia od problemu, z którym sobie nie radzisz[...]The Witness nie daje ci do ręki narzędzi do znajdywania odpowiedzi, ono uczy zadawania właściwych pytań.
Jeśli od tekstu wolicie cyferki, to informuję, że średnia na Metacritic to obecnie 89 (PS4) i 90 (PC). Co tylko potwierdza, że o rozczarowaniu nie ma mowy. Takie oceny dla gry, która przez 20, 40, 80 godzin coraz mocniej przegrzewa mózg? Czad!
Swoją kopię recenzencką właśnie pobieram na dysk konsoli, więc na tekst będziecie musieli trochę poczekać. Ale postaram się zaserwować coś przedrecenzyjnego. Co wytłumaczy czym The Witness tak naprawdę jest. Bo przyznam, że czekałem na tę grę z zapartym tchem (jestem fanbojem Braida), a teraz równie się nią ekscytuję, co się jej boję.
Na koniec kilka innych recenzji:
Maciej Kowalik