„Tony Tough": Detektyw Larry?
„Tony Tough i Noc Pieczonych śCIEM” to gra przygodowa nawiązująca stylem zarówno do amerykańskich kreskówek z Cartoon Network, jak i do rysunkowych klasyków swojego gatunku. Przysiągłbym, że coś takiego mogą dobrze zrobić jedynie Jankesi. Rzecz w tym, że to byli Włosi. I wyszło.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
„Tony Tough i Noc Pieczonych śCIEM” to gra przygodowa nawiązująca stylem zarówno do amerykańskich kreskówek z Cartoon Network, jak i do rysunkowych klasyków swojego gatunku. Przysiągłbym, że coś takiego mogą dobrze zrobić jedynie Jankesi. Rzecz w tym, że to byli Włosi. I wyszło.
Detektyw Larry?
„Tony Tough i Noc Pieczonych śCIEM” to gra przygodowa nawiązująca stylem zarówno do amerykańskich kreskówek z Cartoon Network, jak i do rysunkowych klasyków swojego gatunku. Przysiągłbym, że coś takiego mogą dobrze zrobić jedynie Jankesi. Rzecz w tym, że to byli Włosi. I wyszło
W epoce maniakalnego przerabiania wszystkiego na pełne trzy wymiary warto zdać sobie sprawę z tego, że istnieją gry komputerowe dojrzałe i zasługujące na miano konwencji klasycznych. I są to rozwiązania, przy których manipulować nie ma już po co, a wręcz nie należy. Do takiego kanonu zaliczyłbym właśnie gry przygodowe z dwuwymiarową, kreskówkową grafiką.
Cieszę się, że Włosi docenili tę stylistykę. I potrafili dostrzec, że najlepiej sprawdza się w grach pełnych humoru. Co prawda użyta przez nich kreska to czysta kalka maniery żartobliwych deformacji, która zdominowała wiele amerykańskich seriali animowanych i komiksów, ale posługują się nią z takim wdziękiem, że trudno im to mieć za złe.
„Tony Tough i Noc Pieczonych śCIEM” to pełna humoru opowieść o prywatnym detektywie, który ma za zadanie złapać tajemniczego złodzieja cukierków będącego postrachem dziatwy. Fabuła to oczywiście tylko pretekst do gagów sytuacyjnych i żartów słownych. Na co byśmy nie kliknęli myszką, wysłuchujemy komentarza. Zabawnego albo zabawnego, niestety, jedynie z założenia. Gra pod tym względem jest nierówna. Nie mam nic przeciwko dowcipom mocno plebejskim czy mocno abstrakcyjnym, ale czasami miałem wrażenie, że ktoś chce mnie rozbawić na siłę. To jednak zapewne kwestia gustu. Wiele osób, jak podejrzewam, nie będzie miało podobnych zastrzeżeń, zrywając boki ze śmiechu tam, gdzie ja dyskretnie ziewałem.
Ogólne wrażenia miałem jednak ożywczo przyjemne. Naprawdę byłem ciekaw, jakie atrakcje znajdę w kolejnych lokacjach, skoro już w kanałach pod biurem trafiłem na szkielet zaginionej sprzątaczki. Tony Tough kojarzył się miło z moim ulubieńcem lowelasem Larrym Lafferem z serii innych bardzo zabawnych gier, choć nie promieniuje jednak aż taką charyzmą.
Lekko irytował natomiast głos polskiego lektora. Domyślam się, jaką manierę próbował naśladować - to ten charakterystyczny, nosowy i płaski tembr fajtłapowatych sztywniaków z kreskówek - ale efekt nie był w pełni satysfakcjonujący, niestety. To jednak jedyny poważniejszy feler.
„Tony Tough i Noc Pieczonych śCIEM”
Producent: Prograph
Dystr. Techland
Wymagania: Pentium 200 MHz, 32 MB RAM
Cena: 59 zł