Tomb Raider - to jeszcze nie koniec!
Ostatnia część raczej nie będzie ostatnia.
Nowa trylogia liczy sobie sześć lat. Biorąc pod uwagę, ile innym studiom zajmuje ciągnięcie serii i wydawanie kolejnych części (czasami trzeba czekać 5 lat, czasami 10, tak, tak), Crystal Dynamics i Eidos Montréal potrafiły naprawdę nieźle się sprężyć. I wychodzi na to, że wyszło im to całkiem dobrze. Tak przynajmniej można zrozumieć słowa producenta.
Chodzi konkretnie o Jonathana Dahana, który w rozmowie z USGamerem podczas PAX East 2019, wyraził swoje zadowolenie z tego, jak Shadow of the Tomb Raider został przyjęta przez media i graczy. Dzięki temu też możliwe stało się wydanie wszystkich dotychczasowych dodatków: ostatniego The Grand Caiman, The Pillar, utrzymanego w nieco innym klimacie The Nightmare oraz The Forge. Mimo że tytuł nie wygrał wyścigu z żadnym z jesiennych hitów, ani nie otrzymał żadnej większej nagrody branżowej, deweloper dostał zielone światło na rozwijanie gry. Niestety, Dahan nie pochwalił się konkretnymi liczbami, a szkoda, przecież tak wszyscy kochamy liczby i tabelki.
Przyznaje też, że ulubionym jego elementem były łamigłówki środowiskowe i ich zróżnicowany poziom trudności. Co więcej, Dahan powiedział co nieco na temat przyszłych przygód Lary:
W najnowszej odsłonie Lara ostatecznie wkroczyła w mrok (że tak sobie pozwolę na trawestację tytułu recenzji Krzyśka). Po dwóch poprzednich częściach, w których brutalność poczynań Lary gryzła się z jej wrażliwością i scenarzyści jakby na siłę próbowali zrobić z niej Rambo, jednocześnie serwując jedne z najbardziej zapadających w pamięć scen śmierci dziewczyny, w końcu w Shadow of the Tomb Raider zaczęła ona przypominać prawdziwą siebie. Dla mnie najnowsza odsłona była takim zdecydowanym wejściem na ścieżkę, z której Croft ani nie chce, ani nie potrafi zejść.
Dlatego też szkoda by było, gdyby zatrzymała się w pół kroku. Czekam na kolejne części tak bardzo.