The Sims 4: Electronic Arts stawia na powtórkę z rozrywki
Można się z Simsów śmiać, można ich nie rozumieć, ale faktem jest, że seria od lat sprzedaje się znakomicie i ma ogromną rzeszę oddanych fanów. EA nie zamierza wymyślać koła na nowo i przygotowuje grę właśnie dla nich.
17.06.2014 | aktual.: 15.01.2016 15:39
Forma prezentacji: 20-25 minut pokazu rozgrywki z komentarzem
Wraz z drugą częścią serii, Simsy przeniosły się w trzeci wymiar. Wraz z czwartą, "trójwymiarowe staną się ich wnętrza i emocje". A przynajmniej tak zachęcali na prezentacji twórcy The Sims 4. Osobowości komputerowych ludzików mają być bardziej złożone, a ich emocje - przydatne. Nawet te negatywne. Jako przykład zaprezentowano wkurzonego Sima, który swój gniew wykorzystywał do ćwiczeń fizycznych. "Pompki furii" przynosiły zdecydowanie lepsze rezultaty niż zwyczajne.
The Sims 4 - zwiastun E3 (gameplay) Zanim jednak emocje komputerowego ludzika będzie można wykorzystać, trzeba będzie go w ogóle stworzyć. Edytor przeszedł spore zmiany - tym razem w Simach można "rzeźbić niczym w glinie", jak chwalą się twórcy. Potrzebujesz odstających uszu? Brzuszka? Większych piersi? Nie trzeba już męczyć się grzebaniem w nieintuicyjnych suwakach: wystarczy złapać za daną część ciała i wymodelować ją ruchami myszki. "Chcieliśmy mieć coś takiego od samego początku serii", mówią twórcy.
Gdy gotowa jest już powłoka, trzeba zadbać o wnętrze. Jak w poprzednich częściach, tak i tu Simy mają swoje życiowe aspiracje i cechy charakteru. Ten ostatni kształtuje już taka drobnostka jak ustalany jeszcze w edytorze sposób chodzenia. Przypakowany maczo porusza się przecież zupełnie inaczej niż mól książkowy.
mat. prom.
Sama rozgrywka prezentuje się bardzo podobnie, jak w poprzednich częściach. Otwarte sąsiedztwa to nie nowość, choć twórcy twierdzą, że teraz będą bardziej dynamiczne i nieprzewidywalne. "Samo obserwowanie Simów i relacji między nimi to przyjemność", mówią. Inna rzecz, że pewnie na prezentacjach The Sims 3 mówili to samo... Ciekawostką jest, że w pobocznych lokacjach będzie można zdobywać przedmioty do wykorzystania w domu. Jako przykład podano gałązkę jabłoni z parku, którą na własnym podwórku można zasadzić - w końcu zmieni się w drzewo.
A skoro jesteśmy już przy domach, to ewolucję przeszedł także edytor tychże. Działa podobnie jak w przypadku postaci - wystarczy chwycić za ściany bądź rogi pokoju i wyginać je na wszystkie strony, by dostosować je do swoich upodobań. Małą, ale ważną zmianą jest także możliwość podwyższenia fundamentów i poszczególnych pięter - fani prosili o to, jak mówią twórcy, od 14 lat, od samego początku serii.
mat. prom.
Ale największą nowością w The Sims 4 jest z pewnością możliwość natychmiastowego dzielenia się z innymi swoimi dokonaniami i umieszczania ich dzieł w swojej grze. Już wcześniej można to było robić, wymagało to jednak włączenia przeglądarki, znalezienia interesującego pliku, zgrania go na dysk i tak dalej. Teraz wszystko zgrane jest z interfejsem. Wystarczy wejść do specjalnego menu, znaleźć Sima, przedmiot, dom czy pokój innego gracza i przeciągnąć go do swojego świata. To banalnie proste rozwiązanie może w mgnieniu oka zmienić całą rozgrywkę - wystarczy ściągnąć paru dodatkowych mieszkańców i umieścić ich w swoim świecie.
Choć od premiery The Sims 3 możliwości komputerów znacząco poszły do przodu, to gra nie wygląda jakoś znacznie lepiej od poprzedniczki. Grafika jest kreskówkowa i estetyczna, ale niczym specjalnym nie powala. Fani serii to często osoby nie grające na co dzień i nie posiadające potężnych maszyn - twórcy muszą się więc pewnie dostosować do nich. Zresztą, cała czwarta część wygląda jak stworzona z myślą o nich. Bo to ciągle ta sama gra, ze zmianami, które na dobrą sprawę tylko najbardziej zagorzałym miłośnikom serii wydadzą się znaczące. Osoba "z zewnątrz" może ich nawet nie zauważyć. The Sims 4 nie wydaje się mieć w zanadrzu niczego, co mogłoby zachęcić do zabawy nowych graczy. W sumie pewnie mało kto oczekiwał, że tak będzie, ale trochę szkoda, że po pięciu latach od trzeciej odsłony serii nie zdecydowano się na jakieś odważniejsze posunięcia.
Tomasz Kutera