W kalejdoskopie: Brink
Po długim oczekiwaniu, opóźnianiu, a następnie przyspieszaniu daty premiery, oraz nawale materiałów, światło dzienne ujrzał w końcu Brink. Czy nowatorska sieciowa strzelanina od Splash Damage spełniła pokładane w niej nadzieje?
19.05.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:45
Recenzje są bardzo mieszane - jedni bardzo chwalą sobie grę, inni uznają ją za, mówiąc brutalnie, szmirę. Jak wygląda uśredniona jej ocena na poszczególnych platformach? - Metacritic - 360: 69% (67 recenzji); PS3: 72% (19 recenzji); PC: 72% (15 recenzji) - Gamerankings - 360: 71,47% (44 recenzje); PS3: 71,07% (14 recenzji); PC: 70,38% (13 recenzji)
Przed premierą dzieło Splash Damage mieliśmy okazję sprawdzić dwukrotnie - Piotrek testował je podczas targów E3 w 2009 roku i poczuł się zaintrygowany, zaś Konrad trafił na tytułową arkę na ubiegłorocznym Gamescomie i nie został specjalnie oszołomiony.
Czy brak zachwytu można przypisać również zachodnim recenzentom? Najwyższa pora to sprawdzić.
Zaczynamy, tradycyjnie, pozytywnie. Jeden z pochlebniejszych werdyktów wydał dziennikarz portalu Games Radar (ocena 8/10):
Szkoda, że Brink zdaje się być tak mocno ograniczony przez własne założenia. Innowacyjna mechanika rozgrywki znacznie przewyższa drętwą, ograniczoną historię oraz, mimo dobrego wykonania, czyste nastawienie na multiplayer; oparte na współdziałaniu mecze z określonymi celami do wykonania ograniczają grę jeszcze bardziej. Mimo to Brink to bardzo dobry tytuł, który zasługuje na uwagę - zaraz za Team Fortress 2 - jako przykładna strzelanina zespołowa. Podobną ocenę dzieła Splash Damage możemy znaleźć na Eurogamerze, gdzie także nie uniknięto porównania do konkurencyjnej produkcji Valve:
Brink to wyjątkowy, udany i doskonale wyważony shooter drużynowy z unikalnym, świetnym stylem graficznym. [...] Elementy interfejsu są wyraźne i łatwe w obsłudze, co przenosi gatunek drużynowych strzelanin na nowy poziom stylu i dopracowania. Ponadto Brink oferuje w wielu przypadkach bardziej angażującą i płynniejszą rozgrywkę niż Team Fortress 2. Jeśli tylko przekonacie się do tej gry, wciągnie Was na długo. Nieco mniej optymistyczny w swoich osądach był Jim Sterling z Destructoida, wydając notę 7,5/10. Wśród zalet wymienił niepowtarzalną oprawę wizualną:
Styl artystyczny jest wspaniały, zapewnia szeroki wachlarz ubrań i masek, które nie mają praktycznego zastosowania, ale wyglądają fajnie i charakterystycznie, oraz wyrazistą paletę barw, której na próżno szukać w większości współczesnych FPS-ów. Nawet postacie z ogromnymi nosami i spiczastymi podbródkami wyglądają tak, jak w żadnej innej współczesnej grze wideo, najbardziej przywodząc na myśl serię TimeSplitters. Było trochę ciepłych słów - pora przyjrzeć się wadom. Nie bał się ich wytknąć przykładowo recenzent Game Informera, oceniając Brink na 6,75 w dziesięciostopniowej skali. Wśród minusów znalazły się między innymi: mierna kampania dla pojedynczego gracza i brak satysfakcji ze strzelania:
Choć twórcy twierdzą inaczej, Brink nie jest odpowiednim tytułem dla pojedynczego gracza. Nie dajcie się nabrać na cienką jak papier fabułę opowiadającą o buntowniczym gangu w pływającym mieście niedalekiej przyszłości - ta "kampania" składa się z multiplayerowych map zaludnionych bezmyślnymi botami, biegającymi często wokoło bez celu, czekając na śmierć z rąk nadchodzących wrogów, zaniedbując powierzone im cele i nie potrafiąc skoordynować ataków. [...] Strzelanie z broni nie dostarcza niezapomnianych wrażeń. W Brink znajduje się standardowy arsenał broni, których większość odblokowuje się wraz z dodatkami, wykonując nudne wyzwania w oddzielnym, przeciętnym trybie zabawy. Bronie w obrębie tej samej klasy nie różnią się od siebie znacząco, a strzelanie z nich nie daje prawie żadnej radości. Wszystkie tracą na przesadnym odrzucie, zaś strzały w głowę nie gwarantują uśmiercenia przeciwnika. Nawet granaty i miny nie powodują śmiertelnych obrażeń. Dotychczas przytoczone recenzje miały raczej pozytywny wydźwięk, czego o tekście zamieszczonym na portalu 1UP z pewnością nie można powiedzieć. Taylor Cocke ocenił grę, w przeliczeniu na procentową skalę, na około 25%. Tak uzasadnił swój bezlitosny werdykt:
Nawet wyłączając problemy techniczne, Brink sprawia wrażenie gry, której nie przetestował żaden z twórców. Mapy są zbyt liniowe i niedopasowane do systemu SMART, cele misji są nudne i niekiedy mylące, natomiast sztuczna inteligencja wypadła tak wybitnie głupio, że granie w pojedynkę nie ma sensu. Mimo że znajdują się tu wszystkie składniki solidnej strzelanki wieloosobowej, zostały one zrujnowane przez koncept, który zaprzepaszcza to, co mogło być dobre. W ten sposób nawet nie chce się próbować walczyć z wadami i trudno znaleźć w tej grze cokolwiek interesującego. Mówiąc uczciwie, Brink nie jest wart Waszego czasu. Trudno wydać jednogłośny wyrok o Brink. Nie tylko z uwagi na sporą dychotomię opinii, ale też dlatego, że zaraz po premierze gry, gdy recenzje zagranicznych portali ujrzały już światło dzienne, twórcy udostępnili łatkę, poprawiającą jeden z istotnych minusów gry, lagi, a na horyzoncie majaczą kolejne aktualizacje. Jeśli więc zastanawiacie się nad zakupem dzieła Splash Damage, poważnie przemyślcie tę decyzję, aby przypadkiem nie spotkał Was zawód. Albo poczekajcie na naszą recenzję - Maciu intensywnie testuje ten tytuł i lada dzień podzieli się swoimi końcowymi wrażeniami.
Adrian Palma