W kalejdoskopie: Bulletstorm
Na nową autorską grę warszawskiego People Can Fly musieliśmy czekać ładnych parę lat. Ale doczekaliśmy się - i to nie byle jakiej.
28.02.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:45
Średnia ocen prezentuje się następująco:
- Metacritic - 360: 84% (43 recenzje); PC: 84% (14 recenzji); PS3: 84% (25 recenzji)
- Gamerankings - 360: 84% (25 recenzji); PC: 83% (9 recenzji); PS3: 84% (15 recenzji)
W swoich wrażeniach z przedpremierowego pokazu Konrad napisał: Bulletstorm, bez względu na to gdzie powstaje, kto go wydaje i w ilu egzemplarzach się sprzeda, jest grą, w którą zwyczajnie warto zagrać. Godzi ogień z wodą i ciekawe, jaka burza z tego wyniknie. Równie pozytywne wrażenia z pokazu - tym razem na prezentacji EA w Londynie - wyniósł Tomek. Jak czytamy: Bullestorm nie zawiódł mnie pod żadnym względem. Oczekiwałem świetnie wyglądającej, brutalnej, efektownej strzelaniny - i ją właśnie dostałem. Gra polskiego People Can Fly to powiew świeżego powietrza w odrobinę już skostniałym gatunku, jakim są FPS-y. Życzę jej jak najlepiej i jestem też o nią zupełnie spokojny. Tego się po prostu nie da zepsuć.
A jak grę drużyny Adriana Chmielarza przyjęli zagraniczni dziennikarze branżowi? Sprawdźmy.
Jedna z najbardziej przychylnych ocen - mocna dziewiątka w skali 10-stopniowej - została wystawiona przez naczelnego serwisu Destructoid. W podsumowaniu swojego tekstu pisze on:
Schemat typowego FPS-a już się zużył. Wygląda na to, że deweloperzy dopracowywali sztukę tworzenia dających frajdę FPS-ów z najwyższej półki do momentu, gdy zyskali w tym sporą wprawę. Wszystko toczyło się wokół słów "większy" i "więcej", pozostawiając resztę aspektów na boku.
Wraz z Bullestormem Epic i People Can Fly nie tylko zdaje egzamin, dostarczając owe "więcej" i "większy", ale także przynosi z sobą świeże spojrzenie na rozgrywkę, co czyni z niej jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem. Tak, to jest bezczelne, oburzające i dziecinne; najprawdopodobniej będziesz musiał sprawdzić, czy kartka "Poważny dorosły" na pewno jeszcze wisi na Twoich drzwiach. Ale wkręcenie się w to daje naprawdę frajdę, a obok nowatorstwa tego FPS-a nie można przejść obojętnie. Identyczną notę wystawił Joystiq. Autor recenzji pochwalił między innymi scenerię gry:
Podczas gdy bohaterowie mogą wydawać się płytcy, scenerii na pewno nie można tak nazwać. Świat - Stygia - jest równie niebezpieczny, co wspaniały. Od pełnych ruin gór, przez pustynne pustkowia, po zniszczony kurort, Elysium. To zaskakująco żywa sceneria, zwłaszcza po tym, jak cała krew zostanie przelana. ...oraz ogólny odbiór:
Od dawna nie uśmiechałem się tak szeroko podczas grania w FPS-a, jak miało to miejsce przy Bulletstorm. To wulgarna, brutalna i bardzo interesująca gra, która na pewno została stworzona przez nieco szalonych ludzi, naprawdę uwielbiających gatunek. Radzę Wam pogłośnić dźwięk, zapomnieć o militarnym szkoleniu przebytym w innych strzelankach i wkręcić się w dobre zabijanie w starym stylu. 9/10 wystawił również GameInformer, zwracając uwagę na system skillshotów:
Dzięki skillshotom zyskujemy punkty niezbędne do zakupu ulepszeń broni oraz amunicji, ale dają mnóstwo zabawy same w sobie. Podobnie do osiągnięć i trofeów, gracz zdobywa setki punktów poprzez zabijanie przeciwników zgodnie z ogólnymi i specjalnymi dla danego rodzaju broni kryteriami. Na przykład skillshot "Rewolucja francuska" polega na dekapitację wielu przeciwników przy pomocy łańcucha. Dzieło PCF dostało od IGN-u ósemkę, a autor tekstu dostrzegł w Bulletstormie kilka wad:
Naprawdę, wyczucie w prowadzeniu historii i pokazywanych miejscach jest świetne, tyle że rozgrywka za bardzo zbliża się do powtarzalności. Gra wystrzeliwuje się ze sztuczek gdzieś w 2/3 czasu gry - znalazły się tu momenty, w których Bulletstorm ogranicza się do "zrzuć kopniakiem tych gości" albo "kopnij tego gościa na kaktusa"(...) tracąc tym samym pęd i moje zainteresowanie (...) Multiplayer mimo wszystko zawodzi, ta gra święci triufmy jako strzelanka dla pojedynczego gracza.
Z kolei dziennikarz 1UP zarzuca grze People Can Fly niespójność wizji tego, czym w zasadzie miał być Bulletstorm. M.in. stąd też jedna z najniższych not - B z minusem w amerykańskiej szkolnej skali ocen:
Bulletstorm nie ma pewności tego, co chce osiągnąć. Gdy chce, jest fantastyczną, pełną adrenaliny gonitwą przez porządnie zaprojektowane sceny i wspaniale przedstawioną przemoc. Ale często też pogrąża się przesadnym rozbudowaniem i ograniczającą, wymagającą skomplikowanej strategii rozgrywką. Wygląda to tak, jakby chaos wdarł się do procesu tworzenia gry. To mogła być jedna z najbardziej miodnych strzelanek bieżącej generacji, ale obecnie Bulletstorm jest grą, która ma dającą frajdę mechanikę, ale zabrakło jej kilku ważnych elementów do bycia świetną. Tyle na temat zagranicznych opinii. Z kolei w naszej recenzji, w której oceniliśmy Bulletstorma na piątkę w skali szkolnej, możecie przeczytać: Gry od dawna zmagają się z opowiadaniem poważnych historii, jednakże większości z nich wychodzi to zupełnie niepoważnie. Twórcy Bulletstorm jak najbardziej poważnie podeszli do stworzenia zupełnie niepoważnej, po prostu zabawnej gry. Bez traktowania gracza jak debila, bez napinania się nie wiadomo na co, zupełnie szczerze i otwarcie gra oferuje stuprocentową frajdę. To nie jest produkcja, która spodoba się wszystkim. Ludzie będą narzekać na przemoc, przekleństwa i to, że jest to "tylko strzelanka". Ale w ramach konwencji, Bulletstorm jest pulpą najwyższej próby.
Wygląda więc na to, że Bulletstorm spełnił pokładane w nim nadzieje, i choć gra nie ustrzegła się błędów, to - jeśli tylko lubicie luźne gry i zabawę konwencją - to nie powinniście przejść obok dzieła PCF obojętnie.
Kamil Bogusiewicz