Vaporeon zaczyna wychodzić graczom bokiem
Niedobry Rainer! Za silny Rainer!
26.07.2016 | aktual.: 26.07.2016 14:52
Macie już stanowczo dość Pokémonów? No to wygląda na to, że jesteście nadal w zdecydowanej mniejszości. Szaleństwo trwa, bez względu na to, w jakim kraju polujecie, jakich rozmiarów miasto skanujecie w poszukiwaniu "ich wszystkich" czy ile lat na karku ma grająca osoba. Jak zauważyła Patricia Hernandez z Kotaku, podobnie nieprzerwana jest wewnętrzna obsesja na punkcie Vaporeona. Vaporeon jest wszędzie. Trzęsie gymami, ludzie chwalą się, gdy trafi im się z ewolucji, pakujesz w niego ostatnie środki. Jeżeli go nie masz - cóż, na pewno chciałbyś go mieć.
Mnie wyszedł wczoraj, jestem wniebowzięty. Ale dlaczego? W tym szerszym kontekście - dlaczego cały światek Pokémon Go jest tak nakręcony na Vaporeona? Przecież nie jest nawet najsilniejszym potworem w grze, ba, jest poza pierwszą dziesiątką. Dokładnie na trzynastej pozycji, po całym panteonie innych klasyków.
Przede wszystkim - kilka Pokémonów w tym zaszczytnym gronie jeszcze nawet nie trafiło do aplikacji. Jeżeli zobaczycie ściemę z Mewtwo "w pobliżu" na jakichś mediach społecznościowych, nie dajcie się wrobić. Do tego ze wszystkich "silniejszych" standardowych potworów Vaporeon jest po prostu najłatwiejszy do zdobycia. Zwłaszcza w Polsce, gdzie Eevee zdaje się czaić za każdym winklem. Jednego Snorlaxa czy Dragonite'a znajdziecie mniej więcej raz na sto Eevee. A Blastoise wymaga kupy cukierków. Wygląda na to, że jesteśmy położeni w czymś, co zachód określa jako "gniazdo Eevee", gdzie pocieszny stworek może wyskakiwać nawet częściej niż Pidgey czy Ratatta.
Można sobie zatem takiego Vaporeona klepnąć zupełnie od niechcenia. W walce (bardzo słabym elemencie Pokémon Go, nie oszukujmy się) zadaje bardzo duże obrażenia, sam przyjmuje sporo ciosów ze względu na wysoką staminę i nawet ataki "super effective", które powinny go kruszyć (jak w standardowych grach), nie robią za wiele. Dodajmy do tego niemal nieustanną możliwość jego ulepszania, by wyszedł istny "grołamacz". Taki, który może psuć zabawę bardziej ambitnym graczom.
I a jakże - zaczyna robić się zamieszanie. Spójrzmy na Reddita. Przetłumaczę Wam najciekawsze fragmenty tego tekstu.
Jako osoba intensywnie ogrywająca Pokémon Go muszę się zgodzić z bojowniczym Redditerem. Obserwuję małe miasteczko na zachodniej granicy (gdzie spędzam obecnie większość czasu), w którym liderzy zostali zdefiniowani jeszcze przez polską premierą gry. Jeden Snorlax (wczoraj wieczorem ponad 1900 CP), dwa czy trzy bez ustanku podkręcane Clefable i... same Vaporeony. Raz, że nudne to. Dwa - ludzie, którzy do gry dopiero zaczną dołączać, nie zasmakują już doświadczenia w pełni, otoczeni przez niepokonanych, mających dwa trzy tygodnie przewagi.
Nie sposób także nie zgodzić się z samym Kotaku. Bo przecież nawet gdyby vaporeoproblem został rozwiązany, nadal pozostaje słaby i niedający satysfakcji model walki, czyż nie?
Adam Piechota