W kalejdoskopie: Assassin's Creed: Revelations
Z roku na rok seria Asssassin's Creed zbiera coraz lepsze opinie. Oryginał mimo szumnych zapowiedzi okazał się zaledwie dobrą grą, kontynuacja była zaś wobec niego ogromnym krokiem naprzód i zyskała ogólnoświatowe uznanie. "Assassin's Creed: Brotherhood" zdołało jeszcze udoskonalić znakomitą formułę z "dwójki", zbierając noty na poziomie 9/10. Czy najnowsza odsłona cyklu, o podtytule "Revelations", wpisuje się w ten trend?
24.11.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:43
Niestety, i jako fan serii piszę to z podwójnym żalem, nie. Średnia ocen gry zbliżona jest do najsłabszej dotychczas „jedynki” i przedstawia się następująco: - Metacritic - PlayStastion 3: 81% (27 recenzji); Xbox 360: 80% (53 recenzje) - GameRankings - PlayStation 3: 82% (16 recenzji); Xbox 360: 80,5% (33 recenzje)
Noty w granicach ósemki to jednak generalnie rzecz biorąc naprawdę niezły wynik. Nie można zatem mówić o katastrofie, a jedynie o lekkim spadku formy. Co konkretnie się do niego przyczyniło?
W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie przyjrzyjmy się cytatom z wybranych recenzji.
Najwyższą ocenę - 9,3/10 - wystawił grze hiszpański portal 3D Jugeos. W podsumowaniu recenzji czytamy, że:
„Revelations” zamyka trylogię Assassin's Creed podobnie wyglądającą grą, ale grą z takim rozmachem i tak zdumiewającą, jak można się tego było spodziewać. To godne zwieńczenie pierwszego segmentu serii. Do najważniejszych elementów serii AC należy bez wątpienia fabuła. W „Revelations” historia wciąż trzyma wysoki poziom, a misje z głównego wątku przez niektórych są uznawane za najlepsze w cyklu. Uważa tak m.in. recenzent GameInformera, który ocenił dzieło Ubisoftu na 8,75 w 10-stopniowej skali:
Choć w „Revelations” występują wszyscy trzej główni protagoniści znani dotychczas z serii, to Ezio jest gwiazdą. Chłopiec, który kiedyś pragnął zemsty za swą rodzinę, stał się mężczyzną poszukującym sensu egzystencji i mądrości. Jako wiekowy mentor całego zakonu skrytobójców wyrusza ze swojego domu we Włoszech do odległej metropolii Konstantynopolu. Stamtąd jego historia rozwidla się na dwie ścieżki. Jedna wikła go w sieć intryg wokół walki o władzę pomiędzy najeźdźcami Imperium Otomańskiego i obalonymi Bizantyjczykami. Druga prowadzi go do spotkania z piękną nieznajomą, która pomaga mu w odnalezieniu zagubionego dziedzictwa swego poprzednika, Altaira. Obie linie fabularne są satysfakcjonujące, ciekawie prowadzone, znakomicie napisane i przedstawiają całą gamę nowych postaci. Co równie istotne, misje fabularne są jednymi z najlepiej zaprojektowanych w całej historii serii. Pełne akcji pościgi mieszają się z cichym śledzeniem celów na zatłoczonych ulicach miasta. Raz wzniecamy zamieszki, by po chwili przedostawać się do wrogiej fortecy. Nowe, filmowe ujęcia kamery od czasu do czasu podkreślają dramaturgię wydarzeń. W „Revelations” znajdziemy jedne z najbardziej zniewalających momentów w serii. Równie ważnym aspektem cyklu jest rozgrywka. I również tutaj, jak wynika choćby z tekstu portalu Giant Bomb, „Revelations” nie zawodzi:
U podstaw rozgrywki leżą dynamiczne przemieszczanie się po mieście i niezwykle szybka, krwawa walka, która wymaga od gracza odpowiedniego wyczucia tempa i zapewnia wspaniałe wrażenia. Z kilkoma małymi wyjątkami (np. brak koni), w „Revelations” znajdziemy wszystko to, co sprawiło, że „Brotherhood” był tak dobry - zarządzanie własną gildią zabójców, wysyłanie ich na międzynarodowe misje, wykupowanie lokalnych działalności gospodarczych celem zwiększenia przychodu, przejmowanie twierdz templariuszy czy wykonywanie zadań dla miejscowych najemników i złodziejskich gildii.
Ponadto „Revelations” oferuje kilka własnych systemów. Jedno z ukrytych ostrzy Ezia zostało zastąpione hakiem z linką, który ułatwia wspinanie się po budynkach i pozwala zjeżdżać po gęsto rozsianych po Konstantynopolu systemach linek, a także przydaje się w potyczkach z przeciwnikami. Walka generalnie utrzymuje tempo znane z „Brotherhooda”, ale pojawiają się wrogowie, do których pokonania trzeba nieco więcej strategii i cierpliwości - zakładając, że nie przywołasz po prostu swoich wojowników z gildii, by wykończyli ich za Ciebie. Ezio nauczył się także sztuki wytwarzania bomb, którą uznałem za całkiem przydatną. Możesz łączyć różne typy reagentów, które znajdziesz, kupisz albo ukradniesz, dla różnych efektów wybuchu. Mówiąc o rozgrywce w „Assassin's Creed: Revelations”, nie sposób nie odwołać się do komponentu tower defense o nazwie Den Defense, który, ujawniony przed premierą, wywołał nieco kontrowersji. Zdania na jego temat są podzielone, acz przeważają opinie negatywne. Jedną z nich możemy znaleźć w recenzji IGN-u:
Den Defense dodaje do „Revelations” niezbyt wiele. De facto element ten pogarsza grę. Ezio stoi w nim na dachu budynku obok swojej siedziby, a wrogie oddziały maszerują ulicą i nacierają na budynek, próbując go przejąć. Gracz, celem odparowania ataku, musi ustawiać, poprzez menu i system kursorów, różne typy zabójców wzdłuż dachów. Rozmieszczanie kompanów jest niezbyt wygodne, a tryb zupełnie nie współgra z ogólną koncepcją gry. „Assassin's Creed” skupia się na bezpośredniej walce, to nie strategia czasu rzeczywistego. Den Defense tylko Cię rozprasza i irytuje, bez powodu cofa Twoje postępy w grze. Gdy przegrasz, możesz natychmiastowo wspiąć się na ścianę i ponownie zabić wrogiego dowódcę, co sprawia, że poprzedni, 10-minutowy wysiłek staje się niemal bezcelowy. Wolałbym, żeby Den Defense na dobre zniknęło z serii, lecz jeśli powróci, wymaga daleko idących zmian. Choć AC to seria skupiona na rozgrywce jednoosobowej, od czasu poprzedniej jej odsłony, „Brotherhood”, oferuje także tryb multiplayer. Jak sprawdza się on w „Revelations”? Bardzo dobrze - właściwie wszyscy recenzenci doceniają wieloosobowe oblicze gry. Wśród nich jest dziennikarz Joystiqa:
W grze znajdziemy też istotnie ulepszoną wersję pomysłowego, unikatowego, polegającego na wychwytywaniu celów multiplayera, który zadebiutował w „Brotherhood”. „Revelations” zawiera własne odmiany trybów VIP i Capture the Flag, jak również standardową, krwawą interpretację zabawy w chowanego. Multiplayer daje tyle samo frajdy co w „Brotherhoodzie”, w dodatku stoi za nim silne tło fabularne. Pytanie, czy spodoba on się tym, którzy nie polubili trybu dla wielu osób w poprzedniej części. Recenzenci nie mają także w większości zastrzeżeń wobec oprawy audiowizualnej, choć nie została ona znacząco upiększona w stosunku do poprzednich części serii. O jej wysokiej jakości możemy się przekonać, czytając na przykład tekst portalu Planet Xbox 360:
Ubisoftowi ponownie udało się ubrać swoją sagę w przepiękne szaty. Animacje wyglądają pierwszorzędnie, zwłaszcza podczas bezpośrednich starć z przeciwnikami. Otoczenia są zdumiewająco urokliwe, zwłaszcza większe miasta, które dają Ci przestrzeń do eksploracji i odnajdywania sekretów. I choć gra nie zawsze działa w pełni płynnie, to jako całość prezentuje się równie dobrze co poprzedniczki. Sfera dźwiękowa także nie zawodzi. Muzyka brzmi wspaniale, prawdopodobnie najlepiej ze wszystkich odsłon AC, a głosy postaci są najwyższej klasy. Ezio w swej starości mówi starszym, bardziej wyrazistym głosem, który uwydatnia jego niepokój; inne postacie mu nie ustępują. Gros recenzji najnowszej odsłony Assassin's Creed utrzymanych jest w pochlebnym tonie, a wszystkie podstawowe elementy gry zdają się wypadać co najmniej dobrze. Skąd zatem niskie (w kontekście całej serii) oceny „Revelations”? Źródła takiego stanu rzeczy doszukiwałbym się w tym, czego obawiano się już przy „Brotherhoodzie” - w nadmiernej eksploatacji materiału. „Revelations”, jak na kontynuację przystało, wprowadza do serii zestaw nowości i usprawnień, ale po pierwsze jest ich za mało, a po drugie - przygody Ezia mogą już nużyć graczy. Wydając w ciągu 3 lat trzy gry koncentrujące się wokół tego samego bohatera i generalnie niezbyt różniące się od siebie, Ubisoft niebezpiecznie nastąpił na granicę tolerancji. Gdyby w przyszłym roku ukazała się jeszcze jedna gra z Eziem w roli głównej, jestem przekonany, że seria zjadłaby własny ogon. Posługując się kulinarną analogią: to cały czas ten sam, dobry kotlet, tyle że odgrzany po raz drugi. A zgodnie ze znanym powszechnie prawem: smakowitość posiłku jest odwrotnie proporcjonalna do liczby jego odgrzań.
Na szczęście na 2012 r. zapowiedziano już „Assassin's Creed 3”, osadzone w nowych realiach i przedstawiające losy nowej postaci. Miejmy nadzieję, że wniesie ona do tej świetnej serii należyty powiew świeżości - najwyższa pora na zmiany.
Adrian Palma
PS Wersja gry na PC ukaże się dopiero 2 grudnia, dlatego też brakuje jej w zestawieniu.