Tryb FPP w Street Fighterze to największa niedorzeczność tego tygodnia
Oto, czym Capcom będzie Was próbował przekonać do Switchowego Street Fighter II. Jak gdyby klasyczna gra nie wystarczyła.
16.02.2017 13:25
Okej, niektórzy wiedzą, że na Switcha zmierza Street Fighter II. Dokładnie to wersja Ultra Street Fighter II: The Final Challengers. Która już wariacja klasycznej mordoklepki Capcomu - tego nie zliczą nawet najstarsi growi górale. Nic w tym złego, rzecz jasna, bo Joy-Cony wydają się stworzone do tych gierek multiplayerowych, które powstały jeszcze na mniej skomplikowanych padach. A że fanów retro nie brakuje, wróżę powodzenie tej pozycji. Ale nie to nas interesuje.
Podczas ostatniego streamu Capcom pokazał światu nowy tryb w kultowej bijatyce. Uwaga, wstrzymajcie oddech. W wiekowej gierce 2D sprzed wieków zobaczymy... trójwymiarowy tryb FPP. Do tego sterowany żyroskopami. A zatem owszem - możecie ułożyć dłonie "jak do Kamehamy" i puścić Hadoukena oraz wymiatać "ruchowymi" Dragon Punchami, ale zanim jakkolwiek podjara Was taka możliwość (choć nie powinna, mamy 2017 rok), sprawdźcie, jak ta opcja sprawdza się w akcji. Albo inaczej - jak często się nie sprawdza.
Zaskakująco ubogie, przyznacie chyba. Przy całej kampanii skupionej wokół tego, jak wyjątkowym sprzętem są Joy-Cony, użyte przez zewnętrznego developera przypominają w stu procentach liczące sobie już dekadę "bajery" stariusieńkiego Wii. W najlepszym wypadku kinectowego Dragon Balla. Na domiar złego gra średnio radzi sobie z odczytywaniem gestów. Nie wróżę tej opcji zbytniej popularności. Zwłaszcza że recykling obiektów z trójwymiarowych odsłon, by stworzyć zajawkowy bonus w kolejnym remasterze szesnastobitowego klasyka, w ogóle jest decyzją co najmniej dziwną.
Niemniej jeśli do tego typu atrakcji sprowadzi się ruchowe sterowanie w switchowych gierkach, to ja w ramach buntu nie będę używał niczego poza Pro Controllerem.
Adam Piechota