To raczej pewne, że powoli powstaje już Final Fantasy XVI
No to co, teraz też będziemy czekać około dekady? W takim tempie to ja nie dożyję "dwudziestki".
Co się dzieje w Square? Sporo. Trwa nadal wieczny development Kingdom Hearts III, niby postępują prace nad Final Fantasy VII Remake, inna ekipa powoli "kończy" Final Fantasy XV, by w końcu prezentowało taki poziom, jaki miało w listopadzie zeszłego roku, a na japońskie półki sklepowe zmierza już Dragon Quest XI. A to tylko te najważniejsze marki firmy. W każdym razie nie powinniśmy zapominać, że Remake to "zaledwie remake" i żadnej prawdziwej "szesnastki" nie zastąpi. Nawet jeśli Cloud i Sephiroth. Pomiędzy dwoma ostatnimi numerowanymi odsłonami minęło sześć lat. Wątpię, by firma pozwoliła sobie znowu na tak wielką przerwę.
Będzie tego coraz więcej. Grający świat potrzebuje następnego Final Fantasy dużo szybciej. "Piętnastka" nigdy nie otrząsła się ze złej sławy, jaką obrosła w fazie swej skomplikowanej produkcji. Ba, wiele pozostałości po tych trudnych przejściach nadal jest w grze. Niektóre udaje się łatać, jak niesłynny rozdział trzynasty. Niektórych nie załatają już raczej nigdy (rozdział z Leviathanem). Koniec końców - Noctis poradził sobie dobrze, zwłaszcza komercyjnie.
Osobiście od "szesnastki" chciałbym tylko jednego - mniej nowoczesnego systemu potyczek.
PS: a ile znanych Wam serii, poza grami sportowymi, może pochwalić się aż szesnastoma głównymi odsłonami? Może znacie jakąś, która Final Fantasy już dawno wyprzedziła? Tak, jest taka. Call of Duty? WW2 będzie "dopiero" czternastą częścią. Musicie szukać w innym gatunku. I bliżej EA. Ktokolwiek? Need for Speed. Nowa odsłona, którą zobaczymy na E3, będzie już dwudziestą trzecią w historii. O kurczę.
Adam Piechota