- Metacritic - 360: 81% (40 recenzji), PS3: 80% (29 recenzji)
- Gamerankings - 360: ~82% (21 recenzji), PS3: ~82% (13 recenzji)
Deweloperzy w swoich pamiętnikach wiele miejsca poświęcili specyficznej więzi łączącej dwójkę bohaterów. Wiele mówiono o tym, że współpraca między Monkeyem i Trip będzie kluczowa tak dla rozgrywki, jak i fabuły. I - sądząc po opiniach recenzentów - ten element wyszedł im bardzo dobrze. Do gustu przypadł krytykom także zachwalany przez twórców świat, łączący nieco magiczną stylistykę z technologią przyszłości. Będący równie piękny, co niebezpieczny.
Piotrek, w swoich pierwszych wrażeniach z pokazu na E3, napisał co nieco o tym, że gra jest trochę uproszczona, jednak nie odczytał tego jako wadę. W części recenzji zostało to jednak napiętnowane - podobnie jak w przypadku Prince of Persia sprzed dwóch lat. Tym tropem podążył Tomek w swoim tekście o grze Ninja Theory - porównując ją do PoP-a, podkreślił właśnie tę cechę.
Niepozorne Enslaved stało się podobno - jak określono to w naszej recenzji - czarnym koniem, grą, która "za parę miesięcy w wielu podsumowaniach roku gra ta pojawi się w co najmniej pierwszej piątce najlepszych tytułów. A może nawet w trójce. Bo jest najzwyczajniej w świecie znakomita." Czy ten entuzjazm podzielają zagraniczni recenzenci? Sprawdźmy.
Mocną "dziewiątkę" wystawił zazwyczaj surowy Destructoid:
Enslaved: Odyssey to the West ma swoje wady i są one widoczne przez cały czas. Jednak żadna z nich nie niszczy tego, czym w istocie jest ta gra - jednym z najlepszych doświadczeń, wydanych na konsolach, od bardzo dawna. Trwającą od 8 do 10 godzin kampanię naprawdę odczuwa się jako podróż, która robi wrażenie, ekscytuje i zapada w pamięć. Za każdym razem, gdy niebezpiecznie zbliża gracza do frustracji, zaraz odzyskuje w jego oczach, dzięki zachwycającej eksploracji czy wspaniałym widokom. Połączenie sprawnej narracji z dającym frajdę systemem walki i światem, który nigdy nie przestaje zapierać tchu w piersi, dało nam solidną produkcję. Odwołujące się do amerykańskiej skali szkolnej "B+" wystawił 1UP. Serwis poświęcił kilka zdań współpracy między bohaterami:
Splecenie losów Monkeya i Trip prowadzi do sedna rozgrywki w Enslaved - grasz jako Monkey, ale korzystasz z umiejętności Trip, by pokonać napotkane przeszkody. Na przykład gdy ona ściąga na siebie ogień wroga, pozwala ci tym samym na zakradnięcie się i cichą eliminację. Dzięki niej możesz także ulepszyć swoją obronę, ekwipunek, stan zdrowia i umiejętności walki. Potrafi ona także wykrywać miny, wieżyczki i mechy, poprzez wykorzystanie mechanicznej ważki skanującej drogę. (...) Jednak częstotliwość, z jaką musimy wykryć i uniknąć miny czy wyłączyć wieżyczkę, sprawia, że część poziomów staje nazbyt powtarzalna - co rusz powtarzamy tę samą, utartą sekwencję. Zdaniem Arthura Giesa ze słynnego IGN-u nowe dzieło Ninja Theory zasługuje na mocną "ósemkę". Recenzent pochwalił m.in. fabułę gry:
Brawa dla Ninja Theory za zaangażowanie scenarzysty w cały proces tworzenia i kunsztowne splecenie ze sobą rozgrywki i opowieści (...) Gdy gameplay w Enslaved zaczynał być monotonny albo gdy czułem się zmęczony przez stałe elementy gry, to historia nie przestawała mnie poruszać, zadziwiać i interesować.
Identyczną notę Enslaved otrzymało od Gamespotu. Serwis uzasadnił ją następująco:
Enslaved: Odyssey to the West jest świetnym przykładem na to, jak fascynująca fabuła i porządna stylistyka potrafi wziąć górę nad niedoróbkami rozgrywki. (...) Świetnie wykonane postaci są niesamowicie realistyczne, a korzystając z subtelnej animacji i przekonujących głosów sprawiono, że czasem ma się wrażenie, że te cyfrowe istoty są prawdziwe. (...) Enslaved to świetna przygoda, która ma wystarczająco emocjonującą i zróżnicowaną rozgrywkę, by Was wciągnąć, a uderzająca oprawa i zapadająca w pamięć historia przykuje Waszą uwagę do samego końca.
Game Informer wystawił 7/10, piętnując wady techniczne gry:
Doświadczenie, jakim jest ta gra, cierpi także z powodu braku szlifów. Większość elementów otoczenia pokrywają brzydkie tekstury, na niektórych obszarach skacze animacja, systemowi walki brak elastyczności, a kamera często skupia się na otoczeniu, nie pokazując świetnych dobić czy widowiskowych momentów.
Z kolei w naszej recenzji została poruszona także inna wada gry - zbyt niski poziom trudności - wygląda więc na to, że od przedpremierowego kodu niewiele się w tym zmieniło. Względem kreacji świata i widoków - zarówno piszący recenzję Tomek Kutera, jak i zagraniczni dziennikarze są zgodni - te elementy to niewątpliwe atuty Enslaved. Docenili także - widoczną już we wczesnej wersji kodu z E3 - solidną fabułę i ciekawie zarysowaną więź między dwójką bohaterów.
Zdania naszego autora i niektórych anglojęzycznych recenzentów rozbiegły się przy rozgrywce - zróżnicowanie i dynamika gry sprawiły, że, jak napisał Tomek , "O rutynie nie ma mowy", jednak zdaniem części zagranicznych dziennikarzy, po jakimś czasie do gry wkrada się monotonia. Co nie zmienia faktu, że większość recenzentów jest zgodna - warto się Enslaved zainteresować.
Kamil Bogusiewicz