Tomb Raider Chronicles
Miłośnikom Playstation Święty Mikołaj przyniósł pod choinkę najnowszą grę z cyklu „Tomb Raider” (oczywiście, tylko tym, którzy byli grzeczni).
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:09
Tomb Raider Chronicles
Miłośnikom Playstation Święty Mikołaj przyniósł pod choinkę najnowszą grę z cyklu „Tomb Raider” (oczywiście, tylko tym, którzy byli grzeczni).
Tomb Raider Chronicles
Lara wiecznie żywa
Miłośnikom Playstation Święty Mikołaj przyniósł pod choinkę najnowszą grę z cyklu „Tomb Raider” (oczywiście, tylko tym, którzy byli grzeczni). Piąty odcinek zatytułowany „Chronicles” pojawił się w polskich sklepach dosłownie w wigilię Wigilii.
Rozpakowywałem swój prezent z bijącym sercem. Konsolowe „Tomb Raidery” trzymały się bowiem dotąd pewnej prawidłowości: tylko w parzystych (drugim i czwartym) można było stan gry zapisywać po ludzku, w nieparzystych (pierwszym i trzecim) trzeba było w tym celu szukać specjalnych „kryształów”. Szczerze mówiąc, brak możliwości zapisania akcji w dowolnym momencie jest dla mnie wystarczającym powodem, by znienawidzić nawet niezłą grę.
Na szczęście piątka wyłamała się z tej prawidłowości - „sejwy” robi się w niej tak samo jak w poprzedniej części - „Tomb Raider: The Last Revelation” - czyli w dowolnym momencie, a przy tym można ich robić tyle, ile się zmieści na karcie pamięci (jeden „sejw” zajmuje dwa bloki). W ogóle piątka pod każdym względem przypomina czwórkę - dokładnie ten sam jest graficzny engine („silnik”) gry. To dobrze, bo w czwórce rozwinięto go prawdopodobnie do granic możliwości układów graficznych PSX. Więcej już z tej konsoli wycisnąć się nie da (chociaż już parę razy tak mówiono...).
Dość o technice, odpowiedzmy wreszcie na podstawowe pytanie: czy Lara żyje? Poprzedni odcinek zakończył się, zgodnie z tradycją seriali telewizyjnych, dramatyczną sceną sugerującą śmierć głównej bohaterki. Niestety - też zgodnie z tradycją - ten odcinek niczego nie wyjaśnia. Jak sugeruje sam tytuł („Kroniki”), ta część to retrospektywa. Trójka przyjaciół Lary spotyka się w jej domu po symbolicznym pogrzebie i wspomina dawne przygody pani Croft. Oczywiście, te przygody własnoręcznie musi teraz przejść sam gracz.
Takie skomponowanie gry nie wydaje mi się szczęśliwym pomysłem. Zwykle gry z tego cyklu były rozbite na kilka epizodów - kiedy Lara przenosiła się w trakcie swych poszukiwań np. z Peru do Europy albo z Nevady na Pacyfik - ale epizody następowały jednak jeden po drugim w spójnej narracji. Jeśli Lara znalazła apteczkę na piątym poziomie, miała ją przy sobie na szóstym. Otóż w „Kronikach” takiej spójności już nie ma - kolejne przygody Lary, które mają miejsce w Rzymie, w rosyjskiej bazie łodzi podwodnych (!) czy też w Irlandii, nie mają ze sobą nic wspólnego. Ba - nawet nie rozgrywamy ich chronologicznie. Kończymy epizod rzymski z Larą uzbrojoną w uzi i rewolwer z laserowym celownikiem, a w rosyjskiej bazie znowu zaczynamy od zera - czyli od szukania uzbrojenia. Nie jest to zbyt logiczne, a poza tym mi osobiście odbiera część motywacji do grania.
Mimo wszystko nie uważam „Kronik” za najgorszą część cyklu. Ten mało zaszczytny tytuł w mojej hierarchii wciąż pozostaje zarezerwowany dla części trzeciej. Polecam jednak zakup najnowszych przygód Lary tylko prawdziwie maniakalnym fanom „Tomb Raidera” - takim jak na przykład ja. Dużo więcej zabawy oferuje część czwarta, polecam też drugą i pierwszą (które teraz zapewne można kupić po naprawdę okazyjnych cenach).
Wojciech Orliński
Tomb Raider Chronicles Producent: Eidos Dystrybutor: IM Group Minimalne wymagania: PC Pentium 266 MHz, 32 MB RAM, akcelerator grafiki trójwymiarowej Cena: 139 zł (PC), 199 zł (PSX)
Wojciech Orliński