„Ufo Aftermath" i „Silent Storm", czyli nowe gry taktyczne
Gry strategiczne w skali mikro, w których dowodzimy niewielkim oddziałem pojedynczych żołnierzy, zawsze cieszyły się dużą popularnością wśród graczy. Mniejszą - niestety - wśród producentów gier. Teraz jednak zaczyna się to zmieniać
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:00
Gry strategiczne w skali mikro, w których dowodzimy niewielkim oddziałem pojedynczych żołnierzy, zawsze cieszyły się dużą popularnością wśród graczy. Mniejszą - niestety - wśród producentów gier. Teraz jednak zaczyna się to zmieniać
Ufo nad Berlinem
Gry strategiczne w skali mikro, w których dowodzimy niewielkim oddziałem pojedynczych żołnierzy, zawsze cieszyły się dużą popularnością wśród graczy. Mniejszą - niestety - wśród producentów gier. Teraz jednak zaczyna się to zmieniać
Gatunek narodził się na początku lat 80. Zaszczytny tytuł jego ojców przypada dwóm Brytyjczykom braciom Gollop - autorom takich przebojów jak „Chaos” (1982) oraz trzech części „Rebelstar” (1984-87). Wszystkie te gry ukazały się na ZX Spectrum - najpopularniejszym wówczas komputerze domowym - i imponowały grafiką w ośmiu kolorach i rozdzielczości 256 na 192 piksele. W „Rebelstar Raiders” - zabawie przeznaczonej dla dwóch graczy - oddział kosmicznych rebeliantów musiał wyciąć załogę bazy robotów. Postaci miały osiem na osiem pikseli, a animacji praktycznie nie było. Gracze wykonywali ruchy na zmianę w turach (oryginalną grę można znaleźć dziś bez trudu w internecie - np. pod adresem http://www.rebelstar.co.uk).
„Rebelstar” okazał się wielkim sukcesem, skłaniając autorów do zajęcia się zawodowo pisaniem gier komputerowych - co w połowie lat 80. wymagało nieporównanie większej odwagi niż dzisiaj. Bracia Gollop napisali później jeszcze kultowy „Laser Squad” (Commodore 64, ZX Spectrum, 1987) oraz - już na PC - „Ufo: Enemy Unknown” (1994). Chociaż „Ufo” pozostawało przez wiele tygodni na czołowych miejscach list przebojów, jego dwie kontynuacje - robione już bez udziału twórców pierwowzoru - nie dorównały oryginałowi.
W latach 90. pojawiło się kilka znakomitych gier taktycznych - m.in. znakomity „Jagged Alliance 2”, w którym gracz wcielał się w rolę dowódcy grupy najemników wyzwalającej małą tropikalną wyspę od krwawej dyktatury - gatunek wyraźnie podupadał. Znakomicie sprzedawał się tylko cykl „Commandos”. Dziś jednak można ogłosić jego renesans - za sprawą trzech nowych tytułów, które jeszcze w tym roku mamy zobaczyć w sklepach. Co ciekawe, wszystkie powstają we wschodniej części Europy.
Ufo: Aftermath
Dystrybutor i producent gier Cenega obiecuje wskrzesić w nowym wydaniu najlepsze cechy starego przeboju - „Ufo: Enemy Unknown”. Ziemi zagraża najazd kosmitów, a gracz zostaje szefem elitarnej jednostki, której zadaniem jest uratowanie planety. Musimy bronić cywilów, „rozpracować” technologię wroga, pokonać jego oddziały i odeprzeć inwazję. Podobnie jak sławny pierwowzór „Aftermath” składa się z dwóch podstawowych części - w pierwszej zarządzamy bazami na wyzwolonych terytoriach, nadzorujemy badania naukowe i przechwytujemy pojazdy przeciwnika (na ekranie widać wtedy całą planetę). Kiedy dochodzi do starcia, oglądamy pole walki z bliska i wydajemy rozkazy poszczególnym żołnierzom. Akcja nie toczy się w turach - jak w oryginalnej grze - ale w każdej chwili można ją zatrzymać, żeby w spokoju wydać rozkazy dzielnym bojownikom ruchu oporu.
Jedną z największych zalet oryginalnego „Ufo” był losowy generator bitew - przy każdym starciu komputer tworzył „na gorąco” mapę, ustawiając na niej domy, pojazdy i przeciwników. Każda bitwa była inna - dlatego w „Ufo” można było grać bez znudzenia wielokrotnie. I ten element zostanie powielony w „Aftermath”. Do tego należy dodać jeszcze nowy system rozwoju postaci - nasi żołnierze wraz ze zdobywaniem nowych poziomów doświadczenia będą stawać się coraz sprawniejsi, a gracz będzie decydował, które umiejętności mają rozwijać.
Silent Storm
W bardziej konwencjonalną scenografię przeniesiemy się w „Silent Storm”, turowej grze taktycznej produkcji rosyjskiego studia Nival - autorów znakomitych „Etherlords”. Tym razem weźmiemy udział w operacjach specjalnych podczas II wojny światowej. Gra będzie zawierać dwie kampanie (jedna po stronie Aliantów, druga - Osi), kilkanaście długich misji oraz ponad 40 komandosów do wyboru - każdy o indywidualnych zdolnościach i „ścieżce rozwoju”. Wersja demonstracyjna gry - dostępna na stronie http://www.nival.com - olśniewa imponującą trójwymiarową grafiką o jakości rzadko spotykanej w grach strategicznych. Trafieni żołnierze przeciwnika padają w naturalny sposób, często gubiąc broń i hełm, które toczą się po ziemi. Kiedy np. trafimy żołnierza stojącego na wieży strażniczej, przechyla się przez barierkę i spada na ziemię. Nasi żołnierze mogą korzystać ze stu rodzajów różnych broni, wiernie odwzorowanej z oryginałów z czasów wojny - w tym także z modeli eksperymentalnych. Pod koniec kampanii Aliantów trafimy nawet na niemieckie oddziały specjalne ubrane w zmechanizowane pancerne kombinezony
Pozostaje nam tylko czekać na premiery.