W kalejdoskopie: Mass Effect 3

Jeśli spytałbym Was, jakiej gry najgorliwiej wyczekujecie na początku 2012 roku, to pewnie w większości wskazalibyście na trzecią część Mass Effecta. Seria BioWare w ciągu kilku lat zaskarbiła sobie kolosalną popularność i stała się jedną z czołowych, najbardziej poważanych serii w świecie gier wideo. W tym tygodniu premierę ma ostatni rozdział historii charyzmatycznego komandora Sheparda, a dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy fanów na całym świecie zadają sobie pytanie, jak zakończy się ta wielka kosmiczna trylogia i czy będzie to godne zwieńczenie. My szukamy odpowiedzi.

W kalejdoskopie: Mass Effect 3
marcindmjqtx

10.03.2012 | aktual.: 15.01.2016 15:42

Żeby nie trzymać Was w niepewności (choć pewnie i tak każdy się tego spodziewał): „Mass Effect 3” zbiera rewelacyjne oceny. Zagraniczni recenzenci sypią „dziesiątkami” jak z rękawa, a średnia ponad 90% czyni na tę chwilę produkcję BioWare najlepiej ocenianym tytułem 2012 roku:

- Metacritic - PS3: 91% (15 recenzji); 360: 94% (45 recenzji); PC: 92% (6 recenzji) - GameRankings - PS3: 91,36% (11 recenzji); 360: 93,31% (29 recenzji); PC: 94,33% (3 recenzje)

Co prawda oceny użytkowników na Metacritic krańcowo różnią się od tych wystawianych przed recenzentów, ale, jak sugerował już Konrad Hildebrand, nie ma większego sensu zawracać sobie tym faktem głowy. Za wymierny wskaźnik jakości gry należy przyjąć oceny wystawiane przez branżowych dziennikarzy.

A dziennikarze zachwycają się trzecią częścią ME dosłownie na każdym kroku, podobnie jak było to z poprzednimi odsłonami. Co tak fantastycznego jest w dziele BioWare?

Geniusz „Mass Effecta 3” trafnie oddaje Eurogamer:

Gdyby rozłożyć „Mass Effect 3” na elementy składowe, oczywiście można się doszukać pewnych wad, ale traktując tę grę jako spójną całość, trzeba uznać, że jest to chyba pierwszy prawdziwie nowoczesny blockbuster świata gier, produkcja, która przekracza wyznaczone dawno granice gatunku i robi użytek ze wszystkiego, co najlepsze w grach wideo. Dzięki temu opowieść kończy się w najbardziej wciągający, porywający i wzruszający sposób z możliwych. Niewiele growych sag dochodzi do ostatecznego końca, ale ta jedna żegna się z nami w stylu zapierającym dech w piersiach. Brytyjski Official PlayStation Magazine rozpływa się praktycznie nad każdym aspektem gry, ale o wystawieniu dziełu BioWare maksymalnej noty zaważyła chyba rewelacyjna fabuła i emocje, jakie wyzwala:

Niewielu grom - w zasadzie prawie żadnej - udaje się ustanowić ten rodzaj ekscytującego emocjonalnego przywiązania pomiędzy graczem a bohaterami gry i światem przedstawionym, którym oczarowuje „Mass Effect”. To właśnie dlatego historia Ziemi, galaktyki i ostatniej walki Sheparda jest tak wstrząsająca, i to z tego powodu ludzie będą o niej dyskutować przez kolejne lata. Opowieścią w trzeciej odsłonie ME jest zauroczony także redaktor Guardiana:

Jako Shepard musisz podejmować istotne decyzje, determinujące, z którą pozaziemską rasą zwiążesz się, realizując misję Przymierza, więc kiedy nie strzelasz do obcych, musisz wykazać się zdolnościami dyplomatycznymi. Sprawę komplikuje Cerberus, który nieustannie pojawia się na Twojej drodze. Historia jest pełna zwrotów akcji i małych subtelności, które zachwycą fanów serii, a ci, którzy nie mieli z tym cyklem styczności, będą pod wrażeniem głębi oraz bogactwa fabuły. Możliwość kierowania nią poprzez podejmowane decyzje sprawia, że śledzi się ją z jeszcze większym zainteresowaniem. Game Informer z kolei docenia filmowość i niesamowity rozmach wydarzeń przedstawionych w grze:

Bitwy są tak wielkie w swej skali i tak przepięknie animowane, że nie możesz zrobić nic, tylko patrzeć na nie z podziwem. Żniwiarze są często więksi niż najwyższy drapacz chmur w mieście i zbliżając się do Ciebie, wydają przerażające dźwięki, wystarczająco niskie, by wprawić subwoofer w potężne drgania. W kosmicznych walkach uczestniczą setki statków, które wystrzeliwują gigantyczne salwy ognia laserowego, a wszystko to jest przedstawione za pośrednictwem filmowych ujęć, których nie powstydziłyby się „Gwiezdne Wojny” czy „Battlestar Galactica”. Prawie każde ujęcie w grze, niezależnie od tego, czy ukazuje finezyjnego, wyglądającego jak ninja wroga, czy prosty dialog pomiędzy Shepardem i jego członkiem załogi, jest świetnie wyreżyserowane. Począwszy od najczarniejszej godziny Ziemi, a skończywszy na ostatecznym rozstrzygnięciu losów wszechświata, ta gra obfituje w niesamowicie emocjonujące momenty i chwytające za serce zwroty akcji. Zaczyna się z wielkim hukiem i wraz z rozwojem wydarzeń rzadko kiedy zwalnia. „Mass Effect” bezsprzecznie opowiada jedną z lepszych historii w grach wideo w ogóle. Seria BioWare stoi jednak nie tylko fabułą i światem przedstawionym. Gry z cyklu ME nie tylko świetnie się ogląda - w nie także rewelacyjnie się gra. I choć wielu fanów narzekało przed premierą, że kanadyjskie studio położyło w „trójce” zbyt duży nacisk na strzelanie, a zredukowało komponent RPG, to z zagranicznych recenzji jasno wynika, że rozgrywka w ME3 stoi na bardzo wysokim poziomie. Dzięki kilku usprawnieniom sprawia jeszcze więcej frajdy i jest jeszcze bardziej sycąca oraz intensywna niż w poprzedniczkach, na co zwraca uwagę m.in. GamesRadar:

Jesteś nieustannie wrzucany w wir fantastycznych wymian ognia, które w ogóle nie ustępują pojedynkom znanym z „Gears of War” czy „Uncharted”. Potyczki z wrogami nie uległy znaczącym zmianom i wciąż prowadzi się je tak, jak w przypadku typowej strzelaniny opartej na chowaniu się za osłonami. Nowością jest tzw. power attack, który powala przeciwników na kolana, oraz system personalizacji broni, w ramach którego można podrasować, rozszerzyć i wzmocnić prawie każdy jej rodzaj. [...] System osłon jest lepszy, poruszanie się szybsze, a moce i umiejętności zostały zmienione. Modyfikacje nie są drastyczne i tak naturalnie wkomponowują się w całość, że możesz ich nawet nie zauważyć, jeśli nie grałeś ostatnio w „Mass Effect 2”. Paru usprawnień doczekała się także oprawa graficzna. Silnik, na którym działa seria, ma już co prawda swoje lata, ale „Mass Effect 3” wygląda (i brzmi) świetnie. Taki wniosek wypływa m.in. z recenzji portalu IGN, okraszoną oceną 9,5/10:

„Mass Effect 3” cieszy oczy lekko ulepszoną grafiką w porównaniu do „Mass Effecta 2” - owe ulepszenia zwracają uwagę szczególnie wtedy, gdy spojrzy się na pierwowzór. Voice acting wciąż brzmi znakomicie właściwie u wszystkich postaci, a świetna ścieżka dźwiękowa towarzyszy zarówno czułym konwersacjom, jak i pełnym emocji, szaleńczym bitwom. Od czasu do czasu zdarzają się co prawda pewne problemy związane z wczytywaniem tekstur, płynnością i synchronizacją ruchu warg, lecz usterki te nie psują ogólnego doświadczenia. Sporo kontrowersji przed premierą gry budził tryb kooperacji, który zawitał do serii po raz pierwszy. Wielu fanów ME twierdziło, że jest on całkowicie zbędny, dodany na siłę i negatywnie odbije się na kampanii dla pojedynczego gracza. Ich obawy okazały się jednak niesłuszne - tryb fabularny jest absolutnie fantastyczny, a multiplayer może dostarczyć kilka dodatkowych godzin dobrej zabawy. Jak pisze redaktor portalu GT4V:

To solidny, stabilny, choć niezbyt rozbudowany tryb, który dzięki systemom ulepszania broni i awansowania na kolejne poziomy doświadczenia potrafi przyciągnąć na dłużej. Brakuje mu jednak złożoności w walce znanej z kampanii i, co ważniejsze, pewnej dozy ekscytacji, ponieważ multiplayer jest oderwany od sagi Sheparda. Tak czy siak, tryb kooperacji jest miłym urozmaiceniem i powinien on znaleźć entuzjastów wśród osób, które szukały w serii jakiegoś sieciowego akcentu. O „Mass Effect 3” można by pisać długo, analizować na wiele różnych sposobów, wgłębiać się w poszczególne aspekty gry - to jeden z tych tytułów, o którym mówi się jeszcze kilka miesięcy po premierze, który nieustannie wzbudza żywe dyskusje. Mamy dopiero marzec, ale już teraz jest niemal pewne, że produkcja BioWare powalczy o tytuł najlepszej gry 2012 roku. Trylogia z komandorem Shepardem w roli głównej kończy się z należytą pompą, a usatysfakcjonowanym fanom pozostaje czekać na kolejną sagę osadzoną w uniwersum ME. Bo co do tego, że takowa powstanie, nikt nie ma chyba wątpliwości.

Adrian Palma

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
publicystyka360electronic arts
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.