W kalejdoskopie: Medal of Honor
Na Medal of Honor czekali zarówno fani serii, jak i FPS-ów w ogóle. Przeniesienie scenografii, zmiana podejścia do fabuły i tworzenia rozgrywki (w tym zatrudnienie DICE, twórców Battlefield) miały sprawić, że kolejny MoH stanie się hitem, mogącym rywalizować z "nowoczesną" konkurencją. Czy pokładane w grze nadzieje zostały spełnione? Sądząc po średniej ocen - nie do końca.
14.10.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:46
- Metacritic - 360: 76% (36 recenzji); PS3: 75% (28 recenzji); PC: 75% (13 recenzji)
- Gamerankings - 360: ~76% (22 recenzje); PS3: ~76% (19 recenzji); PC: 72% (10 recenzji)
Przed premierą twórcy wiele mówili o tym, jak ważna jest dla nich historia i autentyzm. Specjalnie w tym celu podjęto współpracę z prawdziwymi żołnierzami i organizacjami, do których należą. Wszystko po to, by jak najlepiej oddać nie tylko wojskowy żargon czy uzbrojenie, ale przede wszystkim realia wojny widziane oczami żołnierza.
Jeszcze w czerwcu, po pokazie z E3, Piotr opisując nowego MoH-a był pełen nadziei, jednak nasze wrażenia z prezentacji trybu jednoosobowego na Gamescomie okazały się już mniej optymistyczne (choć może to po prostu wina doboru fragmentu, z kolei jaka była beta multi, każdy widział. A jeśli nie widział, może zajrzeć do naszego podsumowania beta-testów. Pozostaje pytanie, jak w końcu - zdaniem recenzentów - wypadł MoH? Dobrze, choć mogło być lepiej.
Przegląd zagranicznych recenzji zaczniemy od recenzji serwisu XboxAddict , w której autor wystawił grze "dziewiątkę":
Nic nie jest idealne; pojawiają się tu problemy z teksturami, gra też spowalnia przy dużej liczbie eksplozji wyświetlanych na ekranie (...). Jeśli jednak potraficie przymknąć oko na te niedoróbki, dostrzeżecie świetną historię i multiplayer, który zapewni wiele godzin zabawy. (...) Trudno określić, jak MoH wypadnie na tle konkurencji, ale jeśli nie byliście pewni, wiedzcie, że gra ma interesującą i pełną emocji kampanię dla pojedynczego gracza i multiplayer, który oferuje wystarczającą liczbę trybów i rzeczy odblokowania, by przytrzymać Was na dłużej. Minęło trochę czasu od kiedy byłem ciekaw, gdzie EA skieruje serię Medal of Honor i teraz cieszę się, że w końcu pojawiła się bezpośrednia konkurencja Call of Duty. O punkt niższą ocenę wystawiło GamePro, uzasadniając ją następująco:
Podsumowując, sądzę, że MoH jest ciekawą próbą mówienia o wojnie z szacunkiem i powinien znaleźć swoją niszę jako solidna alternatywa dla graczy, którzy nie chcą Call of Duty. Rozgrywka wykorzystuje te same rozwiązania, co Modern Warfare, nawet jeśli nie robi tego z takim polotem i choć samo nie doprowadzi do upadku zbudowanego przez Activision imperium, to może przygotować grunt pod dla przyszłych gier, jeśli tylko EA i Danger Close postawią kolejne kroki na drodze rozwoju marki. Osobiście liczę na tę serię, gdyż konkurencja dwóch dużych firm na małym poletku poprowadzi do innowacji i ewolucji, która przy odrobinie szczęścia zapewni nam to, że temat "współczesnej wojny" nie stanie się nużący. Popularny GameSpot dał 7,5 oczka, poświęcając wiele uwagi trybowi wieloosobowemu:
Gra w multi jest intensywna, po części dzięki wyśmienitemu zaprojektowaniu dźwięku, który nie tylko nadaje napięcie polu walki, ale także przekazuje cenne informacje na temat otoczenia. Bycie niemile zaskoczonym na samym początku rundy jest zazwyczaj brzemienne w skutkach, a pojedynki jeden na jednego zwykle rozwiązują się w ciągu sekund. Szybkie odruchy i dobra znajomość map są kluczem do przetrwania, a tryb jednoosobowy nie daje szybkości i dokładności potrzebnej do tego, by dać sobie radę w nieprzyjaznych strefach. Skupienie na realizmie oznacza brak taryfy ulgowej dla nowo przybyłych, a krzywa postępu jest stroma i pełna okrzyków frustracji. Multiplayer w Medal of Honor stał się przystanią hardcore'owców (...) Zdaniem magazynu Game Informer, nowy MoH zasługuje na "siódemkę". Recenzent poruszył z kolei temat trybu dla pojedynczego gracza:
Kampania jednoosobowa nie jest zła, ale wyraźnie widać, na czym się wzorowano. Jeśli grałeś w jakąkolwiek współczesną strzelankę, to widziałeś już większość elementów rozgrywki Medal of Honor - rail shooter z helikopterem, zaznaczanie celów do odstrzału przez wsparcie powietrzne i inne, gdy np. wraz ze swoim brodatym kompanem zakradacie się ze snajperkami do bazy wroga. Kampania nie jest zachwycająca, przez co wypada gorzej na tle konkurencji. Animacja postaci kuleje, bronie mają nieco za małą moc, a SI jest kompletnie samobójcza. A jak sprawdziła się tak zachwalana przez twórców narracja? Sprawdził to jeden z autorów VideoGamera:
Narracja jest chyba bardziej udana niż sama rozgrywka. Często widziałem, co Danger Close próbowało osiągnąć: powtarza się tu, że życie jest cenne, a śmierć żołnierza to ważna kwestia. To coś, z czym mogę się zgodzić, ale przesłanie jest tu dość zniekształcone, gdy zdamy sobie sprawę, że w grze przez cały czas torujemy sobie drogę, zostawiając za sobą trupy wrogów (...). Niewiele, prócz wymyślnego wstępu i wymowy zakończenia, zrobiono tu, by zatrzeć to wrażenie. Na koniec IGN, jeden z piątki serwisów, które surowo oceniły nowego MoH-a (6/10):
Wielkim problem MoH-a jest niezdolność Danger Close do obrania konkretnego kierunku dla gry. Waha się między ukazywaniem okropieństwa wojny a odrealnionymi momentami rodem z filmów akcji, okraszone nadmiarem nudnych, oskryptowanych sekwencji. Nic, nawet utalentowani projektanci multi z DICE, nie sprawia, by Medal of Honor na dłużej zapadł w pamięć. Połączenie chęci DC dostarczeniu gry o wojnie, do której Amerykanie mają dość ambiwalentny stosunek, z multi, które prawdopodobnie zostanie odebrane jako podżeganie kontrowersji (gdy tylko gracze wejdą w bardziej zaawansowane opcje tego trybu), sprawiło, że Medal of Honor jest jednym z większych rozczarowań 2010 roku. Niska średnia ocen - przynajmniej w porównaniu do konkurencji - przyczyniła się zdaniem analityków do spadku akcji EA i to o 6%. Jednak sama gra, głównie za sprawą licznych zamówień przedpremierowych, jak dotąd sprzedaje się świetnie.
Cóż, jak widać nowa odsłona serii spotkała się z niejednomyślnym odbiorem. Nasza recenzja trybu dla pojedynczego gracza ma pozytywny wydźwięk, zdaniem Zooltara twórcy bardzo dobrze wywiązali się ze swoich obietnic, padło nawet stwierdzenie, że pod względem zabawy jednoosobowej nowy MoH wypada lepiej od głośnego Modern Warfare 2.
Wracając do zagranicznych recenzji - multi także nie ustrzegło się całkiem sprzecznych opinii - z jednej strony przychylna mowa o "przystani hardcore'owców", z drugiej - posypały się słowa krytyki o odtwórczość i brak polotu. Nasza recenzja tego trybu pojawi się w ciągu kilku najbliższych dni, co powinno choć odrobinę rozwiać Wasze wątpliwości.
Sądząc po opiniach recenzentów, odpowiedź na pytanie "czy warto?" to dość dyskusyjna sprawa - z jednej strony kampania kończy się po krótkim czasie, z drugiej - przedstawiona w niej narracja i autentyzm sprawiają, że może to być bardzo miło spędzony krótki czas. Z kolei multi zależy już wyłącznie od prywatnych preferencji, trudno więc tutaj z recenzji wyciągnąć ogólny wniosek. Niemniej jednak, dla osób, którym nie przypadł do gustu ostatni CoD, a obecnie szuka jakiejś alternatywy dla ogranego już na wszystkie sposoby Bad Company 2, to powinny się tej grze przyjrzeć. A nuż piaski Afganistanu pochłoną ich bez reszty.
Kamil Bogusiewicz