The Ward: Posłaniec z przyszłości
Ratowanie świata to w grach komputerowych rutyna, jednak chyba pierwszy raz mamy za zadanie zapobiec zagładzie dosłownie całego wszechświata.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
The Ward: Posłaniec z przyszłości
Ratowanie świata to w grach komputerowych rutyna, jednak chyba pierwszy raz mamy za zadanie zapobiec zagładzie dosłownie całego wszechświata.
The Ward: Posłaniec z przyszłości
Wyb(ie)raniec
No i nic dziwnego, że nie jest łatwo.
„The Ward” to gra przygodowa autorstwa chorwackiego studia Fragile Bits. Fabuła jest dość karkołomna, choć miłośnicy literatury science fiction zapewne bez trudu rozpoznają znajome tropy.
Przez otchłań czasu
Otóż ludzkość w przyszłości wyewoluuje w pankosmiczną cywilizację zwaną przez inne rasy Twórcami. Dzięki przewadze technologicznej Twórcy pokojowo rozpełzną się po całym wszechświecie. Ich potęga nie będzie jednak tak wielka, by zapobiec procesowi kurczenia się wszechświata, który w finale ma przynieść oczywisty koniec wszystkiemu, co żyje (i nie żyje). Twórcy wyślą więc w zamierzchłą przeszłość sondy z artefaktami, zwanymi Katalizatorami - zaawansowaną wiedzą technologiczną w pigułce - których odkrycie pomogłoby ludzkiej cywilizacji przeskoczyć wiele szczebli w rozwoju za jednym zamachem. Dzięki temu Twórcy dysponowaliby w przyszłości jeszcze większą wiedzą, mogliby więc wysyłać w przeszłość lepsze ściągi i tak w koło Macieju. Aż do momentu, w którym byliby w stanie zahamować proces kurczenia się wszechświata.
Rzecz w tym, że do Katalizatora może dotrzeć tylko istota ludzka z zaawansowanym DNA - Wybraniec. Rozpoznany przez energię zwaną Arką, Wybraniec uzyskuje możliwość zdobycia Katalizatora czekającego na niego w odległym systemie gwiezdnym Draco.
Tyle tła.
I na tym można by poprzestać.
Niestety...
Ktoś doszedł do innego wniosku, stąd w instrukcji obsługi gry cały rozdział opowiadający czekającą nas przygodę ze szczegółami. Nazwa tego tragicznego nieporozumienia to „The Ward - główna historia”, str. 2. Najlepiej od razu wylać tam pół karafki czarnego tuszu, by nie przeczytać przez przypadek.
Houston, mamy problem
Grę rozpoczyna film relacjonujący lądowanie na Księżycu trzech astronautów biorących udział w misji „Apollo XIX”. Znienacka pojawia się statek Obcych, który unicestwia lądownik oraz krążący po orbicie statek-matkę. Trzeci członek załogi odzyskuje przytomność w podziemnej księżycowej bazie obcej rasy. To Walker, w którego wciela się gracz, kosmonauta, który w nieciekawych animacjach wygląda raczej jak zombie (te czarne obwódki pod oczami... brrr...). Na szczęście tła wypadają lepiej, choć oglądamy je niestety w niskiej rozdzielczości. Każdą lokację widzimy z perspektywy nieruchomej kamery.
„The Ward” to przygodówka w starym stylu. Trzeba dokładnie obszukiwać każde miejsce, w które przyjdzie nam trafić, próbować łączyć ze sobą zdobyte przedmioty lub za ich pomocą integrować w otaczający nas świat. I tak jak włożenie znalezionej karty magnetycznej w szczelinę czytnika jest czymś, na co można łatwo wpaść, myśląc logicznie, to wiele innych problemów można rozwiązać jedynie dzięki metodzie prób i błędów. Wybieramy więc z kolekcji znalezisk jeden fant, klikamy, po raz kolejny pojawia się komunikat: „Nic się nie dzieje” lub inny, nie mniej frustrujący, wybieramy więc kolejny fant, klikamy, i znów wybieramy... Futurystyczny sztafaż niestety nie sprzyja wpadaniu na właściwy trop. Szare komórki kapitulują w obliczu kosmicznej egzotyki.
Gra jest bardzo trudna. Można co prawda przed grą ustawić tryb „łatwy" pozwalający na omijanie co trudniejszych zagadek, ale i te „łatwe" mogą często doprowadzić do rozpaczy. „Ward" to zapewne ciekawe wyzwanie dla koneserów gier przygodowych. Osoby mniej doświadczone powinny raczej spróbować czegoś bardziej przyjaznego.
Olaf Szewczyk
Olaf Szewczyk
The Ward Producent: Fragile Bits Dystrybutor: Coda Cena: 69 zł Minimalne wymagania: PC Pentium 133 MHz, 32 MB RAM, CD-ROM x8