The Sims 4 - recenzja
W nowej odsłonie popularnej serii nie brakuje zmian. Ale póki co pewne jest jedno - nikt nie będzie już opowiadał o tym, jak wpuszczał Sima do basenu i kasował drabinkę, bo basenów w tej części nie zobaczymy w ogóle.
Nowa część słynnego symulatora życia budzi ogromne emocje - grają wszak rzesze fanów. Co można dziś powiedzieć o The Sims 4?
Pierwszą rzeczą, której nie sposób nie zauważyć, jest niezwykła szybkość ładowania się gry, za co odpowiada nowy silnik. Mam nadzieję, że nie zmieni się to wraz z pojawieniem się kolejnych dodatków. Z głównego ekranu mamy dostęp między innymi do funkcji sieciowych, takich jak pobranie simów innych graczy lub przygotowanych przez nich domów i parceli. Baza już teraz jest naprawdę imponująca. Warto zauważyć, że dostęp do galerii, z której możemy pobierać i zapisywać stworzone przez innych (i przez nas samych) elementy, mamy w zasadzie w każdym momencie gry.
Genetyka i tworzenie życia Zawsze gram rodzinami, które sama tworzę. Tutaj do wyboru mamy dzieci, nastolatki, młodych dorosłych, dorosłych i staruszków. Zabrakło małych dzieci, o co było dużo szumu przed premierą, jednak dla mnie nie jest to duża strata. W poprzednich częściach "czasu na ekranie" nie miały zbyt wiele, a ja i tak nie mogłam się doczekać, aż podrosną.
Ciekawą nowością jest możliwość wyboru sposobu chodzenia simów, który podobnie jak wygląd ma wpływ na to, jak postać odbierana jest przez innych mieszkańców miasteczka. Samo tworzenie wyglądu i osobowości uległo znacznej zmianie. Początkowo, częściowo poprzez minimalistyczny interfejs, można się w tym pogubić. Ciekawy jest powrót do znanych z "dwójki” aspiracji. Mają jednak inny wpływ na grę i mogą być zmienione podczas rozgrywki. Kiedy wybierzemy jakąś aspirację, np. wiedzę, otrzymujemy dostęp do trzech "aspiracji podrzędnych”. Każda z nich daje simowi inne cele w życiu. Aspiracje mają także stopnie wypełnienia, za spełnienie których dostajemy różne nagrody. Brakowało mi tego w The Sims 3 - gdy mój sim osiągnął swój cel życiowy, nie miał kolejnego. Tutaj jest możliwość zmiany pragnienia nie tylko po jego wypełnieniu, ale także w trakcie.
Kiedy już mamy gotową rodzinę, którą chcemy wprowadzić do domu, czeka nas kolejny szok. Weteranom poprzednich części The Sims trudno się będzie przyzwyczaić. Lokacje, w których przyjdzie nam grać, są dwie, a przy tym malutkie. Twórcy prezentują nam kolorową mapkę podzieloną na 5 sektorów, w których jest po 3-5 parceli. Na części z nich można zamieszkać, inne są już zajęte, a jeszcze inne są publiczne. No i po raz pierwszy możemy podróżować do sąsiedniego miasteczka, tak jakby to była parcela obok - np. by utrzymać stosunki z simami z sąsiedztwa czy odwiedzić miejscową bibliotekę.
"Ty tu urządzisz" Duże zmiany przynoszą tryby budowania i kupowania, teraz połączone w jeden. Podobnie jak w poprzednich częściach, możemy wprowadzić się do istniejącego domu lub na pustą parcelę. Teraz jednak zamiast budować dom od zera możemy także po prostu ściągnąć z galerii taki, który przypadł nam do gustu, lub zbudować dom łącząc ze sobą gotowe pokoje (wraz z wyposażeniem).
The Sims 4 - zwiastun E3 (gameplay) Ta druga opcja przypomina układanie klocków. Każdy postawiony tak pokój możemy odpowiednio przebudować lub przemeblować. Sam interfejs trybu bardzo przypomina połączenie obu z The Sims 3, dlatego fani nie powinni mieć problemu z odnalezieniem się w nowych opcjach. Dla początkujących twórcy przygotowali samouczki, które krok po kroku pokazują każdą z możliwości (szkoda tylko, że lekcje nie zawsze uruchamiają się wtedy, gdy są przydatne). Wśród nowych funkcji pojawiła się opcja prostej wyszukiwarki przedmiotów, która znacznie ułatwia odnalezienie potrzebnego elementu wykończenia. Warto też zauważyć, że wszystkie interfejsy dotyczące zmian trybów, opcji gry i społecznościowe zostały przeniesione w prawy górny róg ekranu. Czyli podobnie jak w SimCity.
Jak już pewnie wszyscy wiedzą, w grze nie ma basenów, pojawiło się za to narzędzie do tworzenia fontann. Mimo że nie jestem miłośniczką pływania, to baseny wydają mi się ciekawszym pomysłem niż fontanny. Dla mnie to trochę "zapchajdziura” dekoracyjna. Tryb budowania działa naprawdę sprawnie i każda zmiana widoczna jest od razu. Zmieniło się kilka skrótów klawiszowych, dlatego warto akurat tę lekcję przeczytać, by np. nie zirytować się brakiem możliwości skasowania ściany. Przełączanie się pomiędzy trybami także działa bardzo szybko. W The Sims 3 bardzo nużyło mnie czekanie przez kilkanaście sekund na zmianę - tutaj jest to o wiele lepiej zoptymalizowane. Również pobieranie elementów z galerii działa tak samo sprawnie, jakbyśmy po prostu kupowali sofę w tradycyjnym trybie kupowania.
Zabawa w boga Jednak najważniejszą z nowości, które wprowadził Maxis, jest sama symulacja życia. Udało im się naprawdę sporo pozmieniać, przebudować i uprościć. Zaskakuje przede wszystkim to, jak oczywiste są niektóre rzeczy. Jak to możliwe, że nie było tego w poprzednich częściach?
Pierwszą bardzo wyraźną zmianą jest system emocji, który na nowo definiuje simy. W zależności od cech naszego bohatera i podejmowanych w grze czynności, sim wpada w różne stany emocjonalne - jest szczęśliwy, zainspirowany, skupiony, pewny siebie, itd. Wraz z emocjami pojawiają się nowe interakcje ze światem, np. postać we flirciarskim nastroju może wziąć zimny prysznic, by ochłodzić emocje. Może też wykorzystać ten czas na bardziej udane podboje sercowe.
Nie mamy tu pragnień czy obaw znanych z dwóch poprzednich odsłon serii. Zamiast tego simy mają zachcianki, których spełnienie daje szczęście życiowe, które z kolei - tak jak poprzednio - przeznaczamy na nagrody. Główne zadania do wykonania zależą jednak od aspiracji, jaką wybraliśmy. Co się dzieje, jeśli nie wypełniamy zachcianek i zadań z aspiracji? Nasze postacie mogą popaść w depresję, być sfrustrowane lub zawstydzone. Każda z emocji - dobra czy zła - wpływa nie tylko na sima, ale także na jego relacje z innymi, ocenę pracy, szybkość uczenia się umiejętności i jakość wykonanych dzieł. Takie rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu; mam wrażenie, że simy mają teraz "głębszą" osobowość niż poprzednio. Poza tym animacje tych emocji są świetnie zrobione i naprawdę zabawne. Choć trzeba trochę czasu, by się przyzwyczaić do takiego systemu, zwłaszcza jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do rozgrywki z poprzedniej części.
Bardzo mile zaskoczył mnie sposób uczenia się przez simy nowych umiejętności. Każdą z nich można rozwinąć poprzez interakcję z otoczeniem. Poza klasykami, takimi jak malowanie na sztaludze czy zbieranie i sadzenie roślin, by rozwinąć ogrodnictwo, dużą zmianę mamy w umiejętnościach społecznych. Gdy jesteśmy złośliwi dla innych, zdobywamy punkty złośliwości, zdobywając przyjaciół zyskujemy charyzmę, przez opowiadanie dowcipów rosną nasze umiejętności komediowe (można też ćwiczyć przed lustrem).
Simy stały się też wielozadaniowe. Wydaje się to tak oczywiste, że aż dziwne, że wcześniej tego nie zobaczyliśmy. To, że simy mogły ze sobą gawędzić podczas oglądania telewizji, to jeszcze nie nowość. Ale to, że mogą prowadzić grupowe dyskusje, gdy każdy z nich robi coś innego - już tak. Łączą się także niektóre zajęcia, np. sim może teraz czytać książkę w toalecie lub grać na tablecie, jednocześnie oglądając mecz w telewizji. O symulacji życia można by pisać bardzo dużo, bo i możliwości jest wiele. Podsumowując - jeżeli chcesz coś zrobić i wydaje Ci się to logiczne, to prawdopodobnie Twój sim może to wykonać. Część interakcji będzie dostępna tylko dla simów o pewnej osobowości, jeszcze inne tylko dla tych w odpowiednim nastroju. Warto je sprawdzić samemu.
Co ja paczę, co ja słyszę Nową szatę graficzną, interfejs i komiksowy styl można kochać albo nienawidzić. Dla mnie jest to styl, który uwielbiam nie tylko w grach. Mocne, wyraziste kolory, lekko groteskowe i przerysowane cechy twarzy. Dzięki temu emocje simów są dużo bardziej wyraziste i chyba o to chodziło. Lokacje są kolorowe i mimo swoich uproszczonych modeli, bez problemu rozpoznamy różne style.
Zastrzeżenie mam do ścieżki dźwiękowej. Wszystkie poprzednie części The Sims miały motywy muzyczne, które bez problemu dawało się rozpoznać i zapadały w pamięć. Tutaj wszystko jest niby w porządku, ale w głowie nie zostają. Nie umiałabym ich komuś zanucić. Spolszczenie jest na przyzwoitym poziomie, chociaż część rzeczy brzmi sztucznie. Nie ma większych błędów, ale czasem tłumaczenie jest zbyt dosłowne, przez co nie do końca jasne w znaczeniu.
Jakie wnioski? Znając metodę wydawania kolejnych części Simsów, nieuczciwe byłoby ocenianie części podstawowej The Sims 4 przez pryzmat poprzednich odsłon wraz z dodatkami. Warto sięgnąć po tę grę dla usprawnionej symulacji życia, lepszej wydajności i wielu ciekawych, nowych rozwiązań, które znacznie uprzyjemniają rozgrywkę. Jako minus mogę wymienić drobne błędy w polonizacji i słabą muzykę. Jednak nie napiszę o "ograniczonych możliwościach”, bo domyślam się, że gra zostanie potężnie rozbudowana dzięki dodatkom. The Sims 4 ma potencjał na zostanie najciekawszą z odsłon serii dzięki powrotowi do korzeni w nowoczesnym stylu, który pasuje do dzisiejszego rynku gier.
Klaudia Stawska
Platformy:PC, Mac Producent:Maxis Wydawca:EA Dystrybutor:EA Data premiery:04/09/2014 PEGI:12 Wymagania: procesor dwurdzeniowy 1,8GHz, 2GB pamięci RAM, karta graficzna ze 128MB pamięci VRAM i obsługą Pixel Shader 3.0, 9GB miejsca na dysku
Testowaliśmy wersję na PC. Screeny pochodzą od redakcji.
The Sims 4 (PC)
- Gatunek: symulacja
- Kategoria wiekowa: od 12 lat