„Ufo: Aftermath”: Ziemia, planeta Obcych
„Ufo: Enemy Unknown” - wielki przebój sprzed kilku lat, regularnie trafia do rozmaitych zestawień „najlepszych gier wszech czasów”. „Ufo: Aftermath”, który właśnie trafił do sklepów, to - mimo zewnętrznych podobieństw - coś więcej niż stary hit w nowej szacie graficznej
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:09
„Ufo: Enemy Unknown” - wielki przebój sprzed kilku lat, regularnie trafia do rozmaitych zestawień „najlepszych gier wszech czasów”. „Ufo: Aftermath”, który właśnie trafił do sklepów, to - mimo zewnętrznych podobieństw - coś więcej niż stary hit w nowej szacie graficznej
Ziemia, planeta Obcych
„Ufo: Enemy Unknown” - wielki przebój sprzed kilku lat, regularnie trafia do rozmaitych zestawień „najlepszych gier wszech czasów”. „Ufo: Aftermath”, który właśnie trafił do sklepów, to - mimo zewnętrznych podobieństw - coś więcej niż stary hit w nowej szacie graficznej
Bracia Gollop nie mają szczęścia do producentów. Chociaż są autorami kilku kultowych gier strategicznych - od „Laser Squad” na komputery ośmiobitowe po „Ufo” na PC - nigdy nie potrafili dogadać się z firmami, które finansują ich nowe projekty. Los oryginalnego „Ufo” kilka razy wisiał na włosku, bo Microprose - ówczesny potentat na rynku gier - nie był pewien, czy ktokolwiek zechce w to grać (w końcu „Ufo” okazało się drugim po „Cywilizacji” kasowym przebojem w historii firmy). Kiedy pod koniec lat 90. bracia Gollop zabrali się do pracy nad nową wersją „Ufo” - nazwaną wówczas „Dreamland Chronicles” - skończyły się pieniądze i zaawansowany projekt trzeba było porzucić. Oryginalni autorzy zabrali się wówczas do pisania gry sieciowej „Laser Squad Nemesis”, która zbiera bardzo dobre recenzje (można ją wypróbować za darmo pod adresem http://www.lasersquadnemesis.com). Projekt wskrzeszenia „Ufo” przejął zespół czeskiego studia Altar - twórcy ciekawej i powszechnie niedocenionej gry „Original War” - i doprowadził go do szczęśliwego końca. Autorzy „Ufo” oddali cześć poprzednikom w specyficzny sposób - w angielskiej wersji programu dokumenty o tajnym projekcie rządu Stanów Zjednoczonych, które musimy odnaleźć w jednej z misji, nazywają się „Dreamland Files”
Jak wygląda „Ufo”? Głównym celem rozgrywki jest wyzwolenie Ziemi od inwazji Obcych. Na poziomie strategicznym gry zarządzamy systemem baz, rozrzuconych po całej kuli ziemskiej, w których stacjonują nasi komandosi, gdzie prowadzi się badania naukowe nad Obcymi i gdzie produkujemy sprzęt służący do walki z nimi. Akcja „Ufo: Aftermath”, w odróżnieniu od pierwszej części, rozgrywa się już po udanym ataku Obcych. Większość ludzi zginęła, państwa przestały istnieć. Ci, którzy przeżyli, uznają władzę enigmatycznej „Rady Ziemi” - od niej otrzymujemy zadania i rady. W „Aftermath” nie można zakładać ani rozbudowywać baz, nie istnieją także pieniądze (finanse były ważne w oryginalnej grze). Korzystamy z instalacji pozostawionych przez nieistniejące armie - tylko że te bazy trzeba wcześniej odbić z paskudnych łap Obcych.
Kiedy wyślemy grupę kilku komandosów do walki o nową bazę lub zdobycie zestrzelonego ufo, przenosimy się na mapę taktyczną, na której widać z detalami opuszczone budynki, porzucone samochody, stare billboardy i dziesiątki różnych innych pamiątek po upadłej cywilizacji człowieka. Większość misji jest generowana przez komputer, co sprawia, że starcie za każdym razem wygląda trochę inaczej. Walka z Obcymi odbywa się w tzw. czasie rzeczywistym, co oznacza, że zarówno nasza drużyna, jak i przeciwnicy poruszają się równocześnie, a nie na przemian (w turach). System wybrany przez autorów „Aftermath” sprawdza się - w dowolnym momencie możemy zatrzymać akcję i wydać rozkazy naszym żołnierzom, gra nie zamienia się więc w ćwiczenie ze sprawności w machaniu myszką, a dzięki rezygnacji z systemu turowego rozgrywka zyskuje znacznie większą dynamikę niż w oryginalnym „Ufo”. Krócej też trwa - jedno starcie w „Enemy Unknown” mogło się ciągnąć godzinami. Grafika jest w pełni trójwymiarowa i choć nie jest rewelacyjna, spełnia swoje zadanie. Pole walki możemy dowolnie obracać, a także przybliżać. Kiedy nasi żołnierze strzelają, widać nawet łuski spadające na ziemię.
Galeria naszych przeciwników jest długa. Na początku gry składa się z groteskowo zmutowanych ludzi i zwierząt. Później spotykamy humanoidalnych Obcych. Przeciwnicy nie są szczególnie oryginalni: mamy tu więc np. plującą jadem ośmiornicopodobną poczwarę, zmutowanego gigantycznego psa na bardzo długich nogach i rozmaite wersje demonicznych kombinacji zwierzęco-ludzkich - m.in. wielkiego latającego owada, który zamiast odwłoka ma ludzki korpus zwisający głową w dół, co jednak nie przeszkadza mu w sprawnym posługiwaniu się pistoletem maszynowym. To prawda, że trudno dziś wymyślić ciekawych i przerażających Obcych - próbowano już tego tak często - ale potworom w „Aftermath” brakuje inspiracji.
Brakuje jej zresztą całej grze, wciągającej i rzetelnie zrobionej, ale pełnej klasycznych klisz s.f. Czy kogoś może zaskoczyć zarastająca powierzchnię Ziemi „biomasa”? Albo obcy-mutanci? Nie sądzę. Zabawa jest nadal świetna, ale do następnej części „Ufo” trzeba jednak będzie wymyślić coś naprawdę nowego.
Ufo: Aftermath
Producent: Altar Interactive
Dystrybutor: Cenega
Minimalne wymagania: PC Pentium III 500 MHz, 128 MB RAM, karta graficzna z 32 MB RAM klasy GeForce 2
Cena: 99 złotych