Tak, jeden z autorów Dead Space’a chciałby móc zrobić czwartą część, gdyby EA wyraziło zgodę
Ale nie, nie łudźmy się.
Glen Schofield w mojej głowie pozostaje „panem od Gexa” (kto pamięta?!) czy „panem od dziwnego Blood Omen 2” (przez ostatnie kilka dni duuużo czytałem o Legacy of Kain, żółwik Asia), ale to prawda - był również producentem wykonawczym jedenastoletniego Dead Space’a. Najważniejszego chyba, z wielu powodów, horroru siódmej generacji konsol. I to prawda, że w jego rozmowie z podcastem Game Informera padła magiczna formuła „Dead Space 4”, jednak wydaje mi się, że zachodnie media za bardzo rozgrzewają ten wątek.
Dead Space's Creator Would Love To Make A Sequel
Schofield podkreśla od razu, że takie spełnianie marzeń wymagałoby ogromnego i długotrwałego zaangażowania społeczności, by zwrócić uwagę EA. A potem rzecze, iż gdyby miał okazję pilnować produkcji Dead Space 4, zacząłby od… multiplayera. Kooperacyjnego oraz jakiegoś innego. Być może nie po to, by od razu rozsierdzić wzruszonych chwilę wcześniej słuchaczy, ale zdradzić, jak działa współczesny rynek AAA, jaką wartość dla branżowych gigantów ma wszelki potencjał „usługowienia” swoich następnych hitów. Ot, i tyle.
Biorąc jednak pod uwagę wiele czynników - na przykład ZAMKNIĘCIE Visceral Games, autorów całej trylogii Isaaca Clarke’a kilka lat po tym, jak rozczarowująca sprzedaż Dead Space 3 spowodowała przesunięcie deweloperów do Battlefielda (zrobili zapomnianego już Hardline’a), a potem oddanie w ich ręce intrygującej singlowej produkcji w uniwersum Gwiezdnych wojen, którą również anulowano - ogólnie powrót do horrorowej marki wydaje mi się, przynajmniej na razie, mało prawdopodobny. A pana Glena to popchnąłbym w stronę Square Enix, którzy otwarcie proponują wypożyczenie wykupionych od Eidosa licencji dla kogoś z odpowiednim pomysłem. Moda na remake’i zręcznościowych klasyków z PlayStation trwa (Crash, Spyro, MediEvil), może by tak odświeżyć teraz sprośnego gekona?